26 września 2025

Kto zabił Charliego Kirka? Pytanie, które zmieni Amerykę

(Oprac. PCh24.pl)

Morderstwo Charliego Kirka może rzeczywiście okazać się „momentem zwrotnym” w historii Ameryki. I nie chodzi tylko o temperaturę sporu politycznego, naznaczonego językiem nienawiści i kolejnymi tragediami. Sprawa zabójstwa prawicowego działacza odbija się czkawką amerykańskim syjonistom, grzebiąc resztki poparcia dla polityki państwa Izrael.

„Charlie James Kirk został brutalnie zamordowany przez zradykalizowanego, bezlitosnego potwora” – grzmiał Donald Trump podczas uroczystego pożegnania prawicowego aktywisty. Problem w tym, że w taką wersję wierzy coraz mniej Amerykanów. I bynajmniej nie chodzi o rozsiewane przez lewicę fake newsy, jakoby Tyler Robinson – domniemany zamachowiec, był członkiem ruchu MAGA lub wyborcą Republikanów.

Infosferę w Stanach Zjednoczonych zalewa narracja kwestionująca oficjalne ustalenia FBI. Liczone w dziesiątkach milionów wyświetleń materiały podważają m.in. autentyczność sms-ów pomiędzy domniemanym sprawcą a kochankiem, komunikaty patologa sądowego, czy samo miejsce oddania strzału. Amerykanie czują, że w tej sprawie rząd nie mówi całej prawdy. Najpopularniejsza teza głosi, że za zabójstwem Charliego Kirka może stać Izrael, a nawet sam premier Benjamin Netanjahu. Wokół morderstwa gęstnieje atmosfera sensacji i tajemnicy, podobnie jak w przypadku innych przełomowych wydarzeń w historii Stanów Zjednoczonych – zabójstwa J.F. Kennedy’ego czy zamachu na World Trade Center.

Wesprzyj nas już teraz!

Jednak odróżnieniu od wydarzeń 1963 r. czy 2001 r., dzisiaj dysponujemy nowoczesnymi technologiami, umożliwiającymi błyskawiczny przekaz informacji, szczegółową analizę materiału wideo, a nawet wykorzystanie sztucznej inteligencji. W efekcie, sprawa Charliego Kirka rozgrzewa amerykańskie społeczeństwo na niespotykaną wcześniej skalę.

A trzeba przyznać, również za sprawą samej polityki informacyjnej Izraela.

Wszystkie małe kłamstwa

W mniej niż 24 godziny od ataku, premier Benjamin Netanjahu zdążył pożegnać wielkiego „sojusznika sprawy izraelskiej”, praktycznie sugerując, że Charlie Kirk zginął m.in. w imię państwa położonego w Palestynie. Podobne materiały publikowały media po drugiej stronie Atlantyku, m.in. Fox News, zapewniające o bezwzględnym poparciu zamordowanego dla sojuszu amerykańsko-żydowskiego.

Jednak w tym przypadku mieliśmy do czynienia z daleko posuniętą manipulacją, jeżeli nie zwykłym kłamstwem. Owszem, Kirk jako charyzmatyczny ewangelik, uosabiał nurt tzw. chrześcijańskiego syjonizmu, czyli bezwzględnego przekonania o konieczności zarówno duchowego jak materialnego wspierania państwa Izrael. Niemniej jego perspektywa zaczynała się zmieniać.

Kirk w ostatnich miesiącach wyraźnie krytykował bezwzględność syjonistów w wywieraniu presji na opinię publiczną w USA. Wprost nazywał takich ludzi „paranoikami” oraz podkreślał niezgodę na stosowanie wobec niego szantażu moralnego. – Walczy się nie z moimi tezami czy przekonaniami, ale kwestionuje się moją moralność. Jeżeli powiem cokolwiek złego na Izrael, w ich przekonaniu jestem złym człowiekiem – podkreślał w jednym z wywiadów. Uważał, że stemplowanie każdej krytyki polityki Netanjahu mianem „antysemityzmu” nie różni się niczym od metody neomarksistów, zastępujących racjonalną argumentację wykluczaniem i dyskryminacją.

Po drugie, aktywista miał zdać sobie sprawę ze stopnia uzależnienia Waszyngtonu w momencie ataku na Iran. Jako jeden z nielicznych odradzał Trumpowi eskalację konfliktu. To wtedy zagorzały zwolennik idei „America First” (Ameryka na Pierwszym Miejscu) miał się zorientować, że zasada ta nie obowiązuje w relacjach z państwem położonym w Palestynie. Kwestia Iranu mocno podzieliła również sam ruch MAGA. Po tych zdarzeniach, Kirk mierzył się z rosnącą presją ze strony syjonistów: darczyńcy grozili zatrzymaniem wpłat, w sprawie osobiście interweniował żydowski miliarder Bill Ackman (nazywany głosem Netanjahu w USA), a nawet sam premier Izraela. Netanjahu przyznał, że kontaktował się z Kirkiem telefonicznie trzy tygodnie przed zamachem.

Próba „wrogiego przejęcia” dziedzictwa Kirka dla sprawy izraelskiej wywołała wściekłość u części konserwatywnych środowisk. Wpływowi dziennikarze jak Candace Owens, Tucker Carlson czy Magyn Kelly ujawnili rzeczywisty stan relacji Charliego z syjonistami, oraz własne świadectwa zmagań z izraelskim lobby. W odpowiedzi, Netanjahu poczuł się zobligowany aż DWUKROTNIE zaprzeczyć udziałowi w spisku, utyskując na „goebbelsowską propagandę” oraz „rosnący antysemityzm”. Biorąc pod uwagę powszechną nieufność wobec izraelskiego polityka, swoimi oświadczeniami lider Likudu tylko dolał oliwy do ognia.

„Mowa nienawiści” i upadek żydowskiego lobby

Niezależnie od tego, czy w śmierć Charliego Kirka faktycznie był zaangażowany Mosad, cała sprawa potężnie uderza w izraelski interes w Ameryce. Sytuacja w Strefie Gazy, atak na Iran, czy w końcu zapowiedzi anektowania kolejnych terytoriów, wzbudza powszechny sprzeciw opinii publicznej, podważając dekady amerykańsko-żydowskiego sojuszu. Krytyka polityki Izraela przestaje być wyłączną domeną lewicy, przełamując dotychczasowe linie podziału.

Poparcie dla państwa położonego w Palestynie spadło w USA do rekordowo niskiego poziomu. Według badań Pew Research Center z lipca b.r., politykę Tel-Awiwu popiera zaledwie co trzeci Amerykanin, a w grupie wiekowej 18-29 ten odsetek wynosi tylko 24 proc. Komentatorzy zwracają uwagę na możliwość znacznego zawyżenia danych, podając przykład młodych ludzi, wśród których znalezienie osoby popierającej czystkę etniczną Palestyńczyków (zarówno na prawicy jak i lewicy) graniczy z cudem. Izraelskie lobby w Kongresie i Białym Domu staje przed nie lada wyzwaniem: kierunek ich polityki coraz bardziej odbiega od oczekiwań amerykańskiego, a co ważniejsze – republikańskiego wyborcy.

W ocenie prof. Johna Mearsheimera, napięcie będzie tylko eskalować. Wykładowca Uniwersytetu w Chicago obawia się, że syjoniści będą chcieli rozwiązać problem naciskając na wprowadzenie serii polityk, mających na celu pacyfikowanie nastrojów antyizraelskich. Już we wrześniu Trump pozbawił czołowe uczelnie w kraju – Colombia, Harvard czy Cornell – znacznych pieniędzy. Chodzi o organizację na kampusach antyizraelskich protestów, w których uczestniczy głównie lewicowa młodzież. Z kolei diabelska radość, jaką na wieść o śmierci Kirka ujawniła zradykalizowana młodzież, dostarcza pretekstu do wprowadzenia tzw. ustawy o „mowie nienawiści”. Rozwiązanie wyjęte wprost z lewicowego wokabularza poparła m.in. prokurator generalna Pam Bondi.

Jest wolność słowa, ale jest też mowa nienawiści. I nie ma na nią miejsca, zwłaszcza teraz, zwłaszcza po tym, co stało się z Charliem, w naszym społeczeństwie. Zdecydowanie was zaatakujemy, będziemy was ścigać, jeśli będziecie atakować kogokolwiek mową nienawiści – oświadczyła w wywiadzie z 15 września.

Pod paragraf „mowy nienawiści” oczywiście będzie można wpisać również zjawisko antysemityzmu, obejmującego już nie tylko przejawy nienawiści wobec Żydów, ale przede wszystkim krytykę państwa Izrael. Sprzyjając interesowi Tel-Awiwu, administracja Trumpa nie tylko porywa się na gwarantowaną konstytucyjnie wolność słowa, ale sprzeniewierza się własnym ideałom. Trump szedł do wyborów z hasłami obrony wolności słowa przed lewicowym totalitaryzmem. J.D. Vance ganił europejskich przywódców za zamykanie w więzieniach za poglądy, wpisy internetowe i ekspresję religijną. Elon Musk przejmował Twittera chcąc zakończyć dominację światowej lewicy w przekazie informacyjnym. W końcu sam Charlie Kirk zbudował swoją „markę” i największą organizację studencką świata poprzez popularyzację debaty i swobodnej wymiany poglądów. Jego hasło, wyrażające sposób w jaki odbijał młodzież z łap radykalnej lewicy brzmiało: Prove me wrong! (Udowodnij, że się mylę!).

Nic dziwnego, że wyborcy, którzy uwierzyli hasłu „America First” czują się rozczarowani. Uległość jaką wobec Izraela wykazuje Donald Trump może w przyszłości słono kosztować nie tylko ruch MAGA czy Republikanów, ale postępy „kontrrewolucji” (przynajmniej tej dokonującej się w kwestiach wokeizmu, zrównoważonego rozwoju czy aborcji) na całym świecie. To również kolejny powód, dla którego sprawa morderstwa Charliego Kirka powinna nas interesować również nad Wisłą.

Piotr Relich

Pobierz pierwszy numer Kwartalnika PCh24.pl

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(58)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie