Trybunał Konstytucyjny uznał we wtorek za niekonstytucyjne przepisy ustawy o tzw. mowie nienawiści, która wprowadziła nowe przesłanki do katalogu przestępstw z nienawiści. Wejście w życie nowelizacji otwierałoby drogę do cenzury i nadużyć ze strony władz wobec osób głoszących „niesłuszne politycznie” poglądy. Według TK, proponowane w noweli rozwiązania stanowiły „niepoprawną ingerencję w konstytucyjnie chronioną swobodę wypowiedzi”. Ustawa nie została podpisana przez głowę państwa, a zatem po wyroku Trybunału w ogóle nie wejdzie w życie – komentuje instytut Ordo Iuris.
Wesprzyj nas już teraz!
Nowela Kodeksu karnego z 6 marca br. (tzw. ustawa o mowie nienawiści), która była przedmiotem wtorkowej rozprawy w Trybunale, rozszerza katalog przestępstw z nienawiści o cztery nowe przesłanki: wiek, płeć, niepełnosprawność i orientację seksualną. Celem zmiany było m.in. to, że również „przestępstwa z nienawiści” wobec tych dodanych do przepisów cech byłyby ścigane z urzędu, bez konieczności składania prywatnego aktu oskarżenia.
Nowelizacja została skierowana w trybie kontroli prewencyjnej do Trybunału Konstytucyjnego w kwietniu tego roku przez ówczesnego prezydenta. Andrzej Duda ocenił, że zmiana budzi jego wątpliwości w zakresie zgodności z konstytucyjną zasadą określoności prawa oraz z gwarantowaną przez ustawę zasadniczą wolnością wypowiedzi.
We wtorek Trybunał uznał niekonstytucyjność przepisów nowelizacji i uznał je za „nierozerwalnie związane z całą ustawą”. Wyrok zapadł w pełnym składzie trybunału, pod przewodnictwem prezesa TK Bogdana Święczkowskiego. Orzeczenie zapadło jednogłośnie.
– W niniejszej sprawie Trybunał uznał, że o ile niedopuszczalność w przestrzeni publicznej wypowiedzi o charakterze obraźliwym wobec jakichkolwiek grup oraz jednostek publicznych nie budzi wątpliwości, o tyle ograniczenie wolności wyrażania poglądów przez ustanowienie typów czynów zabronionych o niedostatecznie określonych znamionach, narusza konstytucyjną wolność słowa – podkreślono w uzasadnieniu wyroku TK.
Sprawozdawcą na rozprawie był sędzia Justyn Piskorski. Uzasadniając wyrok wskazał, że zawarte w nowelizacji nowe przesłanki dyskryminacyjne zostały „nieprecyzyjnie określone” i są podatne na „zbyt szeroką” i „mechanistyczną” penalizację wypowiedzi. Jak mówił, zdaniem TK, nowe brzmienie przepisów tych przesłanek sprawia, że „granica pomiędzy legalną krytyką, żartem, polemiką a przestępstwem, staje się nieuchwytna”. W ocenie TK, prawo karne przestaje być „ostatnią racją używaną wyłącznie do zwalczania najcięższych form nienawiści lub przemocy, lecz może być narzędziem cenzury wobec wypowiedzi, których intencja nie była dyskryminacyjna” – dodał.
Piskorski podkreślił, że zdaniem Trybunału proponowane w noweli zmiany stanowiły „niepoprawną ingerencję w konstytucyjnie chronioną swobodę wypowiedzi”. Jak dodał, ich stosowanie może być „nieprzewidywalne” i podatne na „arbitralne decyzje organów ścigania i sądów”.
– Istnieje ryzyko zakwalifikowania jako przestępstwa krytycznych uwag, polemik czy badań, dotyczących tożsamości seksualnej, norm kulturowych, ruchów społecznych czy odnośnego ustawodawstwa – wymienił sędzia Piskorski.
– Prawo karne nie powinno być narzędziem ograniczenia pluralizmu poglądów, wykluczając wypowiedzi o charakterze kontrowersyjnym, które są istotą demokratycznego dyskursu. Prawo karne nie powinno być stosowane do ochrony przed każdą formą krytyki czy dyskomfortem społecznym, lecz tylko w przypadkach rzeczywistego naruszenia praw i dóbr osobistych – podkreślił sędzia TK.
Jak zaznaczył, zakwestionowane przepisy są nierozerwalnie związane z całą ustawą, w związku z tym, prezydent jest „obowiązany” odmówić podpisania ustawy nowelizującej o tzw. mowie nienawiści.
Przed orzeczeniem TK wniosek i argumentację prezydenta Dudy podtrzymał na wtorkowym posiedzeniu szef Kancelarii Prezydenta Karola Nawrockiego Zbigniew Bogucki. Minister podkreślił jednocześnie, że prezydent Nawrocki podtrzymuje wniosek do TK „w jego pierwotnej wersji”. W lipcu bowiem ówczesny przedstawiciel prezydenta Dudy Dariusz Dudek zmodyfikował wniosek do Trybunału i wykluczył niepełnosprawność spośród zaskarżonych przesłanek dyskryminacji. Bogucki poinformował, że ówczesna szefowa kancelarii prezydenta Dudy tę modyfikację wycofała.
Bogucki ocenił przed Trybunałem, że marcowa nowelizacja kodeksu karnego to „uderzenie w wolność słowa”, między innymi ze względu na „niedookreśloność” przesłanek zawartych w ustawie. Jak zauważył, wczytując się w uzasadnienie noweli, przesłanka wieku miała dotyczyć osób w wieku zaawansowanym, jednak proponowana zmiana przepisów kodeksu tego jasno nie określa. – Czy taki przepis powoduje, że nie będzie można również wypowiedzieć się, przepraszam za słowo „ty smarkaczu”? Czy to będzie już sformułowanie, które podpada pod przepis kodeksu karnego, czy też nie? – pytał szef prezydenckiej kancelarii.
– Ta niedookreśloność powoduje spętanie, związanie języka debaty publicznej i tak daleko posuniętą, można powiedzieć, poprawność polityczną, że w istocie nie będziemy mogli wyrażać swoich poglądów, nawet nie nacechowanych w sposób negatywny – ocenił minister.
Bogucki zauważył też, że wskazane w noweli przesłanki, jak m.in. orientacja seksualna, płeć, wiek czy niepełnosprawność „są już chronione w odpowiedni sposób chociażby poprzez normy prawa cywilnego i normy prawa karnego”. Jego zdaniem, sięganie więc do kolejnego „represyjnego działania ze strony państwa, właściwie może doprowadzić do zamknięcia dyskusji publicznej w obrębie określonych przesłanek”. Szef KPRP ocenił ponadto, że ustawodawca pomija lub bagatelizuje w uzasadnieniu kwestię wolności słowa, a jej „bagatelizować nie sposób, zarówno na gruncie prawa polskiego jak i międzynarodowego”.
Od marca 2024 roku, czyli od uchwały Sejmu stwierdzającej, że „uwzględnienie w działalności organu władzy publicznej rozstrzygnięć TK wydanych z naruszeniem prawa może zostać uznane za naruszenie zasady legalizmu przez te organy”, wyroki Trybunału nie są publikowane w Dzienniku Ustaw. Sejm uznał m.in., że obecnie orzekający Jarosław Wyrembak i Justyn Piskorski nie są sędziami Trybunału Konstytucyjnego.
Ordo Iuris: ustawa przeciwko swobodzie wypowiedzi
Bardziej szczegółowo kwestię nowelizacji skomentował instytut Ordo Iuris, który cały czas aktywnie zaangażowany był w tę sprawę.
Jak przypomina prawnicza organizacja, ustawa zmieniająca Kodeks karny została uchwalona przez Sejm 6 marca 2025 r. 16 kwietnia prezydent Andrzej Duda skierował ją do TK, który we wtorek 30 września stwierdził zupełną niezgodność nowelizacji z Konstytucją RP.
Ustawa ta dotyczyła nowelizacji czterech konkretnych przepisów Kodeksu karnego: art. 53 § 2a pkt 6, art. 119 § 1, art. 256 § 1 oraz art. 257. W każdym z tych przepisów do dotychczasowych sześciu przesłanek, powodujących odpowiedzialność karną („przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej lub wyznaniowej ofiary albo z powodu jej bezwyznaniowości”), dodawano cztery nowe przesłanki: „niepełnosprawności, wieku, płci lub orientacji seksualnej”. W trzech spośród czterech nowelizowanych przepisów kodeksowych (art. 53 § 2a pkt 6, art. 119 § 1 oraz art. 257) usuwano także rzeczownik „ofiary” oraz odnoszący się do niej zaimek „jej”, powodując, że cecha, pod pretekstem której organy Policji lub Prokuratury mogłyby wszczynać postępowanie przeciwko danej osobie, stawałaby się odtąd zupełnie oderwana od tego, czy pokrzywdzony realnie tę cechę posiada – podkreśla Ordo Iuris.
„Na etapie prac legislacyjnych, w uzasadnieniu poprawki z 5 marca, posłowie Lewicy wyraźnie wskazywali, że celem tej drugiej zmiany było przemycenie do polskiego porządku prawnego znanej z państw zachodnich kategorii dyskryminacji przez asumpcję (błędne zakładanie, że pokrzywdzony posiada daną cechę, podczas gdy w rzeczywistości jej nie posiada) oraz dyskryminacji przez asocjację (powiązanie pokrzywdzonego z osobami posiadającymi daną cechę). Lewica wskazywała tutaj na możliwość ścigania ludzi, którzy okazywaliby niechęć do osób lub grup, które same co prawda nie posiadają danej cechy, ale posiadają z nią – choćby bardzo luźne – powiązania, np. w drodze powiązań rodzinnych czy też wsparcia udzielanego grupie przez obrońców praw człowieka, które może ale nie musi wiązać się z przynależnością do grupy (vide przypadek Pawła Adamowicza, który udzielał wsparcia m. in. osobom LGBT czy społecznościom migranckim). W praktyce oznaczałoby to, że oskarżyciele mogliby odtąd jako pokrzywdzonego przedstawiać każdego, kto stawałby w obronie osoby lub grupy osób posiadającej którąś z tych cech, a zatem np. uczestników demonstracji organizowanych przez ideologiczny ruch LGBT+ czy dowolnych osób, propagujących postulaty tego ruchu w przestrzeni publicznej albo nawet w prywatnej rozmowie!” – czytamy w komentarzu.
Ponadto w uzasadnieniu drugiej wersji projektu, datowanej na 23 października 2024 r. ówczesny minister sprawiedliwości Adam Bodnar argumentował, że pojęcie „płeć” w proponowanej nowelizacji powinno być interpretowane w ramach „wykładni w duchu Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej” (zwanej też „Konwencją Stambulską”), ponieważ „nie chodzi już tylko o zachowania np. znieważające z uwagi na to, że inna osoba jest kobietą (albo mężczyzną) lecz także wszystkie inne zachowania, dla których kwestia płci ma znaczenie istotne, bez względu na to, o jaką płeć chodzi”. Chodziłoby zatem o przemycenie do polskiego porządku prawnego kolejnego pojęcia – tzw. płci społeczno-kulturowej (gender) – obecnego chociażby w genderowej Konwencji stambulskiej, o której wypowiedzenie od lat zabiega Instytut Ordo Iuris.
Ustawa ta była już dziesiątą nieudaną próbą wprowadzenia penalizacji „mowy nienawiści” do polskiego porządku prawnego. Tym razem był to autorski projekt ówczesnego ministra sprawiedliwości Adama Bodnara – pierwsza wersja projektu została opublikowana na stronie internetowej Rządowego Centrum Legislacji jeszcze 27 marca 2024 r. (projekt nr UD29). Już wówczas, na samym początku, Instytut Ordo Iuris podjął pierwsze działania mające na celu odrzucenie tego projektu. 15 kwietnia przekazał posłom swoje stanowisko w tej sprawie. Kolejna analiza w tej sprawie, po modyfikacji projektu przez Bodnara, została opublikowana 9 grudnia 2024 r. W dniu 6 marca 2025 r. ustawa została jednak przegłosowana przez 238 posłów – 151 z Koalicji Obywatelskiej, 31 z Polskiego Stronnictwa Ludowego, 29 z Polski 2050, 21 z Lewicy, 5 z partii Razem oraz 1 niezrzeszonego, przy sprzeciwie 182 posłów Prawa i Sprawiedliwości, 1 z KO, 1 z PSL, 15 z Konfederacji oraz 2 z Republikanów.
Już nazajutrz, 7 marca, Instytut Ordo Iuris zapowiedział dalsze działania przeciwko ustawie, wskazując, że krytycznie o projekcie ustawy wypowiedział się także wiodący amerykański think-tank prawniczy Alliance Defending Freedom. Organizacja ta wskazała, że szczególne znaczenie wolności wypowiedzi było wielokrotnie podkreślane przez Europejski Trybunał Praw Człowieka. W ocenie ADF, projekt nie spełniał warunków, które pozwalałyby na ograniczenie wypowiedzi. 31 marca 2025 r. na stronie Ordo Iuris opublikowany został zatem apel w formie listu otwartego do Prezydenta RP o zawetowanie ustawy – podpisany m. in. przez prof. Zdzisława Krasnodębskiego, prof. Ryszarda Legutkę, dr. Jacka Saryusza-Wolskiego, prof. Jana Żaryna, red. Rafała Ziemkiewicza, red. Pawła Lisickiego, red. Łukasza Warzechę, red. Bronisława Wildsteina czy braci Jacka i Michała Karnowskich. Do apelu załączona została także jeszcze jedna pogłębiona analiza autorstwa adw. Rafała Dorosińskiego, który jest także autorem książki pt. „«Mowa nienawiści» – koń trojański rewolucji kulturowej”, gdzie temat ten został kompleksowo omówiony zarówno od strony prawnej, jak i społecznej.
W analizie podkreślono, że:
– Ustawa zagrażała gwarantowanej w art. 54 ust. 1 Konstytucji RP wolności wyrażania poglądów.
– Ustawa nie spełniała wymogów określonych w art. 31 ust. 3 Konstytucji RP.
– Wybór cech chronionych dodawanych do Kodeksu karnego miał charakter całkowicie arbitralny.
– Ustawa zmierzała do uprzywilejowania jednej grupy społecznej.
– Obecnie istnieje szereg środków karnoprawnych i innych niż karnoprawne chroniących już dziś każdego – bez względu na takie czy inne cechy lub autoidentyfikacje – przed przemocą, nawoływaniem do przemocy, groźbami, znieważaniem i wypowiedziami zniesławiającymi.
Ustawa przekreślała obecny w Kodeksie karnym podział przestępstw zapominając, że art. 119, art. 256 i art. 257 k.k. penalizują zachowania, które stanowią zagrożenie dla porządku i pokoju w skali państwa.
4 kwietnia przedstawiciele Instytutu Ordo Iuris oraz Centrum Życia i Rodziny złożyli z kolei w Kancelarii Prezydenta RP 33 908 podpisów obywateli Polski, którzy poparli petycję o zawetowanie ustawy o zwalczaniu „mowy nienawiści”. Pod wpływem tego ogromnego wyrazu sprzeciwu wobec prób wprowadzenia ideologicznej tyranii ruchu LGBT+, ówczesny Prezydent RP Andrzej Duda w trybie prewencyjnym przewidzianym w art. 122 ust. 3 Konstytucji RP 16 kwietnia 2025 r. skierował ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Wniosek ten został podtrzymany przez Prezydenta RP Karola Nawrockiego, który na rozprawie w dniu 30 września był reprezentowany osobiście przez Szefa Kancelarii, ministra Zbigniewa Boguckiego. Dzisiejszy wyrok Trybunału Konstytucyjnego jest zatem owocem wszystkich wyżej wskazanych, wielomiesięcznych działań – podkreśla Ordo Iuris.
Ponieważ ustawa nie została podpisana przez głowę państwa, po wyroku TK w ogóle nie wejdzie w życie.
Źródła: PAP, Ordo Iuris, PCh24.pl
RoM