Nie tylko w Dzień Zaduszny, ale też znacznie częściej, pamiętam w modlitwie o księżach którzy zasiali i umocnili moją wiarę. Ochrzcili mnie, udzielili innych bezcennych sakramentów, prowadzili do prawdy i Boga. Niech w te listopadowe dni nie zabraknie westchnienia do Ojca niebieskiego za naszymi kapłanami.
Osobiście jestem wdzięczny i zobowiązany do modlitwy za księdza, który mnie ochrzcił. Niestety nie znam jego tożsamości, ale w modlitwie za zmarłych powierzam jego duszę Bożej Opiece. Nie tak dawno wysłuchałem konferencji ks. Mieczysława Sagana, werbisty, którego słowa dały mi do myślenia. Powiedział on, iż każdy z nas katolików powinien znać datę swojego chrztu, ponieważ jest to przełomowa chwila w naszym życiu, która otwiera nam drzwi do życia wiecznego z Chrystusem. Tym bardziej powinniśmy być wdzięczni kapłanom, którzy nas ochrzcili.
Gdzieś w głębinach mojej pamięci utonęło imię i nazwisko księdza, który udzielił mi sakramentów spowiedzi i sakramentu Pierwszej Komunii. Byłem dzieckiem, więc jeśli chodzi o tamto wydarzenie najlepiej zapamiętałem oczywiście prezenty, które dostałem od rodziców oraz ojca i matki chrzestnych – m.in. piłkę nożną, rower i zegarek. Radości było co niemiara. Dopiero dużo później, kiedy uświadomiłem sobie, że dostałem wówczas prezent bez porównania większy, równocześnie poczułem o wiele głębszą, niż ta dziecięca, radość. To wtedy otrzymałem mały kawałeczek chleba, w którym żyje nieskończenie wielki Bóg.
Wesprzyj nas już teraz!
Wieczny odpoczynek racz dać panie tym dobrym księżom, którzy przez których dłonie, Bóg dał mi Siebie.
Natomiast dobrze pamiętam jaki kapłan udzielał mi bierzmowania. Był nim ks. biskup Edward Ozorowski, późniejszy arcybiskup białostocki. Zapamiętałem piękny zapach oleju krzyżma, kiedy biskup nakreślał nim krzyż na moim czole i te wypowiadane przez niego słowa „Przyjmij znamię daru Ducha Świętego”.
W późniejszych czasach, kiedy ks. Edward Ozorowski był arcybiskupem, w sokólskim kościele pw. św. Antoniego, miał miejsce znany Cud Eucharystyczny. Ksiądz abp Ozorowski stanął wówczas na wysokości bardzo trudnego zadania. Nakazał dokładne zbadanie wydarzenia i samej Hostii, dopiero wówczas ogłosił światu, iż „W Sokółce cud wiary został wzmocniony cudem empirycznym”. Arcybiskup Edward Ozorowski zmarł nieco ponad rok temu. Niech odpoczywa w pokoju.
Kapłanom zawdzięczam bardzo wiele. Z niektórymi, którzy odeszli już z tego świata, miałem relacje przyjacielskie. Przychodzi mi teraz na myśl śp. ks. prałat Stanisław Wysocki. Poznałem go kilkanaście lat temu. Usłyszałem od kogoś, że proboszcz jednej z augustowskich parafii założył stowarzyszenie o nazwie Związek Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej. Jako dziennikarza zainteresowało mnie, co kryje się za słowami – obława augustowska. Wówczas o tej zbrodniczej sowieckiej akcji wiedziało jedynie niewielkie, w skali całej Polski, grono osób, które straciły w obławie swoich bliskich no i może kilku historyków, miało jakąś wiedzę na ten temat. Za komuny był to temat tabu.
Ksiądz Stanisław zaprosił mnie na zebranie kierowanego przez siebie Związku. Przyjechałem, usiadłem wśród rodzin ofiar obławy i z wielkim przejęciem słuchałem dramatycznej opowieści księdza Stanisława o tym jak w lipcu 1945 roku Sowieci zabrali z jego rodzinnego domu ojca oraz dwie siostry i słuch po nich zaginął. Kapłan gdy o tym opowiadał, łkał i płakał jak małe, skrzywdzone dziecko, któremu odebrano najbliższych. I mi wzruszenie zaciskało gardło. Już wówczas, podczas tego naszego pierwszego spotkania, zrozumiałem, że o sprawie obławy augustowskiej trzeba pisać jak najwięcej – żeby ludzie się dowiedzieli. Tak więc pisałem przez wiele lat, uważając to za swego rodzaju życiową misję. Dla księdza Stanisława to też była misja, w którą, kiedy przeszedł na emeryturę, zaangażował całe swoje siły. Wiele przy tym wycierpiał, ale ta jego ofiara wydała wspaniałe owoce. Kiedy, rok temu, Pan zawołał go do Siebie, w końcu wolny od wszelkich trosk i tęsknoty, poszedł do Niego i do swoich, których tak długo szukał. Odpoczywaj w pokoju drogi księże Stanisławie.
Adam Białous