6 listopada 2025

Pies – złoty cielec liberalnego społeczeństwa

(GS/PCh24.pl)

Wielu z nas spotkało się zapewne z pojęciem „psiecka”. Psiecko to nic innego jak pies, którego się „uczłowiecza” i traktuje jak prawdziwe dziecko, ażeby załatać nim pustkę wynikającą z nieposiadania potomstwa – często umyślnego. „Psiecko” to koncept zrodzony w liberalnych mediach, który stanowi groteskowy i dość skrajny przykład realnego społecznego zjawiska, które w Polsce wydaje się przybierać szczególne rozmiary – psiej obsesji.

W pierwszej kolejności wskazać należy, iż samo posiadanie psa nie jest niczym złym. Zwierzęta te potrafią być bardzo pożyteczne – nie tylko towarzyszą człowiekowi na co dzień, ale służą również w poszukiwaniach osób zaginionych, w służbach mundurowych, pilnują zwierząt pasterskich, prowadzą niewidomych itp. W porządku natury pies leży jednak niżej od człowieka – jest zwierzęciem. Nie posługuje się rozumem, nie jest stworzeniem o ludzkim poziomie inteligencji, nie umie formułować wypowiedzi. Jego sposób funkcjonowania, jak każdego zwierzęcia, jest dość prosty. Można go wytresować, aby był nam posłuszny, a kieruje się on w stu procentach swoim instynktem. W porządku stworzenia jest on zatem przeznaczony, aby być człowiekowi poddanym, tak jak inne zwierzęta[1].

Problem pojawia się jednak, gdy sympatia człowieka wobec psa traci swe uporządkowanie i podejmuje się próbę zrównania psa z człowiekiem. Z uwagi na różnice naszych natur, jest to tak naprawdę niemożliwe w praktyce – nie da się „wywyższyć” psa, aby zrównać go z człowiekiem, albowiem z uwagi na swe naturalne ograniczenia nie jest on w stanie wznieść się na poziom funkcjonowania w świecie charakterystyczny dla człowieka. Da się to jednak zrobić poprzez poniżenie człowieka do poziomu zwierzęcia – tak określić należy traktowanie psów jak dzieci. Jako dehumanizację człowieka i redukcję dziecka do statusu pupila, wyznacznika statusu społecznego i „lifestyle’u”, a jak wiadomo, w liberalizmie każda droga życiowa jest dobra, a swoistą anatemą objęta jest krytyka obranego stylu życia, niezależnie od tego, jak szkodliwy on by nie był.

Wesprzyj nas już teraz!

W liberalizmie jednostka (człowiek) stanowi punkt odniesienia. Skoro liberalizm opiera się na optymizmie antropologicznym, to należy przyjąć, że działania człowieka są z natury dobre. Jeżeli uznajemy, że pies jest zbliżony do nas w porządku stworzenia, to jego działania również będą z natury dobre i nie należy ich osądzać, a psa nie wolno karać. Więcej – pies, w przeciwieństwie do człowieka, nie jest przebiegły, chamski, cyniczny i nie nosi w sobie znamienia grzechu pierworodnego. Obiektywnie natomiast należy stwierdzić, że pies jest z natury neutralny, podczas gdy ludzka natura jest skażona grzechem pierworodnym.

W sferze społecznej można spotkać się niejednokrotnie z poglądem, iż zwierzęta, w szczególności psy, są „lepsze” od ludzi. Że „nigdy nas nie opuszczą”, „kochają bezwarunkowo”, są „bardziej czułe” itp. Oczywiście, jest to podejście błędne, albowiem a priori zakłada, że zwierzęta zdolne są do odczuwania emocji i zachowywania się w tożsamy sposób jak człowiek. Warto przypomnieć burzę medialną związaną ze słowami prof. Bralczyka, który stwierdził, że zwierzę zdycha, a nie umiera, albowiem umierają tylko ludzie[2]. Słowa te zostały uznane za „kontrowersyjne” i wywołały lawinę oburzenia.

W odniesieniu do powyższego warto wspomnieć, iż zwierzę owszem nie chce opuszczać swojego właściciela, albowiem jest do niego przywiązane przede wszystkim z tego względu, że daje on mu jedzenie, zapewnia dach nad głową, „zwalnia je” z obowiązku polowania celem zapewnienia pożywienia itp. Jeśli mamy kota wypuszczanego na podwórko i przestaniemy go karmić, opuści on prędzej czy później nasz teren za pożywieniem. Z psem sprawa ma się nieco inaczej – pies, faktycznie, nie jest w stanie samodzielnie zapewnić sobie pożywienia poprzez polowanie, a przynajmniej nie jest w tym aż tak skuteczny, jak koty.

Stąd, w mojej ocenie, wynika większa skłonność w społeczeństwie do traktowania psa jako zastępczego dziecka, niż kota. Kot kojarzy się poniekąd zwyczajowo ze „starymi pannami” jako zwierzę do towarzystwa. Pies natomiast obecnie stanowi „dziecko zastępcze” dla par, albowiem pies wymaga więcej opieki niż kot. Kot jest zwierzęciem dość samowystarczalnym, często skłonnym do odrzucania nadmiernej bliskości ze strony człowieka. Pies jest z natury bardziej towarzyski. Psa trzeba wyprowadzać, myć, wymaga on obiektywnie więcej uwagi. Łatwiej zaspokoić, posiadając psa, zagłuszany instynkt rodzicielski.

Analizowane zjawisko nosi też aspekt statusowy. Warto dodać, że dla co bogatszych, pies to wyznacznik statusu. Prawdziwym znamieniem bogactwa dla młodego, wielkomiejskiego liberała jest pies za kilka tysięcy złotych, czystej krwi rasowej, na którego leczenie wydaje się kilka tysięcy złotych rocznie – co najmniej. Jakże łatwo wymówić się wtedy rodzinie, że nie stać nas na dzieci! Przecież trzeba opłacić leczenie psa, którego życie to nieustanne cierpienie. A na dodatek można wybielić się moralnie, że jest się „dobrym człowiekiem”, bo kocha się zwierzęta. Takie osoby nie usypiają tych psów do samego końca, bo są dla nich bardzo ważną częścią życia. Niczym dziecko, które podświadomie pies ma zastąpić, choć nigdy do końca tego nie zrobi. Pies wymaga znacznie mniej, pies się nie zbuntuje na lata, w przeciągu całego życia przyniesie mimo wszystko znacznie mniejsze koszty. A samo jego życie potrwa raczej maksymalnie 10-15 lat – dziecko natomiast co do zasady zostaje z nami już do końca naszego życia, żegnając nas na starość i organizując nasz pogrzeb. I tu dochodzimy to istotnej konkluzji – „psiecko” to znamię temporalności, tymczasowości życia ludzi w XXI w. Podejście bardzo wielu osób zakłada życie chwilą, niemyślenie o śmierci, której perspektywa jest dla nich katastrofą, albowiem wszystko, co posiadają, to życie tu – na ziemi.

Konkludując – w swej galopującej apostazji, wielu ludzi nie tylko zastąpiło psami swoje dzieci. To już dość powszechne w pokoleniu urodzonym w latach 90. Te zwierzęta to nie tylko zastępcze potomstwo – to metafizyka. Godność człowieka dla wielu osób wyznacza to, czy dbają o zwierzęta. Zbiórki na schroniska i organizacje pomocowe dla zwierząt regularnie cieszą się ogromnymi wpłatami, znacznie wyższymi niż, przykładowo, zbiórki na bezdomnych czy hospicja. Wielu ludzi bardziej razi krzywda zwierzęcia niż człowieka. Ba, widok leżącego w łachmanach bezdomnego u niejednego liberała może wywołać myśl o brzmieniu „pewnie chlał, zasłużył sobie!”. No bo przecież pies, co jest prawdą, nie „zasłużył sobie” na krzywdę. Oczywiście, krzywdzenie zwierząt również jest grzechem. Niemniej jednak skrajnym nieuporządkowaniem jest pomaganie w pierwszej kolejności zwierzętom niż ludziom!

Do powyższego należy dodać groteskową praktykę wożenia psa w wózku dla dziecka. Kaganiec? Utożsamia się go z przemocą wobec zwierząt. Smycz? Na wielu polskich osiedlach, a w lasach tym bardziej (pomimo prawnego zakazu!) jest to standardowe wyposażenie kieszeni spodni właściciela psa. I tu należy pochylić się nad realnym problemem, który w ostatnich tygodniach „wybił” na powierzchnię – bezradność państwa wobec agresji psów, które w październiku zabiły dwóch mężczyzn. 46-letni kierowca zagryziony w lesie przez psy wypuszczone z pobliskiej posesji w woj. lubuskim[3], co do których to psów zgłaszano już uprzednio, że są niebezpieczne i agresywne, oraz że wałęsają się bez właściciela po okolicy, a nawet okaleczyły wcześniej innego mężczyznę, odgryzając mu uszy[4]. W woj. łódzkim pod bramą posesji (!) znaleziono zwłoki 76-latka zagryzionego przez psy z tejże[5]. Państwo polskie wydaje się wobec zgłoszeń o agresywnych psach bezradne. Odebrać agresywnego psa wcale nie jest łatwo, jeżeli właściciel się nad nim nie znęca. Bardzo łatwo jest uzyskać własność nad psem rasy uznawanej za agresywne. Polskie prawo nie przewiduje również obowiązku noszenia kagańca w miejscach publicznych, a nawet nakładania smyczy. Przepisy mówią wyłącznie o obowiązku nadzoru nad psem lub zachowaniu środków ostrożności, nie precyzując ich jednak. Warto przy tym wspomnieć, iż w Polsce dochodzi do niemal 100 pogryzień przez psy dziennie (!), a eksperci biją na alarm co do nieskuteczności przepisów w tym zakresie[6]. Większość ofiar stanowią natomiast dzieci w wieku 5-9 lat[7]. Ilość psów w Polsce wynosi ok. 8,4 miliona, a cztery na dziesięć gospodarstw domowych posiadają psa. Ilość psów wzrosła między 2019 a 2024 rokiem o 700 tysięcy (!), plasując nasz kraj na 4 miejscu w Unii Europejskiej pod kątem liczby tych zwierząt[8].

Jeśli dołożymy do tego wskazywaną przeze mnie „obsesję”, niechęć właścicieli do zakładania psom kagańców, legendarne cytaty „mój pies nie gryzie”, czy też „ludzie są bardziej niebezpieczni od psów”, albo, co chyba najbardziej odrażające, „to wina dziecka, że pies je pogryzł!”, obrazuje nam się w sposób jednoznaczny, iż pies w istocie stał się „złotym cielcem”. Zwierzęciem metafizycznym, które społeczeństwo liberalne rozeznało jako idealnego towarzysza życia. Wydaje się, iż batalię tę zdecydowanie przegrał kot domowy. Dostrzegalna jest też niechęć społeczeństwa do usypiania psów niebezpiecznych, które już kogoś zaatakowały. Kary orzekane wobec właścicieli są również zdecydowanie za niskie. Warto w tym miejscu wspomnieć o sytuacji z USA, w której właściciele psów które zagryzły na ulicy starszego mężczyznę zostali skazani na kary 18 i 15 lat pozbawienia wolności przez sąd w San Antonio, co w Polsce stanowi karę niewyobrażalnie wysoką w stosunku do skali czynu[9]. Wydaje się jednak, iż wobec oczywistej bezczelności właścicieli niebezpiecznych czworonogów, lekkomyślnie otwierających na cały dzień bramy swoich posesji, czy to na wsiach, czy w miastach, kary za takie postępowanie powinny być zaostrzone. Również dla dobra samych czworonogów – te bowiem mogą wybiec na ulicę i wpaść pod koła samochodu.

Lekkomyślność – jest to pojęcie cechujące zachowanie osób odpowiedzialnych za przytoczone powyżej śmiertelne przypadki ugryzień. Podobnie lekkomyślnością jest lekceważenie zjawisk społecznych polegających na uczłowieczaniu zwierząt – te każdorazowo wiążą się bowiem z poniżeniem człowieka. Tezę o złotym cielcu potwierdza również agresja środowisk poddanych krytyce w niniejszym artykule, których przedstawiciele wobec argumentów świadczących o obsesji na punkcie psów i lekkomyślności w ich chowaniu, w odpowiedzi twierdzą, że strona „konserwatywna” to zwolennicy co najmniej trzymania psa na półmetrowym łańcuchu i katowania go, czy też uboju. Po stokroć nie – jak wskazałem wyżej, znęcanie się nad zwierzęciem jest grzechem i czynem po prostu nieuzasadnionym. Niemniej jednak, w obecnym dyskursie ludzie są skłonni traktować kaganiec jako formę przemocy nad zwierzęciem[10]. Co będzie dalej?

Jest w tym również sporo pychy. Jak wskazuje ekspert, trenerka psów Aneta Awtoniuk w wywiadzie z Tok FM: „ostatnio modna stała się znów samodzielna praca z psem w kierunku obrony. Ludzie, którzy mają jakieś wyobrażenia na własny temat, kupują sobie psy na ogół duże, z pełną sekwencją łowiecką. To ostatnie oznacza, że każdy atak kończy się pogryzieniem, zabiciem i ewentualnie zjedzeniem ofiary[11].

Niczego nieświadome zwierzęta stały się elementem „wojny kulturowej”, a stosunek do nich jest kolejną z osi podziału w społeczeństwie. Kiedyś sprowadzało się to do, w zasadzie nieco śmiesznych, apeli o „niestrzelanie w Sylwestra”. Dziś jest gorzej, albowiem dochodzi do relatywizacji ataków psów na ludzi. Jak przytoczono – psy, które zagryzły 46-latka, uprzednio atakowały już ludzi. Czy naprawdę da się wytłumaczyć zaniechania w tym zakresie w inny sposób niż w ten, że w Polsce psom po prostu wolno więcej, a ludzie mają wobec nich nieuzasadnioną słabość i tolerancję? Przykładem jest też wpuszczanie psów do restauracji, z którym praktycznie nigdy nie wiąże się obowiązek założenia kagańca. Wydaje się, że ostatnią ostoją „normalności” w tym względzie jest komunikacja zbiorowa, gdzie regulaminy nakładają na właścicieli obowiązek trzymania psa na smyczy i w kagańcu.

Konkludując należy zwrócić uwagę na powiązanie psiej obsesji z kryzysem demograficznym oraz kryzysem relacji społecznych w ogólności. Zrównując posiadanie dziecka z posiadaniem psa, kierując się liberalnym paradygmatem unikania wyrzeczeń i trudności, ludzie znacznie częściej wybierać będą posiadanie psa. Jeśli znormalizujemy używanie wobec zwierząt słów charakterystycznych dla ludzi, jak „wychowanie” zamiast „tresury”, „umiera” zamiast „zdycha” czy „adopcja” zamiast „przygarnięcie”, to wyłącznie pogłębi się ten problem – zacierania, wbrew porządkowi stworzenia, różnic między naturą człowieka a naturą zwierzęta, w tym przypadku w szczególności psa.

[1] Rdz 1, 28.

[2][2] https://www.tvp.info/79358144/prof-jerzy-bralczyk-w-tvp-info-pies-zdycha-a-nie-umiera-lawina-komentarzy

[3] https://www.pap.pl/aktualnosci/zielona-gora-zmarl-46-latek-pogryziony-przez-psy-jest-prokuratorskie-sledztwo

[4] https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/zglosila-sie-kolejna-ofiara-psow-spod-zielonej-gory-odgryzly-mu-uszy/hfynvcr

[5] https://lodz.se.pl/straszna-smierc-w-poddebicach-psy-zagryzly-mezczyzne-sledztwo-prokuratury-aa-72ZL-Joy9-7Jaq.html

[6] https://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/9898018,pogryzienia-przez-psy-100-dziennie-350-tys-rocznie-prawo-wymaga-zmian.html

[7] Tamże.

[8] https://www.infor.pl/prawo/nowosci-prawne/6736091,polacy-sa-wielkimi-milosnikami-kotow-zajmujemy-drugie-miejsce-w-europ.html#:~:text=ps%C3%B3w%20i%20kot%C3%B3w.-,A%C5%BC%2049%25%20polskich%20gospodarstw%20domowych%20ma%20przynajmniej%20jednego%20psa%2C%20co,po%20Niemczech%2C%20Hiszpanii%20i%20W%C5%82oszech.

[9] https://www.youtube.com/watch?v=Zs39brpX3tc

[10] https://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/7,34962,24329949,dlaczego-wlasciwie-dreczymy-zwierzeta-bo-przeciez-psy-trzeba.html

[11] https://www.tokfm.pl/ludzie/psy-jak-bomby-z-opoznionym-zaplonem-narasta-frustracja-i-w-koncu-wybucha

 

Aleksander Pisarek

 

Zobacz także:

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(169)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie