Arcybiskup Wacław Depo skrytykował orzeczenie Dykasterii Nauki Wiary, która odbiera Matce Bożej tytuł „Współodkupicielki” oraz odradza stosowanie tytułu „Pośredniczki wszystkich łask”. Za swoje słowa został w żenujący sposób zaatakowany przez jezuitów.
Na początku listopada Stolica Apostolska ogłosiła notę doktrynalną „Mater Populi fidelis”. Dykasteria Nauki Wiary, którą kieruje kardynał Victor Manuel Fernández – autor wprowadzenia do Kościoła błogosławieństw par tej samej płci – postanowiła zająć się różnymi tytułami, jakimi katolicy obdarzają Matkę Bożą. Fernández podjął się takiej misji, bo wcześniej postanowił w ogóle „uporządkować” kult maryjny. W Watykanie powołano w 2023 roku specjalne „obserwatorium” ds. maryjnych objawień, którym kieruje franciszkanin Stefano Cecchin; sam Fernández wydał też dokument o nowych zasadach oceniania takich zjawisk i wydał szereg orzeczeń w konkretnych sprawach.
Niestety, dokument „Mater Populi fidelis” jest w dużej mierze niezadowalającym tekstem. Wprawdzie dokonuje interesującej historyczno-teologicznej interpretacji tytułów „Współodkupicielki” oraz „Pośredniczki wszystkich łask”, ale dochodzi do radykalnie pochopnych konkluzji. W tekście twierdzi się, jakoby użycie tego pierwszego tytułu było „zawsze niewłaściwe”. Problem polega na tym, że używali go papieże i święci; tytuł zakorzenił się w pobożności zarówno wielu teologów jak i w pobożności zwykłych wiernych. Co więcej, nie pojawiały się żadne problematyczne środowiska, które budowałyby swoją tożsamość na jakiejś złej interpretacji maryjnych tytułów. Wyrzucenie z pobożności Kościoła czegoś, co ma w niej swoje miejsce, powinno być zawsze motywowane poważnymi racjami. Wydaje się, że w omawianym przypadku racje są przede wszystkim… ekumeniczne. Mówiąc krótko, to protestantom przeszkadzały oba tytuły – tak jak przeszkadza im w ogóle katolicki kult maryjny. Tymczasem mamy w tym roku wielkie wydarzenie ekumeniczne, jakim jest 1700. rocznica Soboru Nicejskiego. Fernández w „Mater Populi fidelis” wprost odwołał się do wątków ekumenicznych. Wygląda na to, że chciał dać protestantom „prezent”. Z tych powodów trudno po prostu przyjąć nową notę doktrynalną. Dokument uderza w określoną tradycję pobożności, rani wiernych, nie ma rzetelnego uzasadnienia. Słowem, niezależnie od szeregu dobrych uwag czy zawartych w nim refleksji – jest tekstem złym, po „Fiducia supplicans” i „Amoris laetitia” chyba jednym z najsłabszych, jakie wydano w ostatnich latach.
Wesprzyj nas już teraz!
Nic dziwnego, że „Mater Populi fidelis” nie znalazła uznania u maryjnych polskich katolików. Właśnie ich głosem stał się arcybiskup Wacław Depo. Po Apelu Jasnogórskim z udziałem Wojowników Maryi częstochowski metropolita powiedział:
„Wobec wszystkich niepokojów związanych z tzw. notą mariologiczną i maryjną Stolicy Apostolskiej, trzeba przypomnieć zasadę, która jest w Kościele od zawsze: lex orandi, lex credendi, prawo modlitwy prawem wiary. I niech pouczający nas o kierunkach pobożności ludowej i teologii maryjnej przeczytają encyklikę Jana Pawła II «Redemptoris Mater», z trzecim rozdziałem, o macierzyńskim pośrednictwie Maryi. Nie jako obcej, ale jako Matki u boku Syna”.
Słowa proste, które podchodzą ze zdrowym sceptycyzmem do radykalnych rozstrzygnięć kardynała Fernándeza. To normalny element dyskusji, jaką prowadzi się w Kościele katolickim. Katolicy nie są poddanymi tyrańskiego sułtana, ale ludźmi racjonalnej wiary – oceniają, rozmawiają, debatują.
Tymczasem portal jezuitów „Deon” przypuścił żenujący atak na arcybiskupa Wacława Depo – i to piórem jednego z zakonników, o. Łukasza Sośniaka. «„Schizma” po częstochowsku? Arcybiskup broni polskiego Kościoła przed Franciszkiem i Leonem?» – jezuita opublikował artykuł pod takim właśnie tytułem. Tak, wiem: „schizma” jest w cudzysłowie, druga część zdania opatrzona została znakiem zapytania. Ot, proste wybiegi, żeby nieco „osłabić” to, co się pisze – ale żeby jednak to napisać.
Owszem, w samym artykule jest już zacytowany o. Dariusz Piórkowski, który podszedł do sprawy nieco bardziej merytorycznie; są tam przytoczone jakieś argumenty. Niemniej świat mediów ma swoje prawa: zasadniczy przekaz podaje się zawsze w tytule. To żelazne prawo przestrzeni informacyjnej.
Niech Czytelnik zwróci tymczasem uwagę na metodę, jaka została tu zastosowana. Arcybiskup Częstochowy bierze udział w dyskusji wokół dokumentu Stolicy Apostolskiej i wyraża swoją krytyczną jego ocenę. Portal jezuitów natychmiast ogłasza, że jest to coś na kształt „schizmy” – czyli niezwykle poważnego przestępstwa, rozłamu w Kościele. To oznacza całkowitą delegitymizację krytykowanego. Sugeruje się, że stawia się poza Kościołem. O. Łukasz Sośniak i portal „Deon” niby próbują podejmować debatę w samym artykule, ale poprzez użycie niezwykle ostrego tytułu to wszystko niweczą. Debata, dyskusja – to wszystko przeradza się w swoiste pałkarstwo wewnątrzkościelne.
Oczywiście, nikt nie będzie się tym szczególnie przejmować, bo takich żenujących metod po prostu nie da się traktować poważnie. Przyznam jednak, że trochę mi wstyd – wstyd, że debata o bardzo poważnych przecież sprawach przeradza się w jakąś karykaturalną dziecinadę. Pozostaje liczyć, że również w progresywnej części Kościoła z czasem rozwinie się mimo wszystko jakaś poważniejsza kultura dyskusji.
Paweł Chmielewski