Andrij Jermak przed swoją dymisją „urządził prezydentowi Wołodymyrowi Zełenskiemu półgodzinną awanturę z obelgami, wyrzutami i oskarżeniami” – informuje portal Ukrainska Pravda. Szef biura ukraińskiego prezydenta podał się do dymisji w związku z oskarżeniami o korupcję. Wcześniej do Izraela uciekł główny podejrzany, bliski przyjaciel i współpracownik Zełenskiego, Timur Mindycz.
Według doniesień ukraińskiej gazety, gdy Jermak dowiedział się o swoim zwolnieniu, urządził prezydentowi Wołodymyrowi Zełenskiemu „półgodzinną, histeryczną awanturę z obelgami, wyrzutami i oskarżeniami”. Polityka miało najbardziej zdenerwować to, że Zełenski go porzucił.
„Idę na front i jestem przygotowany na wszelkie represje. Jestem uczciwym i porządnym człowiekiem. Jestem zniesmaczony obelgami, jakie są mi wyrządzane, a jeszcze bardziej brakiem wsparcia od tych, którzy znają prawdę. Może jeszcze się zobaczymy. Chwała Ukrainie” – napisał tuż po dymisji.
Wesprzyj nas już teraz!
Andrij Jermak podał się do dymisji w ubiegły piątek po tym, jak do jego mieszkania w celu przeszukania weszły ukraińskie służby. Chodzi o gigantyczną aferę korupcyjną w sektorze energetycznym. Według śledczych, wykonawcy państwowego koncernu Energoatom byli zmuszani do płacenia 10-15 proc. wartości kontraktu w formie łapówki, pod groźbą umieszczenia ich na czarnej liście. W ten sposób oszuści wyłudzili przynajmniej 100 mln dolarów.
Głównym podejrzanym w sprawie jest kolejny bliski współpracownik prezydenta Ukrainy, Timur Mindycz. Biznesmen i PR-owiec Zełenskiego z czasów jego kariery w show-biznesie, miał zorganizować cały proceder. Obecnie przebywa w Izraelu, dokąd uciekł na kilka godzin przed akcją aresztowań służb.
Źródło: interia.pl
PR
Donald Trump: sytuacja z korupcją na Ukrainie nie pomaga w zakończeniu wojny