„My jesteśmy w kleszczach jakby podwójnych, bo z jednej strony umowa Mercosur, z drugiej strony Ukraina (…) To już niszczy polskie rolnictwo. Do tego dochodzi ta żywność z Ameryki Południowej, która po podpisaniu umowy będzie szerokim strumieniem szła” – ostrzegał w programie Telewizji wPolsce24 Jan Krzysztof Ardanowski, były minister rolnictwa i rozwoju wsi.
We wtorek odbył się ogólnopolski protest rolników przeciwko umowie UE-Mercosur. Demonstracje odbywały się w około 190 lokalizacjach w całym kraju. Gość Telewizji wPolsce24 nie ma wątpliwości, że za obecnym kryzysem stoją władze Unii Europejskiej, która z jednej otworzyła rynki europejskie na masowy import żywności z Ukrainy, a z drugiej szykuje umowę na dostawy żywności z krajów Ameryki Południowej.
Samobójcza polityka w ocenie Ardanowskiego, doprowadzi de facto do zniszczenia rolnictwa rodzinnego w Europie, nie tylko w Polsce
Wesprzyj nas już teraz!
– My jesteśmy w kleszczach jakby podwójnych, bo z jednej strony umowa Mercosur, z drugiej strony Ukraina. Przypomnę, że umowa z Ukrainą obowiązuje od 29 października i ogromne ilości żywności już bez żadnych ograniczeń wpływają. Tam są minimalne jakieś ustalone wielkości kontyngentów, ale one i tak są wielokrotnie większe niż były przed wojną. To już niszczy polskie rolnictwo – wyjaśnił.
– Do tego dochodzi ta żywność z Ameryki Południowej, która po podpisaniu umowy będzie szerokim strumieniem szła – przestrzegł.
Pytany o możliwości zablokowania umowy z Mercosurem, były minister rolnictwa w rządzie Zjednoczonej Prawicy ocenił, że nic nie jest jeszcze przesądzone. Jak przypomniał, w UE istnieją państwa żywo zainteresowane powstrzymaniem szkodliwej umowy, ale polski rząd nie podjął żadnych starań, poza kampanią PR, by utworzyć w Brukseli tzw. mniejszość blokującą.
– Trzeba walczyć do końca pod warunkiem, że chce się walczyć. Rząd polski – i nie wiem, czy winić ministra rolnictwa, czy ministra spraw zagranicznych, czy premiera – nie podjął żadnych działań, które dawałyby szansę stworzenia tej mniejszości blokującej. Ja nie słyszałem o żadnym uruchomieniu ambasadorów, o jakiś notach dyplomatycznych, o tym, że ministrowie ruszyli po Europie przekonywać te kraje, które są uzależnione od importu żywności. Jest sporo takich krajów w Europie, które nie mają nadwyżek żywności, muszą skąd ją sprowadzać i w związku z tym, gdyby kraje takie jak Polska dysponujące pewnymi nadwyżkami żywności złożyły uczciwą ofertę Włochom, Portugalii, Hiszpanii, gdzie są największe problemy, to może i podejście do umowy Mercosur byłoby inne – ocenił.
Źródło: wpolityce.pl
PR