Uczestników Marszu „Za Życiem”, który szedł ulicami angielskiego miasta Birmingham, zwolennicy swobody zabijania nienarodzonych zaatakowali świecami dymnymi i wyzwiskami. Marsz odbył się w celu upamiętnienia 8,7 miliona dzieci uśmierconych w Wielkiej Brytanii od czasu zalegalizowania tak zwanej aborcji w 1967 roku.
Wesprzyj nas już teraz!
Biorący udział w manifestacji pro-life pod hasłem „Życie od poczęcia – bez wyjątku!” byli spokojni i pokojowo nastawieni. Jednak zwolennicy tzw. aborcji podjęli brutalną próbę przerwania demonstracji za pomocą świec dymnych rzucanych w środek maszerującej kolumny. Aborcjoniści byli niezwykle agresywni. Policja musiała wielokrotnie interweniować w obronie manifestantów. Zwolennicy aborcji blokowali też kilkukrotnie trasę marszu.
Maszerujących w obronie życia poczętego nie udało się jednak zatrzymać. Pomogła w tym wspólna modlitwa różańcowa oraz policja, która likwidowała uliczne blokady. Organizatorzy marszu podkreślali, że jego celem jest ukazanie prawdziwego, niszczycielskiego i zbrodniczego oblicza tzw. aborcji.
To już trzeci taki marsz, który odbył się w tym roku w Anglii. – Pomimo deszczu i w obliczu prowokacji, uczestnicy wykazali się prawdziwym hartem ducha – powiedziała Vaughan Spruce, jedna z organizatorek manifestacji.
Ustawa aborcyjna obowiązuje w na Wyspach już 50 lat, co kosztowało życie prawie 9 milionów dzieci. Angielskie prawo pozwala zabić dziecko nienarodzone bez podania powodu aż do 24. tygodnia życia dziecka, a w późniejszym okresie życia płodowego, jeśli dziecko pochodzi z gwałtu, kazirodztwa albo donoszenie ciąży stanowi zagrożenie dla życia matki.
Źródło: LifeNews.com
Adam Białous