Harold O. Alexander, lekarz z Maryland, został na 3 miesiące pozbawiony prawa do wykonywania zawodu lekarza. Mężczyzna prowadził nielegalną „klinikę” aborcyjną. To już druga kara nałożona na lekarza, który przez najbliższy rok będzie mógł pracować, ale tylko i wyłącznie pod nadzorem innego medyka.
Rada lekarska stanu Maryland wydała orzeczenie w tej sprawie 16 kwietnia. Harold Alexander został uznany za winnego zachowań „sprzecznych z etyką zawodową”. Przez pierwszy rok mężczyzna nie będzie mógł samodzielnie wykonywać zawodu, a osoba nadzorująca jego pracę będzie składać przed radą miesięczne raporty. Alexander zostanie także poddany nadzorowi prokuratorskiemu.
Wesprzyj nas już teraz!
To drugie orzeczenie w sprawie Harolda Alexandra. Poprzednio samorząd lekarski zakazał mężczyźnie dokonywania aborcji i przepisywania niektórych leków. Sankcje te zostały jednak po kilku miesiącach złagodzone.
– To niedorzeczne, że Alexander za trzy miesiące powróci do wykonywania aborcji. Ten człowiek wiele razy udowodnił, że nie może wykonywać zawodu lekarza: nie zważa na bezpieczeństwo swoich pacjentów, nie ma żadnego względu na przepisy i regulacje prawne -komentuje Troy Newman, przewodniczący Operation Rescue. Ta organizacja jako pierwsza podniosła alarm w sprawie aborcyjnych praktyk mężczyzny. Dzięki niej lokalne władze przeprowadziły kontrolę, która ujawniła nielegalny charakter ośrodka oraz rażące nieprawidłowości w jego działaniu.
W 2011 roku Organization Rescue udokumentowało udział Alexandra w późnych aborcjach na Florydzie i jego współpracę z innym znanym aborcjonistą – Jamesem Scottem Pendergraftem. Kiedy rada lekarska postanowiła sprawdzić związki łączące lekarza z Pedergraftem, Alexander bronił się twierdząc, że dokumentację zniszczył. Jak pokazało postępowanie wyjaśniające, Alexander dopuścił się nie tylko nielegalnego zniszczenia dokumentów, prowadził niepełną dokumentację, wystawiał fałszywe recepty, w tym osobom, które nie były jego pacjentami. Co więcej, aborcje przeprowadzał najzupełniej nielegalnie, mimo „liberalnego” prawa.
Składając wyjaśnienia Alexander potwierdził, że od czerwca do października 2013 roku przeprowadził wbrew prawu ok. 150 aborcji. Dodatkowo, asystowało mu osoby pozbawione wymaganych kwalifikacji. Jeden z zatrudnionych pomocników sam podawał środki znieczulające, drugi asystował przy aborcji chirurgicznej. Jak się okazało „pomocnicy” aborcjonisty przygotowywali kobiety do procedury, ale ich parametry życiowe sprawdzali tylko przed zabiciem nienarodzonego dziecka. Po procedurze kobiety były pozostawiane w sali bez żadnej opieki. Alexander używał równocześnie metod, które zostały już dawno zakazane ze względu na zagrożenie dla życia matki.
Przeciwko mężczyźnie toczyła się też sprawa sądowa dotycząca zaniedbań i zagrożenia dla życia i zdrowia jednej z „pacjentek”. Skutkiem działań podjętych przez Alexandra kobieta nie ma szans na posiadanie potomstwa.
Źródło: lifesitenews.com
Marcin Rak