Druga rzecz, która mnie ratuje, to moja wiara, religia. Mam wrażenie, że bym sobie bez tego nie poradził. Powiem ci szczerze, że nie wiem, jak sobie ludzie radzą. Nie wiem… mam po prostu wrażenie, że zrzucam mój ciężar idąc do spowiedzi, przyjmuję Najświętszy Sakrament i czuję, że naprawdę daje mi siłę, leczy mnie – przyznał Adam Woronowicz w obszernym wywiadzie udzielonym Bogdanowi Rymanowskiemu.
W bardzo osobistej rozmowie zamieszczonej na kanale You Tube „Rymanowski Live” jeden z najbardziej popularnych dziś polskich aktorów kilka wątków poświęcił swojej wierze. Wspomniał o niej między innymi mówiąc o sposobach na zachowanie równowagi emocjonalnej i duchowej pośród wielu bardzo wymagających wyzwań związanych z wykonywaną pracą.
Wesprzyj nas już teraz!
– Umiem wraz z zostawieniem kostiumu, z wejściem do samochodu… już mnie tam [na scenie czy planie filmowym – red.] nie ma. Totalny reset. Siadam sobie w Bieszczadach… byliśmy tam ostatnio z [żoną] Agnieszką. Nie myślę kompletnie o żadnych rolach, o tym, co przede mną. Wiem, że mam tylko dwa dni albo trzy. Czytam sobie tylko czasami jakąś wiadomość; wiem, że one ostatnio są, jakie są – że jest coraz gorzej, a nie coraz lepiej – opowiadał ze śmiechem aktor. – Ale to rzeczywiście daje mi taki duży dystans – przyznał.
– I to jest jedna rzecz, a druga, która mnie ratuje, to moja wiara, religia. Mam wrażenie, że bym sobie bez tego nie poradził. Powiem ci szczerze, że nie wiem, jak sobie ludzie radzą. Nie wiem… mam po prostu wrażenie, że zrzucam mój ciężar idąc do spowiedzi, przyjmuję [Najświętszy] Sakrament i czuję, że naprawdę daje mi siłę, leczy mnie – wyznał Adam Woronowicz. – Nie poradziłbym sobie bez Eucharystii. (…) Gdyby ludzie wiedzieli, co zostawiają, to by pewnie stały kolejki pod kościołami – mówił.
W dalszej części rozmowy rozwinął jeszcze wątek znaczenia Komunii świętej. – Zdumiewa mnie ta Ewangelia, ostatnio coraz bardziej mnie zaskakuje. Mówi: „Kto spożywa Moje Ciało i pije Moją Krew, będzie żył na wieki…” (J 6, 54). To jest najważniejsza rzecz. Wiadomo, że w Kościele dzieje się, co się, dzieje. Często słyszę, dostaję takie pytania: czy pan jeszcze nie chce opuścić Kościoła? Ja mówię: nie jestem w tym Kościele ze względu na paru baranów; czy na paru ludzi, bo nawet Pan Jezus powiedział: „Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą” (Łk 17, 1). I wiesz, do kogo to powiedział? Nie do [zwykłych] ludzi, tylko do Apostołów – wskazał aktor.
– Ostatnio jeden z księży powiedział ciekawą rzecz. Jest takim fragment, w którym Pan Jezus powiedział: „Ja jestem prawdziwym pokarmem”. I wszyscy powiedzieli: „Nie, no sorry…”. Z drugiej strony popatrz: dwa tysiące lat temu – Izrael, wiara, Świątynia Jerozolimska… No tak, dzieją się cuda, ale ktoś mówi, że jest pokarmem… Prawdopodobnie – mówi ten kapłan – tego dnia opuściło Go parę tysięcy ludzi, Jego wyznawców. Został sam z paroma Apostołami. Zapytał się: „czy i wy chcecie odejść?”. Czy dzisiaj nie dzieje się podobnie? Czy nie zostanie tylko garstka? A na przestrzeni 2 tysięcy lat z garstki mamy już ponad miliard wyznawców. Przypadek?… – zastanawiał się rozmówca Bogdana Rymanowskiego.
Źródło: Rymanowski Live / You Tube
Not. RoM