Kilka godzin po wylądowaniu w Kabulu samolotu z sekretarzem obrony USA na pokładzie, talibowie albo dżihadyści Państwa Islamskiego przeprowadzili ostrzał rakietowy. W jego wyniku zginęła jedna osoba, a kilka zostało rannych.
Szef Pentagonu, gen. Jim Mattis stwierdził, że to tylko potwierdza, iż Ameryka musi jeszcze bardziej zaangażować się w tym kraju. Polska obiecała wspomóc Amerykanów i planuje wysłać dodatkową liczbę żołnierzy do Afganistanu.
Wesprzyj nas już teraz!
– Dzięki naszej nowej strategii na południu Azji będziemy lepiej zorganizowani, by wesprzeć (Afganistan – red.) i wasze siły, które walczą z terrorystami – obiecał gen. Mattis podczas środowej wizyty w Kabulu.
Sekretarz Generalny NATO Jens Stoltenberg, który jest również w Kabulu, potwierdził zobowiązanie NATO do wysłania większej liczby wojsk.
Zgodnie z planem przedstawionym przez prezydenta Donalda Trumpa w ubiegłym miesiącu, Ameryka chce zaangażować w konflikt regionalnych graczy, w tym m.in. Indie.
Sekretarz obrony USA Jim Mattis przybył do Kabulu z niezapowiedzianą wizytą. Wcześniej w stolicy Indii spotkał się z ministrem obrony Nirmala Sitharamanem, który obiecał wzmocnić współpracę z Kabulem, chociaż wykluczył wysłanie tam jakichkolwiek oddziałów indyjskich.
Plan Stanów Zjednoczonych wymaga większej obecności wojskowej w Afganistanie. Mattis niedawno ogłosił, że USA wyśle kolejne 3 tys. amerykańskich żołnierzy, co zwiększy ich całkowitą liczbę do ponad 14 tys. Amerykanie zamierzają także częściej przeprowadzać naloty na pozycje talibów.
W Afganistanie Amerykanie i wojska sojusznicze są obecne od ponad 16 lat. Konflikt pozostaje nie rozstrzygnięty. Tereny, które odbito wracają do talibów. Kontrolują oni już połowę kraju poza głównymi miastami. USA przekonują, że sytuacja jest zła i nie można dopuścić do dalszych sukcesów talibów, którzy zyskują coraz większą przychylność miejscowej ludności.
O wysłanie dodatkowych kontyngentów żołnierzy zabiegał od lutego tego roku gen. John Nicholson, główny dowódca wojskowy w Afganistanie. – Wszystko to zwiększa presję na talibów, aby zdali sobie sprawę, iż nie mogą wygrać i muszą przystąpić do procesu pokojowego – stwierdził Nicholson. Dodał, że ostatnie ruchy i decyzja o pozostaniu Amerykanów w Afganistanie, zaniepokoiły talibów.
Prezydent Donald Trump podkreślił, że wojska amerykańskie zostanie wycofane jedynie w oparciu o warunki panujące w terenie i odmówił ustalenia dokładnych dat wycofania.
Administracja Trumpa ma nadzieję, że bardziej zdecydowane stanowisko w Afganistanie przyniesie wystarczające korzyści wojskowe, by zmusić talibów do negocjacji.
Waszyngton naciska także na Pakistan, aby zaprzestał wspierania afgańskich grup bojowników.
Sekretarz obrony USA Jim Mattis powiedział w środę, że atak na lotnisko w Kabulu za pomocą ostrzału rakietowego i samobójców, który nastąpił kilka godzin po jego przybyciu, jedynie wzmocnił Amerykę i utwierdził w przekonaniu, że trzeba pokonać talibów.
Gdy bojownicy afgańscy atakowali lotnisko, sekretarz obrony USA, a także szef NATO Jens Stoltenberg i prezydent Afganistanu Ashraf Ghani znajdowali się w pilnie strzeżonym pałacu prezydenckim oddalonym o kilka kilometrów od lotniska.
Mattis twierdził, że nie wiedział, iż lotnisko zostało zaatakowane, dopóki nie usłyszał pierwszych doniesień prasowych. Zarówno talibowie, jak i afgańska filia tak zwanego Państwa Islamskiego wzięli odpowiedzialność za zamach na międzynarodowy port lotniczy Hamida Karzaja, ale gen. Mattis obwinił talibów, mówiąc, że to „klasyczny przykład ich działań”.
Rzecznik talibów Zabiullah Mujahadid powiedział, że ich celem był samolot Mattisa. Generał wraz z grupą współpracowników przybyli do Kabulu z nieplanowaną wizytą po rozmowach o kwestiach obronnych w Indiach.
Urzędnicy afgańscy poinformowali, że w wyniku ostrzału uszkodzono hangary i kilka śmigłowców na lotnisku. Afgańskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych podało z kolei, że jeden z afgańskich cywilów został zabity, a co najmniej 11 innych zostało rannych. Zginąć miało także trzech z napastników. Walki trwały przez większość dnia.
Mattis opuścił później Kabul i udał się na lotnisko Bagram, gdzie miał spotkać się z żołnierzami USA.
W 2012 r. talibowie zaatakowali lotnisko Camp Bastion w prowincji Helmand w południowo-zachodniej części kraju, zabijając członka służby USA i raniąc pozostałych trzech, zanim dotarł na nie samolot sekretarza obrony Leona Panettty.
Źródło: military.com, voanews.com
AS