2 kwietnia 2024

Al Resistenze nanomondo – tak włoska „lewica” staje w obronie człowieka

(Oprac. GS/PCh24.pl)

„Opór wobec nanoświata” – w ten sposób brzmi w tłumaczeniu nazwa włoskiego portalu, który rozrósł się w ciągu kilku lat do rangi ruchu społecznego grupującego przedstawicieli różnych dyscyplin wiedzy i sprzeciwiającemu się technicyzacji wszystkich obszarów naszego życia. Choć twórcy tej inicjatywy sytuują się sami raczej po stronie lewicy, to w ich przedsięwzięciach dostrzegamy wiele wspólnego z tak nielicznymi środowiskami konserwatywnymi, dążącymi do ocalenia cywilizacji chrześcijańskiej.

Liczne publikacje, konferencje, sympozja, akcje społeczne – stosunkowo skromne liczebnie grono twórców portalu Al Resistenze nanomondo ma już na swym koncie pokaźny dorobek. Zamieszczone na witrynie teksty i nagrania są prawdziwą kopalnią twórczej myśli, której wspólnym mianownikiem jest przeciwstawienie się tendencjom zmierzającym do skupienia zdepopulowanej ludzkości w cyfrowym gułagu. Służą temu globalistycznemu celowi wynaturzone ideologie, najbogatsi na świecie ludzie, zakłamane media, lobbyści i sprzedajni politycy. 

W lipcu ubiegłego roku na łamach wydawanego przez włoską organizację pisma L’Urlo della Terra („Krzyk Ziemi”) ukazał się tekst Cristiany Pivetti pod tytułem Inganno climatico e fanatismo (anti) ecologista. Dalla narrazione climatica all’ingegnerizzazione della vita („Oszustwo klimatyczne i /anty/ekologiczny fanatyzm. Od narracji klimatycznej po inżynierię życia”). Oprócz tego, że bezlitośnie obnaża szereg kuriozalnych aspektów „zielonej” ideologii, to przy okazji jeszcze zarysowuje możliwie szeroko obszar zainteresowań twórców al Resistenze nanomondo.

Wesprzyj nas już teraz!

Autorka wskazuje na totalny charakter zmian, które możni tego świata nie tyle proponują, co usiłują narzucić ludzkości. Mamy bowiem rzekomo w imię wspólnego dobra poddać się techniczno-naukowemu reżimowi, który regulować będzie najdrobniejsze aspekty naszego życia. Nie tylko uzależni nas przy tym w pełni od świata cyfrowego, w tym sztucznej inteligencji, ale posuwa się do kwestionowania i prób zmiany praw przyrody, w tym natury ludzkiej.

Pivetti wskazuje, że pojawiające się w świecie coraz bardziej dolegliwe dla nas, rozmaitego rodzaju przesilenia są prowokowane przez globalne elity. Mają swój wspólny cel, który odczytać można z Agendy 2030 Organizacji Narodów Zjednoczonych czy z założeń Czwartej Rewolucji Przemysłowej. A ponieważ założenia rewolucji, która ma wywrócić nasz dzisiejszy świat do góry nogami w wielu punktach pozbawione są sensu i wręcz urągają logice, do ich przeprowadzenia niezbędna jest spójność propagandowego przekazu, który sączony jest ludziom nieustannie. „Rzeczywistość”, jaką się nam narzuca, jest „wytwarzana in vitro w laboratoriach masowej manipulacji środkami masowego przekazu”. Każdy musi przyjmować ją bezkrytycznie. Tworzy ona „zwartą i jednolitą masę”, odporną na to, co dotychczas traktowaliśmy jako oczywistości, na przykład dotyczące roli w przyrodzie dwutlenku węgla, który został wykreowany niemal na wroga numer 1. 

Jako bojowników pierwszej linii ekologistycznego frontu wytypowane zostały takie osoby i środowiska jak „produkt in vitro Ala Gore”, czyli Greta Thunberg – tak zwana influencerka, która namawia młodych ludzi, by przyjęli za własny pseudoekologiczny program opracowany przez finansowe i technologiczne centra władzy z udziałem ONZ. Autorzy i promotorzy tej agendy uderzają w najbardziej alarmistyczne tony, wzywając do ratowania planety „zanim będzie za późno”.

Takie organizacje jak Just Stop Oil, Ostatnie Pokolenie i wielu innych „neoaktywistów 4.0, wyposażonych w klej, farbę i kamery, by rejestrować w czasie rzeczywistym coś, co wygląda raczej na plan filmowy niż protest” (…) „inscenizują prawdziwe dramaty pod patronatem swoich mistrzów: postępowych filantropów i zwolenników ideologii transhumanistycznej”. Autorka zauważa, że tego rodzaju środowiska, nagłaśniane przez media głównego nurtu, działają pod iluzją ratowania świata za pomocą walki z CO2 i zmianami klimatu, czy też przeciwko wydobywaniu paliw kopalnych, ale pozostają obojętne choćby na wyniszczający wpływ transformacji cyfrowej i zagrożenia ze strony wszechobecnych fal elektromagnetycznych.

Kiedy stopnieją himalajskie lodowce

Grupy te spełniają wszelkie życzenia swoich sponsorów, a te podążają w ślad za wskazaniami ideologii Wielkiego Resetu i Czwartej Rewolucji Przemysłowej.

„Bronią wszystkich żądań dominującej władzy, od spożywania owadów po syntetyczne mięso, od ideologii LGBTQ+ po wyludnienie w celu ratowania planety, stając się w ten sposób użytecznymi idiotami zielonej i transseksualnej transformacji społeczeństwa. Ruchy Friday for Future, Extintion Rebellion, Just Stop Oil, Ultima Generazione i tak dalej to nic innego jak podstawa hierarchicznej piramidy, nad którą znajduje się wielka klika polityków, menedżerów, fundacji filantropijnych, elit finansowych i technokratycznych, przemysłu naftowego, nuklearnego i magnatów czystej energii, organizacji rządowych i pozarządowych” – pisze autorka.

Poniżej całej tej piramidy, wskazuje Pivetti, szara masa ludzka tresowana jest w „odporności” traktowanej jako „nowy akt wiary”. Owa „odporność”, która stanowić ma dla nas wybawienie od nieskończonych kryzysów, oznacza przystosowanie się do całkowitego pozbawienia własności, braku prywatności, żywienia się przemysłową paszą, owadami oraz syntetycznym mięsem i warzywami. Mamy w przyszłości wysyłać swoje dzieci do szkół przekształconych w technologiczne centra produkcji „cyfrowych automatów”. Do takiej rzeczywistości wychowują nas władze i organizacje pozarządowe, a także media rozpowszechniające identyczne katastroficzne komunikaty przyprawione „przypadkowymi” danymi sytuującymi się „pomiędzy genderową fantazją a science fiction”. Celem jest zaszczepienie w ludziach permanentnego strachu, przekonanie nas, że stoimy wobec olbrzymiego niebezpieczeństwa. „Natarczywość, z jaką propaguje się katastrofizm klimatyczny, niszczy krytyczne myślenie i wypacza postrzeganie rzeczywistości do tego stopnia, że ​​każde wydarzenie jest bezkrytycznie wiązane z kwestią klimatu: katastrofy wynikające z ekstremalnych zjawisk przypisuje się klimatowi, a nie wylesianiu, nadmiernej zabudowie, drastycznym modyfikacjom środowiska oraz naziemnym i atmosferycznym działaniom geoinżynieryjnym” – czytamy.

Za globalną narrację klimatyczną odpowiada IPCC (Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatu), wspierana przez ONZ, WMO (Światową Organizację Meteorologiczną) i naftowego „filantropa” Maurice’a Stronga. Wspomniane gremium było wielokrotnie oskarżane o manipulowanie danymi w celu wytworzenia i podtrzymywania założonej z góry narracji. Na przykład, w swoim czwartym raporcie z 2007 roku IPCC przewidziała, że himalajskie lodowce stopnieją do 2035 roku. Niezależne dochodzenie wykazało jednak, że użyta w opracowaniu data została zaczerpnięta z raportu „ekologicznej” organizacji WWF, a poważne badania szacują możliwość wystąpienia opisanego tam zjawiska na rok… 2350.

Jak zauważa Cristiana Pivetti, w pseudoklimatycznej narracji zastosowana została w stosunku do naszej przyrody taktyka „unieważniania kultury” poprzez pozbawianie znaczenia, wręcz kasowanie pamięci historycznej i manipulowanie nią. Podobnie tutaj mamy do czynienia z zaprzeczaniem dziejom Ziemi i występującym na niej cyklicznym wydarzeniom, takim jak regularne, wieloletnie fazy ocieplania i ochładzania się naszej planety.

„IPCC i przemysł klimatyczny hybrydyzują przewrotną naukę z polityką, ekonomią i finansami, aby wywołać epokowe zmiany o charakterze antropologicznym, ale także gospodarczym i społecznym. Błotna lawa przytłacza tych, którzy nie zgadzają się z ratunkową narracją, podczas gdy błędy tak zwanych oficjalnych ekspertów są pomijane lub minimalizowane” – wskazuje Pivetti.

Bitwa o rzeczywistość

Na podważanie prawdziwej nauki, wręcz kreowanie świata na nowo przez technokratów zwraca wielokrotnie uwagę liderka ruchu al Resistenze nanomondo – Silvia Guerini. Wskazuje ona w swych publikacjach i wystąpieniach na żywo, że celem światowych elit jest swego rodzaju „wydrążenie” człowieka oraz wypełnienie go inną „treścią”. Mamy nie tyle rodzić się, co być hodowani, stać się w pełni ubezwłasnowolnieni, posłuszni i sterowalni. A zatem zaprzeczanie oczywistym faktom jest elementem kreowania rzeczywistości, w której nie ma nic stałego. Wszystko jest płynne, podlegające zmianom. Teraźniejszość cybernetyczna i transludzka jest „niestabilna, ulotna, efemeryczna i natychmiastowa. (…) Nic, co daje solidność i oparcie; nic, co jest w stanie przetrwać czasy rozpadu i unicestwienia; nic, nad czym można by się zatrzymać; nic, co mogłoby się utrzymać. Wszystko się ślizga i zostaje pochłonięte przez wszechświat Maszyny” – napisała w tekście pt. La realtà ostaggio da smontaggi e ricostruzioni artificiali („Rzeczywistość zakładnikiem demontażu i sztucznej rekonstrukcji”). W miejsce prawdy otrzymujemy subiektywne uczucie, które „twórcy syntetycznego społeczeństwa” mogą w nieskończoność rozkładać i składać ponownie.

Toczy się więc, zauważa Guerini, „wielka bitwa o samo istnienie rzeczywistości”. Punkt, od którego nie będzie się już dało zawrócić – uważa – „jest bliżej niż kiedykolwiek, ale kiedy tam dotrzemy, wielu nie będzie tego świadomych. To, co zostało zaakceptowane przez większość dzisiaj, będzie warunkiem koniecznym tego, co zostanie zaakceptowane jutro”.

Fałszerze rzeczywistości obejmują stopniowo każdy jej przejaw. Chcą by nowi ludzie przychodzili na świat w laboratoriach sztucznego rozrodu, przyjmowali genowe terapie nawet wówczas gdy są zdrowi, pozostawali pod permanentną kontrolą prowadzoną za pośrednictwem osobistych telefonów i stawiani byli przed notorycznymi „sytuacjami nadzwyczajnymi” uprawniającymi nadzorców do skracania smyczy,  nakładania coraz to nowych restrykcji.   

Mamy ze względu na wymogi ratowania klimatu dać zamknąć się w złotej klatce „zielonego i włączającego miasta 15-minutowego”, zawsze być gotowymi do odbierania alertów ostrzegawczych i przestrzegania zasad „cnotliwego obywatela” na wzór systemu kredytu społecznego.

Nasze „nie-życie znajdzie się w rękach w rękach Techników i – jeśli to konieczne – Sądów. Technicy i Sądy odbiorą prawa rodzicielskie tym, którzy sprzeciwią się kolejnym szczepieniom, którzy sprzeciwią się przenikaniu ideologii gender do szkół oraz społecznemu zakażaniu transidentyfikacją. A biorąc pod uwagę naciski na eutanazję nawet wobec nastolatków, rodzice nie będą już nawet w stanie bronić własnych dzieci przed upaństwowioną śmiercią” – pisze o technokratycznej dystopii włoska autorka.

„Wspólnota jest nią naprawdę, jeśli opiera się na relacjach i więziach pomiędzy swymi członkami, a wśród tych więzi mamy także więzi rodzinne i pierwszą – w chwili przyjścia na świat – relację pomiędzy matką a jej synem lub córką. Wspólnota jest wspólnotą, jeśli opiera się na rytuałach, tradycjach, pamięci, zakorzenieniu na terytorium i wspólnym horyzoncie znaczeń dotyczących przeszłości, teraźniejszości i przyszłości” – podkreśla Silvia Guerini. Wszystkie pomysły technokratów zmierzają do pozbawienia nas wspólnoty, więzi i poczucia przynależności.

„Więź między sobą a wspólnotą, między sobą a światem opiera się także na sensie, znaczeniu i poczuciu świętości. Dziś jesteśmy świadkami niszczenia i unicestwienia wszystkiego, co może znaleźć i stworzyć taką wspólnotę” – pisze Włoszka.

Roman Motoła

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij