„Producenci straszą podwyżkami cen samochodów i zniknięciem z rynku najmniejszych modeli”, alarmuje w czwartek „Dziennik Gazeta Prawna”.
„DGP” zwraca uwagę, że zakaz rejestrowania aut spalinowych od 2035 roku, który lansuje Komisja Europejska to tylko jeden z elementów eko-rewolucji motoryzacyjnej, jaką próbują wszelkimi możliwymi sposobami przeprowadzić eurokraci. Kolejnym jest wprowadzenie normy Euro 7 dla silników benzynowych i wysokoprężnych. „Komisja Europejska chce, by wszystkie nowe samochody osobowe spełniały te wymogi od 2025 r., a ciężarowe od 2027 r.”, czytamy.
„Według wyliczeń Brukseli koszty produkcji aut wzrosną nieznacznie. W przypadku samochodu osobowego o 90–150 euro, a w przypadku ciężarowego o ok. 2,7 tys. euro. Nie wiadomo jednak, jak wzrosną koszty eksploatacji aut z bardziej zaawansowanymi układami oczyszczania spalin”, informuje gazeta.
Wesprzyj nas już teraz!
Przeciw wprowadzeniu nowych wymogów protestują przede wszystkim producenci. Twierdzą, że skoro przemysł musi się niebawem przestawić na bezemisyjność, to nie warto już inwestować w rozwój silników do aut spalinowych.
– Biorąc pod uwagę konieczność poniesienia nakładów finansowych na nowsze technologie, zysk środowiskowy po wprowadzeniu Euro 7 będzie niewielki – mówi Jakub Faryś, szef Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.
„Zwolennicy wprowadzenia nowej normy, (przede wszystkim przedstawiciele liberalnej lewicy – red.) zwracają uwagę, że po pandemii koncerny samochodowe znowu odnotowują spore zyski, często większe niż przed wybuchem epidemii COVID-19, która m.in. spowodowała zerwanie łańcuchów dostaw i kłopoty z półprzewodnikami. W efekcie producenci mają teraz środki, by opracować jeszcze bardziej ekologiczne auta spalinowe”, podkreśla „DGP”.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”
TK
NADCHODZI ZIELONY KOMUNIZM? Warzecha, Cukiernik i inni obnażają kłamstwo ZIELONEJ TRANSFORMACJI!
ELEKTROPUŁAPKA. Bez samochodu masz być szczęśliwy [CAŁY FILM]