22 czerwca 2021

Andrzej Pilipiuk: Mundur polskiego żołnierza wciąż brudzi czerwona plama

(Źródło: Polonia Christiana)

Jaruzelski umarł generałem, Kiszczak umarł generałem, żadnego też z około dwustu podobnych im przestępców plamiących honor polskiego munduru wojskowego nie zdegradowano ani w żaden inny sposób nie napiętnowano, pomimo podejmowanych prób. Mundur polskiego żołnierza wciąż brudzi paskudna, czerwona plama.

Obaj moi dziadkowie służyli w wojsku – przed wojną ukończyli kursy podoficerskie. Jeden walczył w kampanii wrześniowej, potem obydwaj otarli się o konspirację. Gdy przetoczył się front, obydwaj znaleźli się w szeregach „ludowej” armii i pomaszerowali na zachód bić Niemców. Była to armia dość fatalna. Kiepsko wyposażona i uzbrojona. Poddana kontroli około dwudziestu tysięcy sowieckich oficerów. Często traktowana jak najtańsze mięso armatnie – czego dowodzą koszmarne straty w bitwie pod Lenino.

Ale nie mam żadnych kompleksów związanych z tym, że w niej służyli. Mieliśmy dwóch wrogów: III Rzeszę i ZSRR. Niemcy podczas okupacji wyniszczali nas biologicznie na niewyobrażalną skalę. Sowieci mieli plany „skromniejsze” – planowali wybić lub zdemoralizować nasze elity, a nas okraść i przekształcić w niewolników. W tej sytuacji należało bić Niemców nawet za cenę podległości wtedy sądzono że tylko tymczasowej Sowietom. Na szczęście sowiecka ofensywa zatrzymała się w Niemczech i nasze wojska nie zostały wówczas użyte do zniewolenia innych narodów. Obaj moi dziadkowie w miarę szybko wrócili do cywila. Żaden nie skorzystał z propozycji, by zostać zawodowym żołnierzem.

Wesprzyj nas już teraz!

Okres powojenny to powtórka sytuacji sprzed powstania listopadowego. Mieliśmy teoretycznie niepodległy kraj i własną, polską armię. Rządzili „nowi ludzie”, zwykle „Polacy” po kursach w NKWD, acz trafiały się niedobitki przedwojennych oficerów. Jednak znów patrząc przez analogie historyczne – lepiej, że młodzi Polacy przeszkolenie wojskowe odbywali w kraju i pod okiem polskojęzycznej kadry, niż gdyby pobór odsłużyć musieli na terenie ZSRR, w szeregach Armii Czerwonej. Niestety, okres stalinowski to dla LWP ciągłe plamienie munduru w walkach bratobójczych, ściąganiu kontyngentów, a nawet pacyfikacjach niepokornych polskich wsi. Wojsko, obok milicji i bezpieki, chroniło reżim komunistyczny. Problem w tym, że okresu tego nie da się ocenić w kategoriach czerni i bieli.

Nasze nie nasze wojsko

LWP walczyło bowiem także z UPA i Werwolfem. Tępiło pospolitych bandytów. Ponadto żołnierze zajmowali się rozminowywaniem, odgruzowywaniem, budową mostów, odbudową linii kolejowych, melioracją i elektryfikacją. Saperzy wysadzali ruiny i poniemieckie umocnienia. Wojsko w pierwszym okresie po wojnie prowadziło część szpitali przeznaczonych dla ludności cywilnej. Niejeden Polak zawdzięcza im życie… Latem żołnierze brali udział w żniwach, zimą w odśnieżaniu, a wiosną wojskowi saperzy wysadzali zatory lodowe. Wojska inżynieryjne budowały kładki, mosty i przeprawy. Ludzie mieli do żołnierzy trochę szacunku i zaufanie większe niż do milicji i pozostałych służb. Nie można więc powiedzieć że „ludowi” żołnierze byli wyłącznie okupantem we własnym kraju.

Oczywiście większość Polaków zdawała sobie sprawę, że ta polska armia miała być narzędziem w przyszłych wojnach, które Sowieci planowali toczyć z Europą Zachodnią. Mieliśmy tego przedsmak, gdy w roku 1968 nasze wojsko udzielało „bratniej pomocy” buntującej się Czechosłowacji. Wedle planów Chruszczowa, potem Breżniewa, Ludowe Wojsko Polskie miało uderzyć na Danię. Mieliśmy się stać okupantami. Mieliśmy zabijać ludzi broniących własnych domów, własnego kraju będącego cząstką wolnego świata. W razie zdecydowanego oporu przywódcy ZSRR byli prawdopodobnie gotowi rozpętać wojnę atomową. Na szczęście do tego nie doszło. Ogromna w tym zasługa pułkownika Kuklińskiego – dzięki przekazanym przezeń materiałom kraje Zachodu uświadomiły sobie skalę zagrożenia i podjęły przeciwdziałanie.

Od junty do normalności

Ogólny poziom naszego wojska staczał się stopniowo po równi pochyłej. Chwilą ostatecznej próby okazał się stan wojenny. Armii użyto przeciw wolnościowym dążeniom społeczeństwa. Komuniści odgrodzili się od ludzi bagnetami. Czy byli oficerowie, którzy odmówili wykonania rozkazów Jaruzelskiego? Nie słyszałem o takich. Nie było też zjawiska masowego porzucania kariery wojskowej. Wojsko zaakceptowało i chroniło dyktaturę.

Gdy miałem piętnaście lat, padła komuna. Cztery lata później stanąłem przed komisją wojskową. Moje pokolenie nienawidziło „trepów” chłodną, spokojną nienawiścią niewolniczych dzieci, które kilka lat wcześniej usłyszały brzęk spadających kajdan. Dla nas wszystkich armia była odrażającą bolszewicką skamieliną, rezerwatem dla co głupszych komuchów, wrogim i opresyjnym anachronizmem. Pobór był dla mojego pokolenia niezrozumiałą, niezasłużoną, dotkliwą represją – odebraniem wolności na dwa lata, odsiadką jak w więzieniu, za niewinność i bez wyroku. Służba wojskowa jawiła się jako coś kompletnie bezsensownego.

Starsi koledzy, którzy wyszli z „woja”, w większości utwierdzali nas w tym przekonaniu. Fala, brud w koszarach, podłe jedzenie, bezsensowna musztra, nuda, ogromna strata czasu. Traciliśmy złudzenia, że w „woju” będzie można przejechać się czołgiem albo postrzelać do tarczy z prawdziwego karabinu…

Po roku 1989 stosunek społeczeństwa do armii zaczął się zmieniać. Nasi żołnierze sprawdzili się na misjach w byłej Jugosławii, w Czadzie, Iraku i Afganistanie. Pomagali przy katastrofalnej powodzi na Śląsku oraz innych klęskach żywiołowych. Jednocześnie ograniczono, a potem zniesiono pobór. Sytuacja powoli wraca do normalności. Armia się zmieniła. Mamy wojska obrony terytorialnej; młodzi ludzie chętnie uczą się strzelać; polscy żołnierze odzyskali zaufanie i przyjaźń społeczeństwa.

Przydałby się ostatni akord – publiczne potępienie członków WRON oraz innych morderców w mundurach, degradacja i pozbawienie ich odznaczeń. To pozwoliłoby symbolicznie zamknąć niechlubny etap w dziejach naszych sił zbrojnych. Niezmyta plama bowiem długo jeszcze będzie kalać polski mundur wojskowy.

Andrzej Pilipiuk

 

Tekst pochodzi z numeru 80. dwumiesięcznika „Polonia Christiana”

– aby zamówić kolejny numer kliknij TUTAJ –

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(7)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie