Fentanyl to niezwykle silny, „syntetyczny” narkotyk. Corocznie w Stanach Zjednoczonych z powodu jego przedawkowania giną dziesiątki tysięcy osób. Amerykański Sekretarz Stanu Antony Blinken zwrócił uwagę, że wkrótce problem może przenieść się także do Europy. Sęk w tym, że w ogóle nie jesteśmy nań przygotowani.
Fentanyl to potężny lek opioidowy stosowany głównie do złagodzenia silnego bólu, zwłaszcza w przypadku chorób nowotworowych. Narkotyk działa na receptory opioidowe w mózgu, podobnie jak morfina, ale jest od niej 50-100 razy silniejszy (i 50 razy silniejszy od heroiny). Środek ten jest nader często przepisywany przez lekarzy (zwłaszcza za Wielką Wodą). Ponadto coraz większe jego ilości produkuje się i rozprowadza na czarnym rynku.
Nadmierne stosowanie fentanylu powoduje niekiedy poważne skutki uboczne. Przedawkowanie może prowadzić do depresji oddechowej (nieprawidłowy oddech, niedotlenienie i w konsekwencji nawet zatrzymanie oddechu). Inne możliwe konsekwencje to utrata przytomności, a nawet śpiączka. Fentanyl może także wpływać na układ krążenia, doprowadzając do niskiego ciśnienia krwi, zawrotów głowy, a w skrajnych przypadkach nawet -zatrzymania krążenia i śmierci.
Wesprzyj nas już teraz!
Warto zauważyć, że co roku fentanyl jest również przyczyną dziesiątek tysięcy zgonów w USA wskutek jego przedawkowania.
Problem trafi do Europy?
Amerykańskie nagrania wideo ukazujące narkomanów budzą przerażenie. Widzimy na nich ludzi idących jakby w zwolnionym tempie, oderwanych od rzeczywistości. Ich skrajnie nienaturalne zachowanie przypomina pod wieloma względami popularne filmy o zombie. Tym razem to już nie jest iluzjon, lecz rzeczywistość.
„W ostatnim czasie na Twitterze pojawiają się filmiki, na których widać osoby, które prawdopodobnie są po fentanylu. Stoją w miejscu, pochyleni, wykonują bardzo wolne ruchy. Niemal jak ludzkie zombie. Tak też nazywany jest inaczej nowy narkotyk tranq – fentanyl zmieszany z ksylazyną, silnym środkiem uspokajającym. Nazwa pochodzi również od bolesnych i gnijących ran, które pojawiają się na ciele tych, którzy zażyją tę mieszankę” – trafnie opisał portal Interia.
Według tego portalu od 2000 roku aż milion Amerykanów zmarło z powodu przedawkowania narkotyków. W większości -na skutek opioidów. Zbierane przez nie krwawe żniwo wynosi 1500 osób tygodniowo. Trudno jednak dokładnie określić, jak często jest to przedawkowanie samego fentanylu, a jak często jego wymieszanie z innymi substancjami, takimi jak heroina.
Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden i amerykański Sekretarz Stanu Antony Blinken wprost ostrzegli Europejczyków, że problem może wkrótce trafić i do nas. Kraje Unii Europejskiej dysponują bowiem potencjałem laboratoryjnym niezbędnym do produkcji fentanylu (Amerykanie zaś muszą „korzystać” z meksykańskiego importu). W Europie siedzimy więc na bombie zegarowej i – jak się wydaje – nie jesteśmy odpowiednio przygotowani. Co gorsza, w tak zwanych liberalnych mediach pojawiają się próby oswojenia nas z opoidami (o czym opowiemy w kolejnym artykule).
Trochę historii – wojny opiumowe
Zagrożenie fenantylem można porównać do problemów XIX wiecznych Chińczyków z opium. U zarania XIX stulecia panująca w Chinach dynastia Quing zdecydowała się ograniczyć dostęp do swojego rynku brytyjskim towarom. Wszystko w imię prowadzenia protekcjonistycznej polityki. Za nabywane w Państwie Środka jedwab, ryż i herbatę trzeba było odtąd obficie zastawiać srebro, czyli ówczesny pieniądz. Nie spodobało się to brytyjskim i francuskim kupcom z Kompanii Wschodnioindyjskiej. Europejczycy nie zamierzali dać za wygraną. Zamiast tradycyjnych towarów zaczęli więc sprzedawać opium, posuwając się też do kontrabandy.
W pewnym momencie Chińczycy zaczęli jednak mieć tego dość. Z polecenia cesarza Daoguanga zniszczyli 20 tysięcy skrzyń uprzednio zarekwirowanego od Brytyjczyków narkotyku. Brytyjczycy początkowo nie chcieli dokonywać odwetu, lecz zmiana w albiońskim parlamencie dała na to przyzwolenie. Rozpoczęta w 1839 roku „wojna opiumowa” zakończyła się zwycięstwem Wielkiej Brytanii, która w ramach traktatu nankińskiego otrzymała dostęp do kilku portów. Natomiast w latach 1856-60 wybuchła II wojna opiumowa. Ta zaś doprowadziła do pełnego otwarcia Państwa Środka na dostawy opium (a także na zachodnie ambasady i chrześcijańskie misje).
Brak tu miejsca na szczegółowe opisywanie wojennych kolei losu. Dość powiedzieć, że chińskie władze dobrze wiedziały, jaką szkodę wyrządza narkotyk. Jednak wróg narzucił jego sprzedaż siłą. Trudno bowiem o lepszy biznes niż sprzedaż towarów łatwo uzależniających i ulegających szybkiemu zużyciu. Gwarantuje to ciągły popyt. Dobrze wiedzą o tym producenci nikotyny, alkoholu czy napojów energetycznych. W przypadku opioidów skala szkodliwości jest jednak nieporównywalnie większa.
Ponadto władzę najlepiej jest przecież narzucić ludziom odrealnionym i niezdolnym do krytycznego myślenia o rzeczywistości. Narkoman nic więcej nie potrzebuje do „szczęścia” oprócz kolejnej dawki. Nie przeszkadzają mu złe rządy, niesprawiedliwość czy obce wpływy. Prawda jest brutalna – „naćpanym” społeczeństwem łatwo sterować.
Narkotyki a etyka
Choć problemy związane z narkotykami dostrzegają przedstawiciele obydwu stron politycznego spectrum, to ze zrozumieniem głębokich przyczyn zjawiska jest już różnie. Tymczasem jednoczesne występowanie kryzysu rodziny oraz kryzysu narkotykowego nie wydaje się być dziełem przypadku. Na przykład w Stanach Zjednoczonych, gdzie kryzys związany z fenantylem jest szczególnie silny, rozwodem kończy się 40-50 procent małżeństw. Co więcej, niemal co czwarty nieletni Amerykanin wychowuje się w domu z tylko jednym dorosłym. Statystycznie rzecz biorąc sytuacje te mogą sprzyjać kryzysom psychicznym, wchodzeniu w złe towarzystwo i szukaniu łatwych rozwiązań – jak właśnie ucieczka w narkotyki.
Problemem jest także zaniechanie przez wychowawców nauczania o cnocie umiarkowania. W efekcie ludzie coraz częściej nie potrafią pojąć, że z przyjemności należy korzystać w sposób wyważony i popadają w hedonizm.
Kto dziś zaprząta sobie głowę lekturą świętego Tomasza z Akwinu i jego nauki o umiarkowaniu? Jak pisał święty Tomasz w Summie teologicznej „chociaż piękno idzie w parze ze wszystkimi cnotami, ponad wszystko jednak przypisuje się je umiarkowaniu. Z dwóch powodów, po pierwsze z racji ogólnej natury umiarkowania, którą cechuje pewna powściągliwa i właściwa proporcja, będąca podstawową cechą piękna (…). Drugim powodem jest to, że umiarkowanie powstrzymuje człowieka przed tym, co w nim najniższe, co ma cechy natury zwierzęcej (…), i dlatego najbardziej przyczynia się do tego, że człowiek staje się brzydkim”.
Istota myśli Akwinaty jest łatwa do pojęcia i obowiązuje również w XXI wieku. Umiarkowanie znajduje się między niepowściągliwością i niewrażliwością. To złoty środek między pożałowania godną nieumiejętnością czerpania z darów Bożych i przeżywania radości życia a dawaniem upustu każdej namiętności. Osoba mająca wyrobioną cnotę umiarkowania nie da się skusić syrenim powabom opioidów. Umie bowiem rozróżnić godziwą przyjemność od szaleństwa. Nie pozwoli podporządkować się najniższym, zwierzęcym instynktom.
Jeśli jest katolikiem, to w sukurs przyjdzie jej Katechizm Kościoła Katolickiego. Jak czytamy w nim „używanie narkotyków wyrządza bardzo poważne szkody zdrowiu i życiu ludzkiemu. Jest ciężkim wykroczeniem, chyba że wynika ze wskazań ściśle lekarskich. Nielegalna produkcja i przemyt narkotyków są działaniami gorszącymi; stanowią one bezpośredni współudział w działaniach głęboko sprzecznych z prawem moralnym, ponieważ skłaniają do nich”.
W obliczu zaniku rodziny, wspólnoty i różnych form religijności opioidy łatwo znajdują swoje miejsce w umyśle współczesnych ludzi. Natura bowiem – jak wiedzieli już starożytni – nie znosi próżni.
Stanisław Bukłowicz
„Moda” na narkotyki. Śmiertelna pułapka zbiera żniwo wśród młodych Polaków