17 marca 2014

Argentyna od wielu miesięcy boryka się z inflacją. Tylko w styczniu argentyńskie peso straciło na wartości 19 proc., wstrząsając rynkami wschodzącymi. W kraju istnieje niebezpieczeństwo wybuchu powszechnych strajków. Tymczasem prezydent Christina Kirchner ma nadzieję, że wygra grudniowe wybory i w 2015 r. zacznie trzecią kadencję prezydencką.


Społeczeństwo jest niespokojne. Wszystko wisi na włosku – straszy Carlos F. De Angelis, socjolog z Uniwersytetu w Buenos Aires, który specjalizuje się w badaniach opinii publicznej. 

Wesprzyj nas już teraz!

 

W zeszłym roku – wg nieoficjalnych danych opublikowanych przez analityków opozycyjnych wobec rządu – ceny podstawowych artykułów wzrosły o 30 proc. Tymczasem rząd twierdzi, że inflacja wyniosła 10,9 proc. W 2014 r. inflacja może przyspieszyć do 45 procent,  zbliżając się do rocznej stopy 56 procent, jak  w Wenezueli nękanej niepokojami społecznymi.

 

Podwyżki cen są dla mieszkańców Argentyny coraz trudniejsze do zniesienia. Ceny np. mięsa są na bieżąco aktualizowane nawet kilka razy dziennie. Pracownicy domagają się podwyżek, których nie chcą dać przedsiębiorcy ponoszący coraz większe straty. Właściciele restauracji narzekają, że klienci coraz mniej zamawiają, a w sklepach zaczyna brakować podstawowych artykułów.

 

Z powodu gwałtownego wzrostu inflacji, rząd zamroził ceny warzyw, mięsa, a nawet niektórych materiałów szkolnych. Specjalne bojówki  jak w Wenezueli patrolują supermarkety i sprawdzają, czy przestrzegają one zaleceń rządu co do cen. Właścicieli za „nieuzasadnione podwyżki” karze się grzywną.

 

Prezydent Cristina Fernández de Kirchner apeluje do mieszkańców kraju „Nie dajcie się okraść  chciwym biznesmenom”. Tymczasem minister gospodarki Axel Kicillof, profesor uniwersytetu, który eksperymentuje z marksistowskimi teoriami ekonomicznymi uważa, że walka z inflacją wcale nie jest konieczna. Kicillof oskarżył również media o podsycanie strachu przed niekontrolowanym wzrostem inflacji.

 

Analitycy faktycznie straszą, że Argentynie 13 lat po ogłoszeniu niewypłacalności po raz kolejny grozi bankructwo. W 2001 r. kraj ten nie był w stanie obsłużyć zadłużenia zagranicznego obejmującego obligacje o wartości 95 mld dolarów oraz kredyty warte dalsze 40 mld dol. 

 

Argentyna to kraj chronicznej inflacji i problemów z utrzymaniem kursu krajowej waluty. Od lat 60-tych XX wieku realizowano w kraju co najmniej sześć programów dostosowawczych, których celem była stabilizacja cen, walka z inflacją. Mimo wielu reform nie udało się osiągnąć trwałych efektów.

 

W styczniu 2002 r., po ogłoszeniu niewypłacalności, Argentyna wprowadziła płynny kurs peso i swobodny obrót dolarami. Taki był warunek MFW, który udzielił wówczas władzom kredytu finansowego niezbędnego dla dalszego funkcjonowania gospodarki. Przez następnych 10 lat Argentyna nie miała problemów z kursem własnej waluty. Wszystko kolejny raz popsuła wewnętrzna inflacja.

 

W 2011 r. wzrost inflacji wywołał wzmożony popyt na dolary, na co rząd zareagował wprowadzeniem kontroli rynku walutowego, by regulować podażą i popytem dolarów w kraju. Doprowadziło to do odrodzenia się czarnorynkowego kursu peso.

 

Rząd Argentyny szacuje, że dla bieżących potrzeb finansowych kraju i obsługi zadłużenia zagranicznego, potrzeba rocznie około 10 mld dolarów nadwyżki z obrotów w handlu zagranicznym. O tyle mniej więcej wartość eksportu Argentyny musi być wyższa w stosunku do bieżących wydatków na import. Są to potrzeby minimalne w sytuacji gdy Argentyna nie ma dostępu do nowych kredytów zagranicznych, co jest konsekwencją bankructwa z 2001 r.  i nie chce uszczuplać rezerw dewizowych.

 

Jednak w obecnej sytuacji gospodarki światowej Argentynie jest niezwykle trudno osiągnąć potrzebną nadwyżkę eksportową. Rząd ucieka się więc do wprowadzania restrykcji w dostępie i obrocie dolarami by poprawić równowagę rachunku bieżącego państwa.

 

 

Źródło: nytimes.com, ft.com, AS.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram