Niemieccy Zieloni chcą zakazać osobom prywatnym używania fajerwerków. Póki co obostrzenia mają objąć Berlin, w którego rządzie zasiadają przedstawiciele tego radykalnego, neomarksistowskiego ugrupowania.
Zieloni to partia, która na sztandarach ma wypisaną „wolność” – przynajmniej dla wszelkiej maści seksualnych dewiantów. I na tym w gruncie rzeczy się kończy, bo poza tym to ugrupowanie, którego przedstawiciele jeszcze w latach 80. pochwalali pedofilię, głosi wiele postulatów antywolnościowych.
Wesprzyj nas już teraz!
Teraz w Berlinie, gdzie Zieloni zasiadają w rządzie wespół z socjaldemokratyczną SPD i postkomunistyczną Lewicą, zaproponowano… zakazanie osobom prywatnym puszczania fajerwerków. Te miałyby powodować zranienia, hałas, zwiększać zanieczyszczenie powietrza (sic!) i stanowić zagrożenie dla zwierząt. Odtąd fajerwerki miałoby puszczać w stolicy Niemiec tylko państwo.
„Nie chcemy berliń*czykom odbierać przyjemności z fajerwerków. Zamiast groźnych prywatnych petard domagamy się więcej profesjonalnych fajerwerków publicznych na noc sylwestrową” – napisano w odpowiedzi.
Uwagę czytelników zwróciła, być może, forma zapisu słowa „berlińczycy” z charakterystyczną gwiazdką. To nie błąd, ale element genderowej nowomowy. W języku niemieckiej lewicy taka gwiazdka oznacza, że gramatyczny rodzaj użytego rzeczownika jest umowny i dane słowo odnosi się do wszystkich: kobiet, mężczyzn oraz osób, które mają jakieś inne, wydumane tożsamości seksualne. Rzecz w ostatnich latach i miesiącach wchodzi coraz silniej do mainstreamu.
Już wcześniej w tym roku postulat zakazu używania fajerwerków w miastach o zanieczyszczonym powietrzu podniosła Niemiecka Organizacja Pomocy Środowisku. Teraz grupa zyskała wsparcie polityczne.
Źródło: jungefreiheit.de
Pach