Amerykańska gwiazda muzyki pop zagrała ekskluzywny koncert w Atlantis Hotel w stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich. „Społeczność LGBT+” krytykuje artystkę za występ w „homofobicznym” kraju, sugerując sprzedaż poglądów za „petrodolary”.
Beyoncé zainkasowała za ten pierwszy od czterech lat, godzinny występ ponad 24 miliony dolarów. Choć całość była niedostępna dla szerokiej publiczności, fragmenty koncertu wyciekły do mediów społecznościowych. Być może amerykańska piosenkarka chciała fakt występu dla szejków ukryć przed opinią publiczną.
Nic dziwnego, wszak zaraz po pierwszych doniesieniach, artystkę zaatakowały wszystkie większe organizacje „tęczowych” aktywistów w USA, zarzucając jej zdradę postulatów LGBT.
Wesprzyj nas już teraz!
„LGB Alliance jest głęboko rozczarowane, że Beyoncé zgodziła się dać lukratywny koncert w Dubaju, gdzie akty seksualne osób tej samej płci są przestępstwem, potencjalnie zagrożonym karą śmierci” – podkreślają. „Kiedy jesteś tak bogaty, w dużej mierze dzięki lojalności fanów LGBTQ+ – to jaka kwota pieniędzy jest tak duża, aby odrzucić występ w homofobicznym kraju?” – pyta jeden z użytkowników Twittera.
„Bądźmy poważni. Beyonce ma w nosie prawa LGBT+. Zobaczyła gruby czek, to go wzięła” – komentuje inny.
Sytuacja jest o tyle zaskakująca, że jeszcze w 2019 roku Beyonce dedykowała swoją najnowszą płytę Reinassance zmarłemu na AIDS wujkowi. Natomiast podczas gali homoseksualnej organizacji GLAAD podkreślała swoje wsparcie dla całej „społeczności LGBT+”.
Piosenkarka jeszcze nie odniosła się do krytyki w mediach społecznościowych.
Źródło: dailymail.co.uk
PR
