30 grudnia 2023

Bp Athanasius Schneider: Tradycyjna liturgia – pewne i jasne źródło wiedzy o Bogu

Liturgia jest tradycją w swojej najpotężniejszej i najbardziej uroczystej formie. Kościół rzymski z samej istoty rzeczy winien być oddany podtrzymywaniu Bożej zasady tradycji. Pisze o tym bp Athanasius Schneider.

Poniżej publikujemy tekst odczytu, jaki JE bp Athanasius Schneider wygłosił na Spotkaniu Pax Liturgica w Augustinianum w Rzymie 7 października 2023 roku.

Kościół rzymski ze względu na prymat św. Piotra i jego następców, papieży, jest matką i nauczycielką wszystkich innych kościołów partykularnych. Od samego początku Kościół w Rzymie był z samej istoty rzeczy oddany utrzymaniu i propagowaniu całym swoim życiem, zarówno w doktrynie jak i w liturgii, wierności wobec tradycji czy też Bożej zasady tradycji. Słynne stały się słowa papieża Szczepana I (który panował w latach 254-257): „Niech nie wprowadza się nic nowego, czego nie przekazałby tradycja” (nihil innovetur nisi quod traditum est)[1]. Euzbeiusz z Cezarei napisał w swojej „Historii kościelnej”, że papież Szczepan uważał, iż nie można wprowadzać żadnych innowacji sprzecznych z tradycją, która trwa od początku[2].

Wesprzyj nas już teraz!

Ten wybitny i prawdziwie tradycyjny duch Kościoła rzymskiego ujawnił się już na samym początku w liście świętego papieża Klemensa I do Koryntian. Mówiąc o hierarchicznej strukturze Kościoła, a mianowicie o biskupach i diakonach, św. Klemens przedstawił to nie jako coś nowego, ale jako coś, co zapowiedział już prorok Izajasz. Stwierdził: „Nie była to żadna nowa rzecz, bo już wiele wieków temu zostało to zapisane odnośnie biskupów i diakonów. Bo Pismo mówi w pewnym miejscu: Ja mianuję ich biskupów w sprawiedliwości, a ich diakonów we wierze (Iz 60, 17)” (1 Clem. 42:5)[3].

Zasada tradycji ma Boże pochodzenie i zawiera jako swoje integralne elementy porządek i hierarchię. Sam Bóg nakazał sposób, w jaki chce być czczony publicznie w kulcie, a co trzeba czynić zgodnie z ustanowionym porządkiem i hierarchią. Święty papież Klemens I tłumaczy dlatego:

„Te sprawy są dla nas oczywiste, a skoro spoglądamy w głębinę Boskiej wiedzy, wypada nam czynić wszystkie rzeczy w ich [właściwym] porządku, które Pan nakazał nam wykonywać w określonym czasie. On nakazał [składanie] ofiar i pełnienie [Jego] służby, i to nie bezmyślnie czy nieregularnie, ale w konkretnych momentach i godzinach. Sam swoją własną najwyższą wolą postanowił, gdzie i kiedy wykonywać te rzeczy, tak, aby to wszystko, praktykowane pobożnie i zgodnie z Jego upodobaniem, mogło Mu się podobać. Dlatego ci, którzy składają ofiary w wyznaczonym czasie, są mile widziani oraz błogosławieni; bo tak długo nie grzeszą, jak długo idą za prawami Pana. Najwyższemu kapłanowi przypisana jest jego własna szczególna służba, księża mają swoje własne zalecone im miejsce, tak jak i Lewici mają swoje własne specyficzne posługi. Świeckich dotyczą prawa, które obowiązują świeckich”.

Kult publiczny jest ze swojej natury tradycyjny, a to znaczy, że musi być wypełniany zgodnie z normami ustanowionymi przez Boski autorytet i przekazanymi przez przodków. Pobożne zachowywanie norm kultu jest tak ważne, że Bóg groził w Starym Testamencie karą śmierci za ich beztroskie lekceważenie lub wprowadzanie nowinek, jak powiedział święty papież Klemens:

„Niech każdy z was, bracia, dziękuje Bogu zgodnie ze swoim własnym stanem, zachowując czyste sumienie; z powagą i nie wychodząc poza przypisany mu porządek posługi (kanon tes leitourgias). Nie w każdym miejscu, bracia, składa się codzienne ofiary, albo ofiary za pokój, albo ofiary za grzech i ofiary za przewinienia, a jedynie w Jeruzalem. Nawet tam nie składa się ich w dowolnym miejscu, ale jedynie na ołtarzu przed świątynią, a to, co jest ofiarowane, wnikliwie sprawdza najwyższy kapłan i wspomniani wyżej słudzy. Dlatego ci, którzy czynią cokolwiek ponad rzeczy zgodne z Jego wolą, są karani śmiercią. Widzicie, bracia, że im większa jest wiedza, która została nam przekazana, tym większe jest niebezpieczeństwo, na które jesteśmy wystawieni”[4].

W ten sposób święty papież Klemens chciał powiedzieć, że jeżeli chrześcijanie przekraczają przekazane im prawo kościelne i liturgiczne, mogą oczekiwać ostrzejszego sądu niż Żydzi w Starym Przymierzu.

Życie liturgiczne Kościoła w pierwszych wiekach było zasadniczo nacechowane przez tradycję, przez niepisaną tradycję Apostołów oraz ich następców. Kościół pierwszych wieków uważał swoją liturgię za swoistą kontynuację liturgii Starego Testamentu przekazanej skrupulatnie i zgodnie z wolą Bożą. Starożytny Kościół dzielił z liturgią Starego Testamentu te same fundamentalne cechy i tendencje rytualne, a mianowicie wielkie poczucie podziwu, milczenia, zakrywania tajemnicy Bożej rzeczywistości poprzez prawdziwą zasłonę, przez odsunięcie zwykłych ludzi od sanktuarium i świętego świętych, przez hierarchicznie uporządkowany ryt liturgiczny, przez podkreślenie i docenienie symbolicznego znaczenia gestów i przedmiotów. O tej tradycyjnej zasadzie liturgicznego i sakramentalnego życia Kościoła pisał św. Bazyli w swojej książce „O Duchu Świętym” […][5].

Św. Bazyli sformułował tę fundamentalną prawdę, że tradycja Apostołów jest przekazywana poprzez formę rytów liturgicznych, „en mysterio”. Kościół starożytny rozumiał liturgię jako wybitnego świadka świętej tradycji.

Św. Ireneusz z Lyonu odrzucał antytradycyjne, rewolucyjne stanowisko chrześcijańskich gnostyków, mówiąc, że doktryna katolicka „jest w zgodzie z Eucharystią, a Eucharystia ze swojej strony ustanawiania doktrynę” Kościoła[6]. Wiara Kościoła przejawia się w liturgii tym bardziej pewnie i wiarygodnie, im bardziej ryty liturgiczne są jasne, apostolskiego pochodzenia, bardziej rozpowszechnione i im bardziej centralna jest ich pozycja[7].

Wysoka wartość liturgii – najpierw ze względu na przekazywanie Bożej łaski, a następnie z powodu wiedzy o wierze – sprawiła, że troska o czystość liturgii stała się obowiązkiem Magisterium Kościoła. Jako że niektórzy heretycy zmieniali liturgię wprowadzając innowacje, które miały odpowiadać ich własnym ideom, Kościół czuł się zobowiązany do jej ochrony oraz do ostrożniejszego formułowania prawd wiary, tak jak znajdował je w tekstach i rytach liturgicznych[8]. Św. Augustyn na przykład nieustannie sprawdzał modlitwy liturgiczne pod kątem czystości wiary i uczynił takie monitorowanie liturgii obowiązkiem biskupów[9].

Św. Wincenty z Lerynu sformułował następujące twierdzenia, kiedy relacjonował dysputę dotyczącą ponownego chrztu, kwestii dotykającej również praw boskiego kultu:

„Prawdziwa pobożność przyznaje, że nie ma innej zasady jak tylko ta, że cokolwiek zostało pobożnie przyjęte od naszych ojców, to samo musi zostać wiernie przekazane naszym dzieciom; że jest to nasz obowiązek – nie aby prowadzić religię tam, gdzie chcemy, ale raczej iść za religią tam, gdzie ona prowadzi; że częścią chrześcijańskiej pokory i powagi nie jest przekazywanie następnym pokoleniom naszych własnych przekonań czy praktyk, ale zachowanie i utrzymanie tego, co my otrzymaliśmy od tych, którzy byli przed nami (a maioribus accepta servare…). Starożytność należy zachować, nowinki odrzucić (retenta antiquitas, expulsa novitas)”[10]

Dom Prosper Guéranger powiedział: „Liturgia jest tradycją w swojej najpotężniejszej i najbardziej uroczystej formie” (Institutions liturgiques, I, Paris 1878, p. 3). Papież Pius XI poczynił następujące pamiętne stwierdzenie:

„Albowiem celem pouczenia ludzi w prawdach wiary i podniesienia ich przez nie do radości życia wewnętrznego daleko skuteczniejsze są doroczne obchody świętych tajemnic, niż choćby najpoważniejsze dowody Kościoła nauczającego; te bowiem zazwyczaj dostępne są niewielkiej tylko liczbie mężów uczonych, ale tamte zajmują i pouczają wszystkich wiernych; te raz jeden, tamte corocznie i wiecznie, że się tak wyrazimy, do ludzi przemawiają; pierwsze oddziałują przede wszystkim na umysł, drugie na umysł i serce a więc na całego człowieka zbawienny wpływ wywierają. I w rzeczy samej, skoro bowiem człowiek składa się z duszy i ciała, zewnętrzne uroczystości świąt mają go tak poruszyć i pobudzić, aby przez rozmaitość i piękność św. obrzędów pełniej zaczerpnął z prawd Bożych, któryby całą istotę jego przejęły i w ten sposób przyniosły mu obfite korzyści w życiu duchownym”[11].

Ten sam papież ogłosił podczas prywatnej audiencji udzielonej Dom Bernardowi Capelle, uczonemu liturgiście benedyktyńskiemu: „Liturgia jest głównym organem zwyczajnego magisterium Kościoła. Liturgia nie jest pouczającym wyjaśnieniem tej czy innej osoby, ale pouczeniem Kościoła”[12].

Poproszony przez watykańską komisję o wyrażenie swojej opinii na temat reformy liturgicznej, Dom Capelle napisał w 1949 roku:

„Wydaje mi się, że w reformie rzeczy tak świętej jest tysiąckrotnie lepiej trzymać się minimum, niż zaryzykować pójście dalej… Nie należy zmieniać niczego, chyba że w przypadku absolutnej konieczności. To najmądrzejsza rada, bo liturgia jest prawdziwie świętym świadectwem i pomnikiem Tradycji – nie tyle pisanym, co żywym – który należy uważać za locus teologii i za najczystsze źródło pobożności i ducha chrześcijańskiego. Stąd: 1. To, co dziś dobrze służy, powinno być wystarczające tak długo, jak długo nie ma poważnych braków. 2. Należy wprowadzać tylko te nowe rzeczy, które są konieczne, i czynić to w sposób zgodny z Tradycją. 3. Nie należy niczego zmieniać, jeżeli nie ma na widoku porównywalnie wielkiego zysku. 4. Praktyki, które zostały zarzucone, należy przywrócić, jeżeli ich ponowne wprowadzenie naprawdę nada rytom większą czystość i zrozumiałość dla umysłów wiernych”[13].

Zasada tradycji w liturgii wyraża i ochrania wiarę katolicką w całej jej różnorodności i pełni. Tradycja Kościoła, która była pieczołowicie zachowywana i która w liturgii Kościoła wzrastała organicznie, to znaczy bez żadnych zerwań, pomaga ukazać piękno i pełnię wiary katolickiej. Katolicki filozof Dietrich von Hildebrand, którego papież Pius XII określił mianem „Doktora Kościoła XX wieku” zostawił nam następujące trafne spostrzeżenia:

„Jak wielkim błędem jest postrzegać piękno Kościoła i Liturgii jako coś, co może nas odciągnąć od prawdziwych treści tajemnic liturgicznych i skierować do jakichś przesądów! Ci, którzy lamentują, że Kościół to nie muzeum i że naprawdę pobożny człowiek nie przejmuje się takimi akcydentaliami, pokazują jedynie swoją ślepotę na wielką rolę, którą odgrywa adekwatny (i piękny) sposób wyrazu. Ostatecznie jest to ślepota na ludzką naturę. Chociaż ludzie ci twierdzą, że są «egzystencjalistami», tak naprawdę są bardzo oderwani [od rzeczywistości]. Zapominają, że prawdziwe piękno zawiera szczególne przesłanie od Boga, które podnosi naszego ducha. Jak powiedział Platon: «Na widok piękna naszym duszom wyrastają skrzydła». Co więcej, święte piękno związane z liturgią nie chce być nigdy tematyczne, jak w dziele sztuki; jest raczej formą wyrazu i jako takie ma funkcję służebną. Jest dalekie od ukrywania czy zastępowania religijnej treści liturgii; pozwala jej rozbłysnąć”[14].

Niektórzy XX-wieczni liturgiści stworzyli arbitralną, arogancką i dyskryminującą teorię, którą nazwali „teorię dekadencji albo zepsucia”. Zadali w ten sposób wprost śmiertelny cios dwutysiącletniej zasadzie tradycji w liturgii, konceptualnie wprowadzając heretycką zasadę zerwania, poprzez którą usprawiedliwiali stworzenie nowych rytów liturgicznych przez uczonych, tak jakby chodziło tutaj o decyzje podejmowane przy biurkach. Pewien mądry liturgista kwestionował tę nową teorię już w 1956 roku, zadając następujące pytanie: „Dlaczego wycinanie w XX wieku miałoby być «autentyczną odnową liturgiczną», a siedemset lat temu – «dekadencją»? A może my [współcześni] posiadamy monopol na prawdę?”[15]

Dom Prosper Guéranger przenikliwie opisał herezję antyliturgiczną jako zerwanie z tradycją liturgiczną Kościoła: 

„Pierwszą cechą herezji antyliturgicznej jest nienawiść do tradycji obecnych w formułach używanych w boskim kulcie. Nie sposób nie dostrzec tej szczególnej cechy u wszystkich heretyków, od Wigilancjusza do Kalwina, a przyczynę tego stanu rzeczy można łatwo wyjaśnić. Każdy sekciarz, który chce wprowadzić nową, wynalezioną przez siebie doktrynę, musi zmierzyć się twarzą w twarz z liturgią, czyli z Tradycją w swojej najsilniejszej i najlepszej postaci – i nie może spocząć, dopóki nie uciszy tego głosu, dopóki nie podrze stronic, które wskazują na wiarę minionych stuleci”[16].

Louis Bouyer zapisał następujące znamienne uwagi wyjaśniające fundamentalną zasadę tradycji w liturgii:

„Tradycji nie można zachować ani przez bezprecedensowe innowacje ani przez sztuczną archaizację. Wszelki zdrowy postęp, tak jak każda prawdziwa odnowa, może zostać zrodzony wyłącznie przez organiczny proces. Nie można dodać z zewnątrz zupełnie obcych elementów do liturgii ani cofnąć jej do wyidealizowanej wizji przeszłości. Można, a niekiedy trzeba, liturgię przyciąć albo ubogacić, ale trzeba pozostać w kontakcie z żywym organizmem, który został nam przekazany przez naszych przodków; trzeba zawsze szanować prawa tej struktury oraz jej wzrost. Nie można wobec tego zaakceptować żadnej innowacji wprowadzanej tylko po to, by zrobić coś nowego; a odnowa nie będzie nigdy produktem tęsknoty za romantyczną ucieczką do martwej przeszłości. W tym wypadku to władza musi zapewnić ciągłość i homogeniczność tradycji, jako warunek sine qua non dla utrwalonego życia rzeczywistości, która jest nie tylko niezmiernie święta, ale która jest nawet samym życiem mistycznego ciała”[17].

Niemiecki liturgista Johannes Wagner, członek Komisji Liturgicznej II Soboru Watykańskiego, pozostawił nam następujące wymowne stwierdzenie:

„Historia tysiąc razy dowiodła, że dla religii nie ma nic bardziej niebezpiecznego ani nic, co mogłoby z większym prawdopodobieństwem prowadzić do niezadowolenia, niepewności, podziału i apostazji – niż mieszanie w liturgii i co za tym idzie, we wrażliwości religijnej”[18].

Pierwszym w Kościele, który jest zobowiązany do zachowywania o obrony zasady tradycji w liturgii, czyli do jej czysto organicznej jakości, jest papież. Louis Bouyer odrzucał dziwne twierdzenie, zgodnie z którym „najwyższy autorytet w Kościele nie jest niczym ograniczony i może z całkowitą wolnością dać nam zupełnie nową Liturgię, odpowiadając na współczesne potrzeby, nie troszcząc się już wcale o przeszłość, tak, że nie należy kwestionować [wizji] Kościoła tworzącego nową Liturgię”[19].

Kardynał Józef Ratzinger poczynił następującą dobrze znaną obserwację:

„Po Soborze Watykańskim II powstało wrażenie, że w sprawach liturgii papież może właściwie wszystko, szczególnie jeśli działa w imieniu soboru powszechnego. Ostatecznie w świadomości Zachodu idea odgórności liturgii, która nie jest podatna na dowolne jej „robienie”, w dużym stopniu zanikła. W rzeczywistości jednak Sobór Watykański I bynajmniej nie definiował papieża jako absolutnego monarchy, lecz wprost przeciwnie — jako gwaranta posłuszeństwa wobec posłanego Słowa. Pełnomocnictwo papieża związane jest tradycją wiary, a to obowiązuje także w zakresie liturgii. Liturgia nie jest „robiona” przez urzędy. Również papież może być jedynie pokornym sługą jej prawidłowego rozwoju oraz jej trwałej integralności i tożsamości. […] Pełnomocnictwo papieża nie jest nieograniczone; znajduje się ono na służbie świętej tradycji. […] Wielkość liturgii polega właśnie na jej niedowolności (Unbeliebigkeit), o czym będziemy jeszcze wielokrotnie mówić”[20].

Sobór Ekumeniczny w Konstancji (1414 – 1418) opisał papieża jako pierwszą osobę w Kościele, która jest zobowiązana nie tylko do skrupulatnej troski o nienaruszalność wiary, ale również tradycji liturgii, wyrażając to w następującej normie:

„Jako że biskup Rzymu posiada pośród śmiertelników wielką władzę, jest słuszne, by był tym bardziej związany przez niepodważalne więzy wiary i przez ryty, które należy praktykować odnośnie sakramentów Kościoła. Dekretujemy zatem i zarządzamy, że aby pełnia wiary mogła zajaśnieć u następnych biskupów Rzymu ze szczególnym splendorem, natychmiast od chwili, w której zostaną papieżami, odtąd ktokolwiek zostanie wybrany biskupem Rzymu, powinien złożyć publicznie następujące wyznanie”[21].

Podczas tej samej sesji Sobór w Konstancji zadekretował, że każdy nowo wybrany papież musi złożyć przysięgę wiary, przedstawiając następującą formułę, z której cytujemy najważniejsze passusy:

„Ja, [imię], wybrany papieżem, zarówno sercem jak i ustami wyznaję i zaświadczam Bogu Wszechmogącemu, że będę gorliwie wierzyć i trzymać się wiary katolickiej zgodnie z tradycjami Apostołów, Soborów Powszechnych oraz innych Ojców Świętych. Zachowam tę wiarę niezmienioną aż do ostatniej kropki i będę ją potwierdzać, bronić jej i głosić ją aż do śmierci i przelania własnej krwi, i tak samo będę praktykować i zachowywać w każdy sposób przekazane ryty kościelnych sakramentów Kościoła katolickiego”.

Tradycyjna forma Rytu Rzymskiego dowiodła, że jest jasnym i pełnym świadectwem centralnych prawd wiary katolickiej. W tradycyjnym rycie żaden istotowy element Depositum fidei nie jest ukrywany, osłabiany czy formułowany w sposób dwuznaczny[22]. Zachowywanie drogocennego skarbu tradycyjnej liturgii jest częścią zachowywania Depositum fidei. Apostoł Paweł napomina swojego ucznia: „O, Tymoteuszu, strzeż depozytu [wiary]!” (1 Tm 6, 20). Z niezmienną aktualnością św. Wincenty z Lerynu interpretuje to pouczenie apostoła na płaszczyźnie liturgicznej, mówiąc:

„Kto jest tym Tymoteuszem dnia dzisiejszego, jeżeli z jednej strony nie cały Kościół w ogólności, a z drugiej – szczególnie cały stan przywódców kościelnych, którzy muszą posiadać nienaruszoną wiedzę o kulcie Bożym i dzielić się nią z innymi?”[23]

Tradycyjna łacińska Msza święta jest sposobem wyrazu uformowanym na przestrzeni tysiącleci i sprawdzonym gwarantem nienaruszalnej wiedzy o kulcie Bożym[24]. Istotnie, „liturgia jest tradycją w swojej najpotężniejszej i najbardziej uroczystej formie”[25].

Bp Athanasius Schneider

Źródło: rorate-caeli.blogpost.com

 

[1]Cf. S. Cyprianus, ep. 74.

[2]Zob. Eusebius, Historia kościelna, cf. VII, 3,1 .

[3]1 Clem 40:1-5.

[4]1 Clem 41:1-4.

[5]De Spiritu Sancto, 66.

[6]Haer. 4, 18,5.

[7]Zob. Michael Fiedrowicz, Theologie der Kirchenväter. Grundlagen frühchristlicher Glaubensreflexion, Freiburg 2010, p. 250.

[8]Zob. ibid., p. 251.

[9]Zob. Ep. 54,6.

[10]Commonitorium 6, 7.

[11]Encyklika Quas Primas, 21.

[12]Résumé textuel de l´audience accordée le 12 décembre 1935 à Dom B. Capelle: Questions liturgiques et paroissiales 21 (1936) 134.

[13]Memoria sulla reforma liturgica: Supplemento II – Annotazioni alla “Memoria”, no. 76, Vatican 1950, p. 9, cytowany w: Alcuin Reid, The Organic Development of the Liturgy. The Principles of Liturgical Reform and their Relation to the Twentieth Century Liturgical Movement Prior to the Second Vatican Council, Farnborough 2004, pp. 149ff.

[14]Trojan Horse in the City of God, Chicago 1967, p. 198.

[15]Stephen J.P. van Dijk, O.F.M., “Liturgical Movement Past and Present,” The Clergy Review 41: 528.

[16]Institutions liturgiques 1840-1851. Extraits établis par Jean Vaquié, Vouillé 1977, 107.

[17]Liturgy Revived: A Doctrinal Commentary of the Conciliar Constitution on the Liturgy, London 1965, 55.

[18]Reformation aus Rom, München 1967, 42.

[19]The Word of God Lives in the Liturgy, in: A. Martimort et all., The Liturgy and the Word of God, Collegeville 1959, 65.

[20]The Spirit of the Liturgy, San Francisco 2000, pp. 165-66.

[21]Thirty-ninth session from October 9, 1417, ratified by Pope Martin V.

[22]Zob. Fiedrowicz, op.cit., 289.

[23]Commonitorium 22:2.

[24]Fiedrowicz, op.cit., 292-93.

[25]Dom Prosper Guéranger, Institutions liturgiques, I, Paris 1878, p. 3.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(12)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie