To, co dzieje się w Bangui, jest alarmujące. Nikt nie zapewnia bezpieczeństwa, w każdej dzielnicy szerzą się nadużycia i zamachy wbrew wszelkim prawom tego świata. W każdym mieście i w każdej części Republiki Środkowoafrykańskiej dzieje się to samo. Takie dramatyczne słowa napisał w ogłoszonym 14 kwietnia liście biskupa diecezji Bangassou – Juan-José Aguirre Muñoza MCCI. Po przejęciu 24 marca władzy przez samozwańczego prezydenta Michela Djotodię w kraju postępuje anarchia i niepewność.
Hiszpański biskup misyjny wskazał także, że islamscy rebelianci dokonują w kraju systematycznych grabieży. Skradzione samochody i inne dobra wywożą do Czadu, gdzie je sprzedają. Bandyckie działania rebeliantów porównał do plagi szarańczy. Ocenia on, że straty Kościoła katolickiego, poniesione tylko w ostatnich tygodniach, mogą wynieść nawet 6 mln dolarów.
Wesprzyj nas już teraz!
Autor listu podkreślił jednak zdecydowanie, że na przemoc nie można odpowiadać przemocą. „Naszą odpowiedzią jako wierzących na takie ataki niech będzie ten list, w którym wołamy o pokój dla ludzi pobitych, poranionych i okradzionych. Pragniemy, by zrodziła się nadzieja tam, gdzie rzucone w morze sieci wracają puste, ponieważ zarzucając je w imię Jezusa, znajdziemy pojednanie wewnętrzne tam, gdzie doznajemy straty” – napisał bp Aguirre Muñoz.
Natomiast arcybiskup stolicy kraju Dieudonné Nzapalainga potwierdził agencji Fides, że w mieście właściwie wszędzie znajdują się żołnierze i uzbrojeni mężczyźni, a ludność cywilna usiłuje się chronić gdzie tylko można. Tylko w dwóch dzielnicach miasta w ostatnich starciach życie straciło 20 osób, a granat moździerzowy uderzył w kościół protestancki. „Regularnie przemierzam poszczególne części miasta, w których trwają walki, aby osobiście sprawdzić, jak żyją ludzie. Sytuacja jest naprawdę chaotyczna” – powiedział ordynariusz Bangui.
KAI
mat