– Idę do tej kampanii przecież nie po to, żeby buksować w tej koleinie i nie po to, żeby się wdawać w jakieś utarczki(…) Ja idę po niepodległość w Polsce – mówił Grzegorz Braun, polski poseł do Parlamentu Europejskiego, lider Konfederacji Korony Polskiej i kandydat na prezydenta w programie Warzecha Kontra, na kanale Super Ring.
Łukasz Warzecha pytał kandydata na urząd Prezydenta RP m.in. o rozstanie z Konfederacją i start w wyborach. Jak zauważył, owo rozstanie – wbrew wielu głosom – nie zaszkodziło Sławomirowi Mentzenowi, a wręcz pomogło.
– Ja przecież nie po to idę do tych wyborów, żeby komukolwiek szkodzić. Ja chciałbym wszystkim pomóc, także i panu, wszystkim moim rodakom, nawet pretendentom, którzy dookoła mnie stają do tych wyborów. Im wszystkim chciałbym pomóc odzyskać niepodległość i w związku z tym proszę nie sądzić, że kierują mną jakieś sentymenty czy resentymenty, które byłyby tak spersonalizowane – podsumował europoseł.
Wesprzyj nas już teraz!
Barun pytany czy w drugiej turze wyborów wskazałby swoim zwolennikom, aby zagłosowali na lidera Konfederacji, polityk nie chciał rozmawiać, wskazując, że przed nami pierwsza tura. „Rodacy, głosujcie” -apelował. – Wy, którzy chcecie być Polakami, a nie eurokołchoźnikami, głosujcie na jedynego kandydata szerokiego frontu gaśnicowego, który z takim właśnie programem niepodległościowym do tych wyborów idzie – dodał.
Łukasz Warzecha pytał Grzegorza Brauna o jego inicjatywę w Parlamencie Europejskim, kiedy to w Dniu Pamięci Ofiar Holokaustu w czasie tej minuty ciszy polityk zachęcał (krzyczał – jak tu ujął gospodarz programu) do modlitwy za ofiary żydowskiego ludobójstwa w Strefie Gazy. „Dlaczego pan postanowił to powiązać? Myślę, że wiele osób to odbiera właśnie jako dążenie do zrobienia happeningu, który niczego nie zmienia, a tylko przydaje panu ekstremalnych zwolenników” – naciskał Warzecha.
– Ja nie krzyczę, ja wołam. A że moje wołanie bywa wołaniem głosem wołającego na puszczy, to już nie ode mnie zależy. Dwa. A kiedy jest w Eurokołchozie, czy nawet skromnie w Warszawie, jakiś Dzień Pamięci Ofiar Żydowskiego Ludobójstwa w Gazie? Bo może coś przeoczyłem? – wskazał Braun.
Polityk nie zgodził się na ujmowanie jego działalności (jak wspomniana już aktywność w PE czy incydent z gaśnicą w Sejmie) jako happeningu. – Ja proszę pana po prostu reaguję. Ja nie przechodzę obojętnie. Gdybym przeszedł obojętnie, to mógłby mnie pan, gdyby taka myśl panu zaświtała, odpytywać z tego, że jak to urządzili tam w centralnym przybytku polskiej demokracji i państwowości w siedzibie władzy centralnej ustawodawczej, urządzili taki sabat dziki, plemienny, celebrujący rasizm żydowski, talmudyczny... – mówił Grzegorz Braun.
Dopytywany o cel, europoseł wskazał m.in., że „bardzo wielu rodaków ze wstrząsem i abominacją odkryło tę prawdę, że w sercu polskiej państwowości zagnieździła się jakaś sekta, która nie respektuje tak istotnej dla nas zasady równości wobec prawa”.
„Ale co z tego wynika? Równości wobec prawa. Co w praktyce z tego wynika? Jakie są praktyczne polityczne skutki?” – indagował Warzecha. – Zadając takie pytanie, sugeruje pan, że reaguje na zło, które widzę, zawsze przeprowadzając ścisły rachunek korzyści i strat – odpowiedział Grzegorz Braun.
A jak dodał, jest pewna sprzeczność w stosowanej wobec niego retoryce – między twierdzeniem, że jest zimnym wyrachowanym draniem, który wszystko sobie zaplanował swoich zwolenników zintegrować i zmobilizować; a z drugiej strony wskazywaniem, że Braun jest artystą, który do końca nie wie, co robi i jest to nieskuteczne oraz nie ma żadnych praktycznych konsekwencji.
– To jeśli nie ma żadnych praktycznych konsekwencji, to o czym my w ogóle rozmawiamy? To kto wyposażył mnie w mandat eurokołchozowy, liczbą głosów przeważającą nad wszystkimi innymi kandydaturami z listy partii, Konfederacja, choć z drugiego miejsca? I wie pan, wynik ten został osiągnięty przy utrzymywaniu, no powiem tak melodramatycznie, wyroku śmierci cywilnej na mnie. Zero minut, zero sekund w mediach mainstreamowych, gadzinowych i lewackich, i prawackich, i w Warszawie, i w regionie. Zero minut, zero sekund. Ja się nie uskarżam, tylko relacjonuję. Ale wie pan, w trakcie tej kampanii ja podpisałem cztery, może pięć tysięcy gaśnic, które przynieśli na spotkania wyborcze ze mną moi rodacy. Mój sztab wyborczy nie wozi ze sobą gaśnic na paletach, a jednak rodacy przychodzą z nimi na spotkania. I w tej kampanii też przychodzą – mówił Grzegorz Braun.
„Woła pan, ale nic z tego nie wynika – sugerował Warzecha. – No, panie redaktorze, podsumujmy ostatnią zaledwie pięciolatkę. Pan wolałby, żeby w Sejmie Rzeczpospolitej wszyscy byli równo zamaskowani, testowani, szprycowani? – odparł poseł.
„Ja bym wolał, panie pośle, żeby w Sejmie skutecznie walczono o moje prawa. Nie ma dla mnie znaczenia, czy dany poseł był w masce, czy nie. Ma dla mnie znaczenie to, żeby on się sprzeciwił gwałceniu moich praw obywatelskich skutecznie” – odparł redaktor.
– Tak, więc widzi pan. Ja dysponuję takim niereprezentatywnym sondażem, jakim są opinie ludzi, z którymi mam styczność mojej pracy politycznej. No i oczywiście tego pan nie znajdzie w roczniku GUS. Ile osób trzymało się jakoś dzielnie w dobie walki z mniemaną pandemią, dzięki temu, że wiedzieli, że to jest ściema, bo nie wszyscy przyjmują tę fałszywą narrację i nie wszyscy angażują się w dezinformowanie własnych rodaków na ten temat? I ja jestem bardzo szczęśliwy, że trafiłem na takie ciekawe czasy i mogłem moje stanowisko w tak prosty sposób zaprezentować. Czy wolałby pan, żeby obowiązywała już od lata dwudziestego roku ustawa bezkarność plus? Wolałby pan, żeby to było? Wie pan, to mój jeden głos sprzeciwu zaważył na tym, że ta ustawa spadła. Ja się sprzeciwiłem. Procedura się zacięła. Mój sprzeciw jednostkowy nie został odrzucony, bo się tam jeszcze nie dobudzili sanitaryści. A potem, dzisiejszy poseł Włodzimierz Skalik i akcja klubów Konfederacji przez niego zainicjowana zrobiła swoje, ponieważ naloty na biura głównie posłów Zjednoczonej Łże-Prawicy sprawiły, że ostatecznie dalej tej ustawy nie pchali. Więc popisuje się tutaj, skoro pan pyta, inny by się chwalił, a ja tylko przypomnę, że tę ustawę bezkarność plus dzięki jednemu głosowi sprzeciwu udało się utrącić – wyliczał Grzegorz Braun.
Polityk był też pytany o to, czy jako Prezydent RP rozmawiałby z nowym ambasadorem Stanów Zjednoczonych w Polsce – został nim Thomas Rose, były wydawca Jerusalem Post. – Wzajemność, wzajemność. Skoro już w ogóle został ten funkcjonariusz Żydowskiego Frontu Ideologicznego i głęboko zakorzeniony w administracji, przypuszczam również służbach amerykańskich, skoro został tutaj wpuszczony, bo pan przecież wie, że ambasadorów akceptuje, więc może też nie zaakceptować strona goszcząca, przyjmująca ambasadora. Więc skoro już prezydent Belwederski, Duda i minister Sikorski z premierem Tuskiem nie wnieśli żadnego sprzeciwu i pan Rose tutaj przyjeżdża, no to wie pan, trzeba by tylko zadbać o to, żeby Polska była reprezentowana w równie ciekawy sposób w Waszyngtonie. I może to pana rozbawi, a może nie. Kolega Sebastian Pitoń uważa, że w związku z tym w ramach retorsji powinniśmy wysłać do Waszyngtonu Wojciecha Olszańskiego – skwitował Grzegorz Barun.
Więcej pytań o Ukrainę, Bliski Wschód, a także o politykę międzynarodową i Polskę w UE w programie Warzecha kontra na kanale YouTube Super Ring
Oprac. MA