Peruwiański parlament odwołał przed tygodniem z urzędu dotychczasowego prezydenta Pedro Castillo. Decyzja to wywołała wściekłość sympatyków lewicowego polityka – Ci rozpoczęli krwawe zamieszki, wdając się w starcia ze służbami porządkowymi i plądrując sklepy w największych miastach. Do tej pory już 7 uczestników starć poniosło śmierć.
Według telewizji TV Peru oraz rozgłośni RPP najtrudniejsza sytuacja panuje w mieście Arequipa, gdzie od poniedziałku utrzymuje się blokada lotniska.
We wtorek po południu w Arequipa oraz w kilku miastach południowej części Peru zwolennicy odwołanego w środę z urzędu prezydenta Pedro Castillo rozpoczęli ataki na siedziby prokuratury, a także szturm na budynki niektórych mediów.
Wesprzyj nas już teraz!
Wieczorem Sąd Najwyższy Peru w Limie, stolicy kraju, ogłosił utrzymanie tymczasowego aresztu dla byłego prezydenta Castillo. Jego uwolnienia domagają się w całym kraju tysiące osób.
Zamieszki nie ustały pomimo poniedziałkowej zapowiedzi prezydent Peru Dina Boluarte, że poprosi parlament o zorganizowanie w kwietniu 2023 r. wyborów parlamentarnych.
Boluarte, która w środę została zaprzysiężona na najwyższy urząd w państwie, ogłosiła też zamiar powołania rządu jedności narodowej w celu rozwiązania kryzysu politycznego.
Apelując do rodaków o jedność i dialog Boluarte zapewniła w poniedziałek, że peruwiańskie służby podejmą działania, aby przywrócić w kraju porządek, ale zapewniła, że odbędzie się to w sposób pokojowy.
Pedro Castillo został aresztowany przez siły bezpieczeństwa w środę po tym, jak peruwiański parlament przegłosował jego dymisję. Wcześniej szef państwa ogłosił rozwiązanie Kongresu i podjął próbę przeprowadzenia zamachu stanu.
(PAP)/ oprac. FA