Brytyjczycy są rozgoryczeni decyzją USA o wycofaniu wojsk z Afganistanu i przejęciem władzy przez talibów po 20-letniej wojnie. Zadają sobie pytanie, czy Ameryka faktycznie wraca, jak obiecywał prezydent Joe Biden w swoim przemówieniu, czy raczej odwraca się plecami do sojuszników.
Upokorzenie związane z błyskawicznym przejęciem Afganistanu przez islamistyczną bojówkę po 20-letniej wojnie, która kosztowała setki tysięcy istnień ludzkich, wywołała szeroką dyskusję o sens interwencji w Afganistanie, a także o potrzebę szukania innych sojuszników, którzy podzielają brytyjski punkt widzenia.
Brytyjski sekretarz obrony Ben Wallace uznał porozumienie z Doha z 2020 r. o wycofaniu się Ameryki z Afganistanu, zawartej jeszcze za prezydentury Donalda Trumpa, za „zgniłą umowę”. Polityk i żołnierz nie ma wątpliwości, że decyzja prezydenta Joe Bidena o opuszczeniu Afganistanu była błędem, który umożliwił talibom powrót do władzy.
Wesprzyj nas już teraz!
Wallace w niezwykle emocjonalnym wywiadzie w LBC Radio przyznał, że „niektórzy ludzie już nie wrócą” z Afganistanu. Jako były żołnierz przyznał, że obawia się o losy wszystkich tych, którzy pomagali Brytyjczykom w czasie ich stacjonowania w Afganistanie.
Bliski płaczu, Wallace zaznaczył, że odczuwa wielki żal i smutek jako żołnierz. Jest sfrustrowany, że „Zachód zrobił to, co zrobił”. Apelował, że „trzeba zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby wyciągnąć ludzi stamtąd, którzy stanęli po naszej stronie”.
Londyn zapowiedział, że będzie kontynuował ewakuację tak długo, jak to tylko będzie możliwe. Na lotnisku w Kabulu wciąż pozostaje ambasador sir Laurie Bristow wraz z personelem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, pracownikami dyplomatycznymi i siłami zbrojnymi, które pomagają w przetwarzaniu wiz. Brytyjczycy wysłali do Kabulu dodatkowych 600 członków personelu wojskowego.
Wielka Brytania, najbliższy sojusznik Stanów Zjednoczonych, wspierała Amerykanów w prawie każdym większym konflikcie od II wojny światowej z wyjątkiem Wietnamu.
Prezydent Joe Biden obiecywał podczas swojej wizyty w Europie, że „Ameryka powraca”, dystansując się od polityki Donalda Trumpa. Ostatnia decyzja o wycofaniu sił z Afganistanu, która przebiega w sposób chaotyczny, wzbudziła obawy o prawdziwe intencje Waszyngtonu. Niektórzy brytyjscy dyplomaci kwestionują nie tylko obietnice Bidena, ale także wskazują na konsekwencje jego decyzji dla długoterminowego bezpieczeństwa narodowego.
„Czy Ameryka wróciła, czy odwróciła się plecami?” – pytał jeden z urzędników brytyjskich, przemawiając pod warunkiem zachowania anonimowości. „Wygląda na to, że Amerykanie wrócili do domu w dość trumpowski sposób: pospiesznie, chaotycznie i upokorzeni” – komentował.
Brytyjczycy i inne zachodnie rządy obawiają się wzmożenia zamachów terrorystycznych Al-Kaidy, której założyciel Osama bin Laden był ukrywany przez talibów przed 11 września 2001 r. Sugeruje się, że Al.-Kaida może odzyskać przyczółek w Afganistanie w ciągu zaledwie kilku miesięcy.
Brytyjscy dyplomaci porównali skalę upokorzenia Zachodu do upadku Sajgonu w 1975 r., który zakończył wojnę w Wietnamie, czy do kryzysu sueskiego z 1956 r., strategicznego błędu, który potwierdził utratę brytyjskiej potęgi imperialnej.
Zdaniem prezydenta Bidena, dalsza obecność wojskowa USA w Afganistanie nie zmieniłaby znacząco sytuacji, skoro afgańska armia nie chciała walczyć z talibami.
Zdaniem Brytyjczyków, afgańska klęska osłabi pozycję Zachodu na świecie, przyczyni się do zjednoczenia dżihadystów i wzmocni argumenty Rosji oraz Chin, że Stanom Zjednoczonym i ich sojusznikom brakuje siły.
– Musimy to jasno powiedzieć: to upokarzający moment dla Zachodu – ocenił Mark Sedwill, najwyższy rangą urzędnik brytyjski i doradca ds. bezpieczeństwa narodowego za byłej premier Theresy May.
Weterani wojenni kwestionują sens własnego poświęcenia. Mówią o poczuciu zdrady i bezsensownej śmierci towarzyszy broni. – Czy było warto? Prawdopodobnie nie. Czy na próżno straciłem nogi? Na to wygląda. Czy moi koledzy zginęli na próżno? Tak – komentował Jack Cummings, były brytyjski żołnierz, który stracił obie nogi 14 sierpnia 2010 r. podczas poszukiwania improwizowanych ładunków wybuchowych (IED) w Afganistanie.
– Wiele emocji mi towarzyszy: złość, smutek, poczucie zdrady, żeby wymienić tylko kilka – dodał weteran.
„Wielka Brytania była jednym z nielicznych narodów gotowych toczyć jedne z najcięższych walk u boku żołnierzy amerykańskich w Afganistanie, na przykład w południowej prowincji Helmand, uważanej za najbardziej niebezpieczną w kraju” – podkreśla portal euractiv.com.
W Afganistanie poległo 457 żołnierzy brytyjskich z 3500 ofiar śmiertelnych międzynarodowej koalicji wojskowej od 2001 roku.
Według uczonych z Brown University, w wyniku wojny zginęło 241 tys. osób. Wojna afgańska miała kosztować samych Amerykanów 2,26 biliona dolarów.
Według brytyjskich dyplomatów, amerykańskie porozumienie z Doha z lutego 2020 r., jaki kwietniowa zapowiedź ekipy Bidena o wycofaniu się z Afganistanu zniszczyły morale w kraju.
Były prezydent Donald Trump broni się, że jego plan wycofania został zrujnowany przez Bidena i talibowie nie szanują już Ameryki, nie boją się jej potęgi.
Imperium Brytyjskie doznało upokorzenia w Afganistanie podczas wojny w latach 1839-1842. Decyzję o włączeniu się w amerykańską inwazję po ataku na World Trade Center podjął premier Tony Blair.
Zdaniem szefa brytyjskiej parlamentarnej komisji spraw zagranicznych, Toma Tugendhata „upadek Kabulu to największa katastrofa w polityce zagranicznej od czasów Suezu”. Były żołnierz, który służył w Iraku i Afganistanie podkreślił, że Brytyjczycy muszą szukać sobie takich sojuszników, którzy będą podzielać ich punkt widzenia i Londyn powinien przestać ulegać Waszyngtonowi.
Źródło: euractiv.com, lanc.live
AS