– Zgłoszony niedawno projekt ustawy „o świadomym rodzicielstwie” jest według mnie wysoce niemoralny, sprzeczny z wiedzą naukową oraz z prawami człowieka – mówi w rozmowie z KAI prof. Adam Strzembosz. Były prezes Sądu Najwyższego dodaje, że przedłożony w Sejmie projekt ustawy pozwalającej na aborcję na życzenie do 12 tygodnia ciąży jest niezgodny z Konstytucją RP.
Komentując projekt zgłoszony przez rząd Tuska – rozszerzający rzekome „prawo” do zabijania dzieci nienarodzonych – prof. Strzembosz tłumaczy, że z punktu widzenia nauki jedynym momentem, o którym można mówić jako o powstaniu nowego życia ludzkiego jest moment poczęcia. – Taki początek indywidualnego życia jest faktem naukowym, a nie wynikającym ze światopoglądu czy z wiary religijnej. Dlatego nie istnieją żadne podstawy, wedle których można wyznaczyć czas, do którego można dokonać aborcji, uważając, że nie jest to jeszcze człowiek – stwierdza.
Prof. Strzembosz wyjaśnia, że w obecnej sytuacji „każda zmiana istniejącego stanu rzeczy poza jednym wyjątkiem, czyli przywróceniem kompromisu aborcyjnego sprzed wyroku TK z 2020 r. – jest nierealizowalna”.
Wesprzyj nas już teraz!
Były prezes SN zwraca uwagę na aborcjonistyczną nowomowę, która cechuje projekt rządu Tuska. – Spójrzmy najpierw na język, jakim operują zwolennicy aborcji, jak mocno jest on zakłamany. Chciałbym zacząć od często powtarzanej tezy, że formujący się w kobiecie organizm jest częścią jej ciała. Nie jest to prawda. Jest to osobny człowiek, formujący się w niepowtarzalny sposób, mający własny, oryginalny i indywidualny kod genetyczny. Wprawdzie do tej istoty, która urodzi się za jakiś czas, kobieta ma szczególne uprawnienia z racji, że jest jego matką, ale te uprawnienia nie są takimi, które mogłyby obejmować prawo do życia – podkreśla rozmówca KAI.
Równie błędne, jak tłumaczy profesor, jest rozróżnianie pomiędzy płodem a dzieckiem, gdyż z biologicznego punktu widzenia „nie ma takiej sytuacji, że w którymś momencie rozwoju ciąży następuje radykalny przeskok, powodujący, że od tego czasu mamy do czynienia z człowiekiem”, a „życie każdego indywidualnego organizmu zaczyna się kiedy chromosomy plemnika łączą się z chromosomami jajeczka i formuje się nowe DNA” – od tego momentu można mówić o zaistnieniu człowieka.
– Dlatego nie istnieją żadne podstawy, wedle których można wyznaczyć czas, do którego można dokonać aborcji, uważając, że nie jest to jeszcze człowiek. Ten czas przez ustawodawców jest wyznaczany dowolnie: może to być 12 tygodni, może być 18, czy jakikolwiek inny. Ale zawsze wiąże się to z pozbawieniem życia ludzkiej istoty. Zresztą proponowana ustawa nie wyznacza żadnego terminu, po którym aborcja już nie może być dokonana, jeśli „ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia osoby w ciąży, występuje duże prawdopodobieństwo ciężkich i nieodwracalnych wad płodu albo ciężkiej choroby zagrażającej jego życiu, lub zachodzi podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego” – wyjaśnia Adam Strzembosz.
Prawnik odnosi się również do zapisu, iż do popełnienia dzieciobójstwa w majestacie prawa do 12 tygodnia ciąży wystarczy wola samej kobiety. – Jest to gorzej niż w okresie rządów Władysława Gomułki, kiedy wprowadzono bardzo liberalne prawo aborcyjne, ale jednak pod pewnymi warunkami – wskazuje, tłumacząc, że nawet w PRL-u obostrzenia były ściślejsze i wymagające diagnozy lekarskiej, a nie samej tylko woli, by pozbawić dziecko życia.
– Takie prawo to rzecz haniebna. Nie mogę się na takie rozwiązania zgodzić. Nie dlatego, że jestem katolikiem, ale dlatego, że coś wiem o skutkach, jakie zabieg przerwania ciąży może wywołać zarówno od strony biologicznej jak i psychicznej. Nie wiem czy 17-letnia dziewczyna może w pełni ocenić następstwa przerwania ciąży. A – w świetle proponowanej ustawy – nikt nie ma obowiązku jej o tym poinformować. Pomijam już to, że ona po prostu może nie mieć więcej dzieci, gdyż aborcja w tym wieku stwarza takie ryzyko. Ale nie jest także w stanie przewidzieć tych cierpień psychicznych, których może doświadczyć w przyszłości. A jeśli chodzi o wyrzuty sumienia, to znam osoby, które nawet dostały rozgrzeszenie i odprawiły pokutę, ale mając ponad 60 lat nie mogą powstrzymać się od łez, kiedy wspominają moment decyzji o przerwaniu ciąży – mówi prof. Strzembosz.
– Biorąc to wszystko pod uwagę uważam, że projekt ustawy „o świadomym rodzicielstwie” jest wysoce niemoralny, sprzeczny z wiedzą naukową oraz z prawami człowieka. Nie jest to kwestią takiego czy innego światopoglądu bądź wyznania, ale następstwem naukowej wiedzy o rozwoju człowieka w okresie prenatalnym – dodaje.
Ponadto, jak zauważa profesor, „zadaniem państwa jest ochrona człowieka” i nie ma powodu, by państwo wyrzekało się tego obowiązku i nie definiowało prawnie zasad ochrony człowieka, który jeszcze się nie narodził.
Prof. Strzembosz wspomina przy tej okazji okoliczności uchwalenia Konstytucji i podpisania jej w lipcu 1997 roku przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. – Zostałem zaproszony na tę uroczystość. Nagle prezydent mnie chwyta za rękę i stawia tuż za sobą. Natomiast prof. Andrzej Zoll, wówczas prezes Trybunału Konstytucyjnego, zostaje ulokowany parę metrów dalej w jakimś kącie. Stało się tak dlatego, że Trybunał Konstytucyjny w wydanym 28 maja 1997 r. orzeczeniu zahamował liberalizację ustawy o planowaniu rodziny, usuwając z niej wprowadzoną przez SLD poprawkę umożliwiającą aborcję z przyczyn społecznych. Kwaśniewski był tym oburzony i wyraził to w taki sposób – mówi, podkreślając, że niezależnie od reakcji ówczesnej głowy państwa, dla wszystkich było oczywiste, że do wyroku TK należy się stosować.
Dzisiaj natomiast rozwija się tendencja do ignorowania autorytetu Trybunału Konstytucyjnego, czego wyrazem jest niekonstytucyjny projekt ustawy o tzw. świadomym rodzicielstwie.
Prof. Strzembosz odpowiada także na pytanie o pomysły rządu Tuska, by zadecydować o „prawie” do zabijania nienarodzonych w drodze referendum. – Zgadzam się, że referendum nie powinno być przeprowadzane w stosunku do praw człowieka, ani odnośnie do prawa do życia. Ale przy takim pęknięciu społeczeństwa jakie mamy dziś w Polsce, jeśli chce się na trwałe zagwarantować ochronę życia, to uważam, że możliwe jest dojście do tego właśnie poprzez dobrze przygotowane referendum. Oczywiście pod warunkiem, że większość 50 plus jeden, zostanie osiągnięta. A patrząc na różne badania socjologiczne, taka szansa istnieje, bowiem większość Polaków opowiada się przeciwko aborcji na życzenie. Dlatego mówię o referendum, że dziś jest na to szansa, która za rok czy dwa może być znacznie mniejsza – ocenia rozmówca KAI.
Źródło: KAI / Marcin Przeciszewski
Jarosław Kaczyński upatruje źródeł wyborczej porażki w chroniącym życie wyroku TK