30 grudnia 2022

Chińscy intelektualiści fascynują się zachodnim konserwatyzmem, wprost pokochali kilku autorów

(FOT. Pixabay)

Chińczycy pokochali zachodnią myśl konserwatywną. Mainstreamowi intelektualiści w Państwie Środka zaczytują się w dziełach Samuela Huntingtona czy Leo Straussa. Interesuje ich wizja głęboka, inspirowana przez filozofię polityczną antycznych, krytyka systemu liberalnego i podkreślanie wagi kulturowej spójności państw jako bytów polityczno-społecznych. Z drugiej strony jest jednak ważna i niezwykle głęboka różnica. Podczas gdy zachodni konserwatyści uważają, że prawdziwa jest chrześcijańska nauka o grzeszności natury ludzkiej, Chińczycy są optymistami antropologicznymi – i wierzą, że uda się w końcu zbudować idealnie moralne społeczeństwo zarządzane przez nieskazitelnych przywódców. O związkach między zachodnią myślą konserwatywną a chińską refleksją polityczną pisze na łamach „First Things” Eric Hendriks-Kim, holenderski socjolog i wykładowca. 

Eric Hendriks-Kim jest holenderskim socjologiem, wykładowcą między innymi Kolegium Macieja Korwina w Budapeszcie.

„Konserwatyści na Zachodzie widzą w Chińskiej Republice Ludowej prawdziwą nemezis: opresyjną technokratyczną dystopię zarządzaną przez leninowską partię, która odrzuca konserwatywne przywiązanie do społeczeństwa cywilnego, chrześcijaństwa i wolności indywidualnych. Można byłoby się spodziewać, że intelektualny mainstream w Chinach będzie w odpowiedzi na to krytykował zachodni konserwatyzm. Chiny są formalnie komunistyczne, a ich wiodące tradycje myśli politycznej – nowy konfucjanizm, marksizm i reformizm Dengistowski – nie pokrywają się z oglądami zachodniego konserwatyzmu” – napisał autor.

Wesprzyj nas już teraz!

„A jednak bliższe spojrzenie przynosi zaskakującą odpowiedź. W Chinach istnieje naprawdę duże zamiłowanie do zachodnich autorów konserwatywnych: chińscy intelektualiści i wykładowcy studiują i podziwiają prace, na przykład, Samuela Huntingtona i Leo Straussa. Chińskie interpretacje amerykańskiej polityki są często paralelne wobec tych, których dokonuje amerykańska prawica. Te zależności mają niewątpliwie wiele przyczyn, ale jeden wspólny pogląd jest ewidentny: głębokie przekonanie, że każde społeczeństwo, a w szczególności społeczeństwo zdrowe, jest spójne dzięki integralnej, holistycznej kulturze” – dodaje.

Jak wskazuje dalej autor, chińscy myśliciele nie mają żadnego zrozumienia dla progresywnych liberalnych standardów w USA. Używają bardzo negatywnie nacechowanego terminu „baizuo” opisującego amerykańską politykę tożsamościową – „biała lewica”. Oznacza to w praktyce tyle, co „szalone rzeczy, które mówią dzisiaj biali lewicowcy”. Według Hendriksa-Kima nawet najbardziej liberalni chińscy autorzy, tacy jak historyk idei Xu Jilin, oceniają „baizuo” jako przesadę i politykę prowadzącą do podziałów. Przykładowo ruch Black Lives Matter Xu Jilin oceniał jako próbę przeprowadzenia „czystki historycznej”, co może sprowokować wyłącznie „głębsze konflikty rasowe i etniczne”.

„Wielu Chińczyków, takich jak dysydencki artysta Ai Weiwei, uważa „baizuo” za podobne kulturowej rewolucji Mao (1966 – 1976). Pamięć terroru wymierzonego we „wrogów klasowych”, popełnianego w imię równości kulturowej sprawia, że ci myśliciele reagują alergicznie na progresywny hiper-idealizm – rodzaj idealizmu zakładający wiarę w to, że egalitarna utopia zmaterializuje się, jeżeli tylko krytycy i umiarkowani nie będą stać na drodze historycznego postępu. Dostrzegają oni ten schemat myślowy gdziekolwiek tylko się pojawia i wiedzą, że na jego usługach są ciasnota myślenia, przymus i jeszcze gorsze rzeczy” – czytamy w eseju na łamach „First Things”.

Publicysta przygląda się następnie bliżej zainteresowaniu, jakie Chińczycy wykazują w stosunku do myśli Samuela Huntingtona i Leo Straussa. Jak podkreśla, zasadniczą ideą, która pociąga Chińczyków w pracach obu autorów, jest ich krytyka liberalizmu i przekonania, jakoby demokracja liberalna musiała zatriumfować na całym świecie. Koresponduje to z niechęcią Chin do systemu liberalnego. Co więcej w przypadku Straussa Chińczyków pociąga też jego idea elitarnej wyedukowanej klasy, która powinna służyć dobru wspólnemu, co wpisuje się dobrze w tradycję konfucjańską.

Strauss postrzegał też społeczeństwa jako polityczno-kulturową jedność, idąc w tym za myślą grecką. Jest to bliskie perspektywie chińskiej, zupełnie różnej od na przykład amerykańskiej. Hendriks-Kim wskazuje na pamiętniki ważnej figury politycznej współczesnych Chin, Wanga Huninga, z jego podróży po Ameryce. Amerykanie, zauważał Huning, mają niezwykle fragmentaryczny i indywidualistyczny oraz społeczeństwa, co nie pozwala im na dostrzeżenie natury kryzysu, jaka dotyka ich społeczeństwa – kryzys ten bowiem jest złożony i jego aspekty są wewnętrznie powiązane. To może prowadzić do społecznego rozpadu.

Chińczyków pociąga też obecna u Huntingtona i Straussa wizja koherencji kulturowej, przeciwna atomizowaniu społeczeństwa na niewielkie tożsamościowe wspólnoty, jak LGBTQIA+. Chińczycy, podobnie jak wielu zachodnich konserwatystów, postrzegają wysiłki progresywnych liberałów na rzecz umacniania takich cząstkowych tożsamości jako element projektu osłabiania zakorzenienia w szerokiej kulturze jako takiej, która buduje całość wspólnoty.

Autor zwraca też uwagę na pewne zaskakujące elementy obecne w mainstreamowej refleksji politycznej Chin. Chodzi o specyficzny rodzaj utopizmu. Utopizm ów zrodził się na gruncie fuzji między konfucjanizmem, współczesnością (wiarą w postęp?) oraz marksizmem-leninizmem. „Filozof Zhao Tingyang z Uniwersytetu w Pekinie zaprezentował to w ostatnich latach ukazując wizję globalnej rewolucji moralnej, w której partyjność zostanie wymazana z serc wszystkich ludzi, nie będzie tarć dyplomatycznych, a światowe kultury będą się nawzajem szanować” – napisał publicysta.

Sinolog i teoretyk polityki Thomas A. Metzger określił to mianem chińskiego utopizmu. Chodzi o przekonanie, że można doprowadzić do moralnej perfekcji społeczeństw zarządzanych przez idealnych liderów. Sam Hendriks-Kim przyznaje, że gdy po raz pierwszy zetknął się z takimi poglądami, nie traktował ich poważnie; dopiero z czasem zrozumiał, że Chińczycy naprawdę uważają, że to jest możliwe.

Sprawa jest o tyle ważna, że zachodzi tutaj zasadniczy konflikt z zachodnim konserwatyzmem: zachodni konserwatyzm jest silnie przekonany o prawdziwości chrześcijańskiej nauki dotyczącej słabości natury ludzkiej. Konserwatyści zakładają, że grzechu nie da się usunąć z ludzkiej egzystencji – a to oznacza, że nadużycia władzy są zawsze możliwe i zawsze trzeba będzie się przeciwko nim zabezpieczać. Stąd konieczna jest polityka mechanizmów kontroli i równowagi (checks and balances), rządy prawa, otwarta debata – przywódcom bowiem nigdy nie można całkowicie zaufać. W perspektywie konserwatystów dobrze zorganizowane społeczeństwo polega na właściwym balansie; porządek możliwy jest wtedy, kiedy sprawne instytucje i tradycje kulturowe kompensują ułomność ludzi.

Chińczycy tak na to nie patrzą: dla nich kolektyw sam osiąga harmonię, bo wszystkie części społeczeństwa, w tym pojedynczy ludzie, mogą wznieść się wspólnie na wyższy poziom moralny. „Chińska demografia zna pojęcie jakości populacji – renkou suzhi. Tak jak definiuje je Baidu Baike, największa chińska encyklopedia on-line, termin ów określa ideologiczne, kulturowe i fizyczne jakości społeczeństwa. Wszystkie te jakości, uważa się, można poprawiać. Wszystko w społeczeństwie, w tym moralny charakter jednostek, może – i musi – wzrastać razem, kiedy wzrasta i poprawia się kulturowy kolektyw, wreszcie doprowadzając do powstania moralnie doskonałego społeczeństwa z nieskazitelnymi przywódcami” – referuje Hendriks-Kim.

Autor wskazuje, że chiński utopizm można, co ciekawe, interpretować zarówno jako bliski zachodniej prawicy, jak i lewicy. Bliskość z prawicą polega na tym, że chiński utopizm dąży do budowy silnej kulturalnej wspólnoty państwowej i społecznej, co jest w chińskim wydaniu wręcz bardziej „prawicowe” niż sama prawicowa zachodnia myśl. Z drugiej strony jest to jednak przecież z ducha lewicowe: bo chiński utopizm podziela wiarę zachodniego radykalnego socjalizmu w stworzenie idealnego społeczeństwa. Wprawdzie na Zachodzie miałoby być to wielokulturowe społeczeństwo inkluzywne, ale sam model idealnego systemu jest przecież właśnie lewicową utopią.

Jak podkreśla Eric Hendriks-Kim, pokazuje to, że trudno jest jednoznacznie wpisać chińską myśl polityczną w zachodnie podziały na prawicę i lewicę; intelektualny świat Chin jest zbyt odmienny, by było to możliwe. Zdaniem autora trzeba jednak dostrzec chińskie zainteresowanie, a wręcz zamiłowanie do zachodniego konserwatyzmu – i być może odwdzięczyć się podobnym zainteresowaniem, jako że Zachód i Chiny będą przecież ze sobą koegzystować bynajmniej nie osiągając w wielu płaszczyznach zgody.

Źródło: firstthings.com

Pach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(1)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 140 584 zł cel: 300 000 zł
47%
wybierz kwotę:
Wspieram