Song Ping, matka dwóch córek będąca w 6 miesiącu ciąży, padła kolejną ofiarą przymusowych aborcji. Zabito jej nienarodzone dziecko. Kobieta została siłą wywleczona z domu i przetransportowana do oddalonego o 100 kilometrów szpitala.
Pierwszy tydzień października przyniósł Song Ping i Qiao Ping, jej mężowi, tragedię i psychiczne załamanie. Kobieta została wywleczona z domu przez pracowników rządowej agencji, którzy następnie przewieźli ją do oddalonego o 100 kilometrów szpitala w Dongying. Na miejscu kobieta została rozebrana i przywiązana do szpitalnego łóżka, następnie podano jej środek uspokajający. Po chwili wstrzyknęli do jej łona środek poronny, który miał zabić dziecko wymuszając poród. Naga kobieta została pozostawiona zamknięta w pomieszczeniu.
Wesprzyj nas już teraz!
Kobiecie uniemożliwiono kontakt z rodziną. Mąż Song, który nie zastał jej w domu, zgłosił jej zniknięcie na policję, która odesłała go do domu. Wieczorem 5 października kobieta wydała na świat martwe dziecko, od tego momentu cierpi na skutek załamania psychicznego. Sprawą zainteresowały się lokalne media. Jak się okazało, policja nie tylko odmówiła jakiegokolwiek postępowania, kierownictwo Cetrum Planowaia Rodziny w Heilizhai natychmiast zaczęło tuszować całą sprawę.
Równocześnie, w obliczu wieloletniej krytyki międzynarodowej opinii publicznej jak i samej opozycji, chińskie władze 19 lipca publicznie zadeklarowały, że zaprzestają przymusowych aborcji i odtąd realizowane programy będą miały na celu zachęcania do „dobrowolnej” kontroli urodzeń. Od tego czasu informacje o takich praktykach zostały usunięte ze stron internetowych 23 z 31 prowincji.
– Te przerażające akty przemocy wobec niewinnych ludzi muszą wyjść na światło dzienne, chiński rząd musi honorować własne słowa, kiedy zdecydowanie wzywał do zakazu „późnych” aborcji – tłumaczy Brian Lee z All Girls Allowed.
Źródło: lifesitenews.com
mat