Kilkudziesięciu „antyrasistów” obaliło w poniedziałek w amerykańskim Durham (Karolina Północna) pomnik poświęcony pamięci żołnierzy Konfederacji. To kolejny akt w konflikcie społecznym wywołanym decyzją o likwidacji stojącego w Charllotesville monumentu generała Roberta Lee, dowódcy wojsk Południa z czasów wojny secesyjnej.
Pomnik w Durham stanął w 1924 roku i przedstawiał żołnierza Południa. Znajdował się przed budynkiem, mieszczącym urzędy publiczne. Lewaccy aktywiści strącili go za pomocą liny w reakcji na weekendowe wystąpienia zwolenników i działaczy alter-prawicy, broniących pomnika generała wojsk konfederacji Roberta Lee na terenie Charlottesville. W mieście tym w ostatni weekend doszło do gwałtownych starć pomiędzy zantagonizowanymi demonstrantami.
Wesprzyj nas już teraz!
Chociaż obalenie pomnika w Durham było nielegalne, policjanci nie przeszkadzali „antyrasistom”. Ograniczali się jedynie do filmowania zdarzenia. Gubernator Karoliny Północnej Roy Cooper z obozu Demokratów de facto poparł niedzielne wystąpienie: „Rasizm i zabójcza przemoc w Charlottesville są nie do przyjęcia, ale są lepsze sposoby na usuwanie takich pomników” – głosi jego wpis na Twitterze.
Źródło: interia.pl
RoM