Bałagan, niedbalstwo, brak szacunku dla ciał ofiar katastrofy samolotu Tu-154M- tak wyglądała praca w rosyjskim prosektorium po 10 kwietnia 2010 roku. Tygodnik „wSieci” publikuje zdjęcia dokumentujące jak traktowano ciała ofiar tragedii.
„Wchodzi Rosjanin i ciężki czarny worek rzuca pod ścianę. Niedbale, więc ten się osuwa. Kopie go raz i drugi, przeklinając przy tym pod nosem” – to fragment wstrząsających wydarzeń z kwietnia 2010 roku jakie opisuje tygodnik „wSieci”. „Ktoś mu pokazuje karteczkę z nazwiskiem. Czy wiesz, kogo kopiesz? To polski dowódca wojskowy!”. Macha tylko ręką i odchodzi po kolejny worek z kolejnymi szczątkami… No właśnie, worek! Nie taki, jak na zwłoki, lecz przeznaczony na śmieci!” – ciągnie swoją opowieść cytowany przez tygodnik świadek.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak się okazuje, czas na chwilę zadumy i modlitwy był „na górze”, gdzie do szczątek były dopuszczane rodziny i kapłan. „Na dole” trwała „taśmowa robota”. „Winda zwoziła zwłoki, odbierali je i na stół. Worek, sekcja, worek, trumna… Słyszymy relację, że ładowali, co i jak popadnie. Chodziło o to, by każda trumna ważyła mniej więcej tyle samo: 80–90 kg. I następna, i następna…” – czytamy.
Ujawniane podczas aktualnie prowadzonych ekshumacji nieprawidłowości dowodzą, że ciała ofiar były traktowane bez należnego szacunku, a zalutowanie trumien i decyzja o ich nieotwieraniu w Polsce miały najwyraźniej być zabezpieczeniem, by ta tragiczna prawda nie ujrzała światła dziennego.
Tygodnik ma swych łamach opowieść ilustruje wybranymi zdjęciami wykonanymi między 12 a 22 kwietnia 2010 roku. Większość z nich – z uwagi na szokujące treści – nie nadawała się do publikacji.
Źródło: „wSieci”
MA