Co zawdzięczamy religii katolickiej? W jaki sposób polskość wiąże się z wiarą Chrystusową? Jak kształtowała nasz narodowy charakter? Przypominamy fragment pracy biskupa Józefa Sebastiana Pelczara pt. „Obrona religii katolickiej”.
Czym był naród polski przed przyjęciem chrztu? Plemieniem bez znaczenia. Gdzie dziś są jego siedziby, mieszkały pierw różne ludy słowiańskie, pod względem religii hołdujące bałwochwalstwu, pod względem cywilizacji nieokrzesane i ciemne, pod względem ustroju państwowego pozbawione wszelkiej spójności, a często z sobą walczące. Dopiero gdy nad nimi rozległ się głos Pański: powstańcie i oświećcie się, bo nadeszła światłość wasza; stała się w nich wielka odmiana. Zniknęły posągi bożyszczy, pogasły święte ognie, pokryły się w głąb lasów stare zabobony; natomiast religia chrześcijańska rozpostarła swe władztwo przychodząc z całym orszakiem prawd dziwnie głębokich, czyli z tą nadprzyrodzoną filozofią, która prostaczków czyni mędrcami, i z tym zakonem wzniosłym i czystym, który człowieka podnosi na wyżyny doskonałości.
Wesprzyj nas już teraz!
Ta religia była przez dziewięć wieków mistrzynią narodu polskiego i wychowała mu tylu wielkich mędrców. Zaiste, podobna ona do wspaniałej królowej, do której tronu idą z hołdami wszyscy, którzy w narodzie jaśnieli prawdziwą mądrością. Idą jego Święci i Święte, idą królowie i królowe, idą biskupi i kapłani, idą hetmani, rycerze i dostojnicy, idą poeci, artyści i uczeni, idzie za nimi niezliczona rzesza ludzi wierzących wszelkiego stanu i wieku, a wszyscy składają u jej stóp swe modlitwy, czyny, walki i cierpienia, wszyscy wołają z zapałem: cześć ci religio święta! Cześć ci Kościele katolicki!
Z mądrością prawdziwą przyniosła religia katolicka narodowi polskiemu wszelką cnotę i zrodziła na jego ziemiach wielu Świętych, co stali się jasnymi świecznikami dla następnych pokoleń. (…) Ta religia miliony synów i córek tej ziemi wykarmiła przy swoich piersiach i obdarzyła światłem, pociechą, pokojem, nadzieją, a po życiu bogobojnym i śmierci szczęśliwej oddała niebu. Ona uświęciła życie rodzinne i uczyniła je tak silnym, że przetrwało ciosy przeszłości i jest jedną z warowni naszych na przyszłość. Ona wreszcie wycisnęła swą pieczęć na życiu społecznym i publicznym, tak, że nie było sprawy ważniejszej, której by nie udzieliła swojego namaszczenia.
Siła tej religii i dziś nie została ukrócona. Niech tylko wszyscy żyją według jej przepisów, a ona wszystkich uświęci i uszczęśliwi, tak w życiu, jak i w wieczności. Niech wprowadzają jej zakon do swoich domów, a nie postoi tam rozterka lub występek. Niech przejmą jej duchem życie społeczne i publiczne narodu, a nie braknie mu zdrowia duchowego ani błogosławieństwa Niebios.
Z prawdą Bożą i cnotą przyszła na ziemię polską cywilizacja. Pierw szumiały tu gęste bory, wśród których ludzie, odziani w skóry, uganiali z oszczepem za dzikim zwierzem, a potem padali na twarz przed posągami Światowida lub Peruna; osad zaś i pól uprawnych było mało. Dopiero gdy zawitali tu apostołowie z obczyzny z krzyżem w ręku, poczęli wycinać lasy i budować kościoły, a obok nich zakładać miasta i wioski. Kościoły też stały się pierwszymi ogniskami oświaty i są nimi dotąd. (…)
Wielkie są również zasługi Kościoła dla rozwoju prawodawstwa i utrzymania ładu publicznego. Jako stróże obyczaju, pasterze dusz i senatorowie królestwa, starali się biskupi o wydawanie dobrych ustaw, a przestępców karali nieraz mieczem duchownym. Kiedy już w wieku XII-tym poczęto przygniatać klasy niższe, biskupi, zebrani w Łęczycy, ogłosili uroczyście: „Kto by ludziom ubogim przemocą lub podstępem poważył się zabierać zboże, niech będzie wyklęty. Kto by zabierał bydlęta na podwody, za wyjątkiem czasu ataku nieprzyjaciela, niech będzie wyklęty” (r. 1180). A nie były to czcze pogróżki, nierzadko na zuchwałych gwałcicieli prawa Bożego i ludzkiego spadała klątwa, choć na królewskim lub książęcym siedzieli tronie. Biskupi stawiali tamę niegodziwości i tyranii, która gdzieindziej strasznego dopuszczała się bezprawia.
(…)
Religia katolicka była dalej główną podporą jedności narodowej i politycznej. Chrzest, przyjęty przez Mieszka i jego poddanych, uratował polskie plemię od niechybnej germanizacji i stał się zawiązką potrójnego życia: religijnego, narodowego i politycznego. Jak córka Kościoła weszła Polska do wielkiej rodziny chrześcijańskiej, co z jednej strony powstrzymało Niemców niosących wiarę na ostrzu miecza, z drugiej pociągnęło sąsiednich Słowian, a tym samym ułatwiło utworzenie jednolitego narodu i silnego państwa. Słaby jej organizm wzmocnił się działaniem religii, opieką Stolicy świętej i zdobyczami cywilizacji tak, że przetrwać burze, jakie szalały czy za bezkrólewia po Mieczysławie II, czy po wygnaniu Bolesława Śmiałego, czy za najazdów tatarskich, czy wówczas, gdy synowie Krzywoustego rozdali Polskę na części. Nie przestała istnieć, bo duszą jej była religia katolicka, a spójną jednością była hierarchia kościelna z metropolią gnieźnieńską na czele.
Religia wyznaczyła nadto narodowi polskiemu szczytne posłannictwo, by niósł światło Ewangelii i cywilizacji zachodniej na wschód, łączył Kościół wschodni z zachodnim, a piersią swoją odpierał najazdy czy to pogańskich Prusów, Jaćwingów i Litwinów, czy to wyznawców islamu – Turków i Tatarów, czy Moskwy jako spadkobierczyni bizantynizmu, czy pionierów protestantyzmu.
Jeśli naród spełnił choć w części tę misję, jeśli stępił rogi półksiężyca, pozyskał ofiarą królowej Jadwigi Litwę dla wiary krzyża i pojednał z Rzymem Ruś odszczepioną, głównie to religii zasługa. Ona bowiem głosem Stolicy Apostolskiej pobudzała go do wielkich czynów, ona kazała mu iść pod Legnicę, Warnę, Chocim i Wiedeń, ona ogniem świętym rozpalała jego rycerstwo tak, że z pieśnią „Bogurodzica Dziewica” bądź z okrzykiem „Jezus Maria” na ustach rozbijało liczniejsze hufce wrogów.
Biskup Józef Sebastian Pelczar, „Obrona religii katolickiej”, T. 1, Przemyśl 1920, s. 268-288. Pisownię nieznacznie uwspółcześniono.