Marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował, że jego córka nie została przyjęta do prywatnej szkoły katolickiej. Dyrekcja wytłumaczyła, że podjęła taką decyzję ze względu na niego. Hołownia nie podał więcej szczegółów, ale można domniemywać, iż chodzi o jego postawę w takich sprawach jak pigułka po, in vitro czy nade wszystko aborcja.
Hołownia napisał o tym w komentarzu na Instagramie; później go usunął, ale sprawa została opisana przez kilka portali.
Skomentować tę rzecz postanowiła… minister edukacji Barbara Nowacka. „Niedopuszczalne jest dyskryminowanie dzieci ze względu na poglądy rodziców” – napisała w odpowiedzi na zapytanie „Faktu”.
To, że córka Hołowni nie została przyjęta do szkoły katolickiej jest jak najbardziej zrozumiałe: jaki dyrektor chciałby mieć w swojej szkole dziecko, którego ojciec jawnie kpi z zasad katolickiej wiary, do tego stopnia, że promuje referendum ws. zabijania albo popierania legalne uśmiercanie chorych dzieci?
Dlaczego jednak Barbara Nowacka sugeruje, jakoby prywatna szkoła nie mogła podejmować autonomicznych decyzji w zakresie przyjmowania dzieci? Pokazuje to tylko, jak wielki jest zamordyzm obecnej władzy: lewicowej minister marzy się pełna kontrola nawet nad edukacją prywatną, w tym – a może przede wszystkim – katolicką…
Pach