Film „Ida” Pawła Pawlikowskiego został nominowany do Oskara w dwóch kategoriach: najlepszy film nieanglojęzyczny oraz najlepsze zdjęcia. „O czym jest „Ida”? O wybielaniu morderców Polaków walczących z komunistycznym systemem” – pisze redaktor Krzysztof Gędłek.
W kategorii „Najlepszy film nieanglojęzyczny” „Ida” konkurować będzie z filmami: „Lewiatan”, „Mandarynki”, „Timbuktu”, „Dzikie historie”. Z kolei w kategorii „Najlepsze zdjęcia” obraz Pawła Pawlikowskiego zmierzy się z: „Birdman”, „Mr. Turner”, „Grand Budapest Hotel”, „Niezłomny”.
Wesprzyj nas już teraz!
„O czym jest „Ida”? O wybielaniu morderców Polaków walczących z komunistycznym systemem. Nie oficjalnie, rzecz jasna. Z pozoru bowiem obraz ma być refleksyjną strawą dla koneserów – dramatyczną fabułę trącącą typowym, europejskim kinem psychologicznym w stylu naszego Kieślowskiego, zobrazowano ponurymi, czarno-białymi kadrami” – pisze Krzysztof Gędłek w artykule „Oscar dla morderców”.
„Ida” to polsko-duńska koprodukcja. Jak podaje Polski Instytut Sztuki Filmowej „Ida” Pawła Pawlikowskiego światową premierę miała podczas 40. Telluride Film Festival na przełomie sierpnia i września 2013 roku. 25 października tego samego roku film trafił do polskich kin. We Francji film Pawła Pawlikowskiego obejrzało blisko 500 tys. widzów, ponad 100 tys. we Włoszech, po kilkadziesiąt tysięcy w Hiszpanii i Holandii. W USA „Idę” obejrzało ponad 400 tysięcy widzów.
Krzysztof Gędłek odniósł się do oskarowej nominacji „Idy”: „Wbrew euforii mediów, nie będzie się z czego cieszyć, jeśli „Ida” otrzyma Oscara. Ten film nie ma nic wspólnego z Polską – z naszą historią, naszymi problemami i bohaterami. Sam fakt jego powstania (czyli sfinansowania) zastanawia zwłaszcza w kontekście odkrywanych ostatnio przez badaczy i publicystów zakazanych kart naszej historii. Wciąż bowiem brakuje filmów, z których Polacy i świat poznaliby biografie dzielnych wojowników, którzy przed ponad półwieczem mężnie walczyli z dwoma straszliwymi agresorami. Jak przy historiach Pileckiego, Fieldorfa, Szendzielarza, ks. Gurgacza, Piwnika czy Siedzikówny wygląda opowieść o polskojęzycznym mordercy Żydów i targanej dusznymi rozterkami komunistycznej prokurator? Nędznie. I wyjątkowo obrzydliwie”.
Źródło: niezalezna.pl/PCh24.pl
KRaj