9 października 2025

„Dilexi te”. Znamy pierwszy dokument Leona XIV. Uwaga! Rozpoczął go jeszcze Franciszek

(Fot: Remo Casilli / Reuters / Forum)

Dilexi teUmiłowałem cię, taki tytuł nosi pierwsza adhortacja Leona XIV. Niezwykle ciekawe jest pytanie, czy ten dokument odegra w kolejnych latach znaczącą rolę.

„Łączone” dokumenty papieży

Cały katolicki świat z wielkim oczekiwaniem wypatruje zawsze pierwszego dokumentu nowego papieża. Oto jest – 9 października w Stolicy Apostolskiej zaprezentowano adhortację apostolską „Dilexi te” papieża Leona XIV. Rzecz jednak w tym, że… nie do końca jest to tekst, na który rzeczywiście czekano. Bo choć to formalnie dokument Leona, jego inicjatorem i częściowo również autorem jest papież Franciszek.

Wesprzyj nas już teraz!

Jak to możliwe? Niekiedy papieże sami piszą własne dokumenty, ale to rzadki wyjątek. Zwykle jedynie uczestniczą w mniejszym lub większym zakresie w pracach nad powstaniem tekstu. Ostatecznie oficjalny dokument nauczycielski, stanowiący część Magisterium Kościoła świętego, musi być naprawdę rzetelnie i dobrze przygotowany – stąd wysiłek całego profesjonalnego zespołu. Papieże nadają im jednak swój specyficzny ton, wyznaczają strategiczne kierunki, niekiedy silnie ingerują w tekst. Dotyczy to często zwłaszcza pierwszych dokumentów. Tak było na przykład z adhortacją Franciszka „Evangelii gaudium”, która stała się programowym dokumentem całego pontyfikatu papieża z Argentyny. Tekst był w kolejnych latach nieustannie przywoływany, zarówno przez samego papieża jak i przez wielu duchownych z Kurii Rzymskiej. Wyznaczał rzeczywisty kierunek, w którym miał iść Kościół kierowany przez Jorge Mario Bergoglio.

Mało kto pamięta, że przed „Evangelii gaudium” Franciszek wydał już jeden tekst – i to nie adhortację, ale encyklikę, w teorii zatem pismo o bardziej uroczystym charakterze. Encyklika ta nosiła tytuł „Lumen fidei”, ale nie odegrała jak dotąd w życiu Kościoła większej roli. Wszystko za sprawą banalnego faktu: w znacznej części powstała za pontyfikatu Benedykta XVI. Jako taka odzwierciedlała raczej jego widzenie spraw Kościoła, pod wieloma względami dość różne z Franciszkowym. W efekcie stała się dla szerokiej publiczności katolickiej mało interesująca. Watykan zresztą temu brakowi zainteresowania nie przeciwdziałał: nie było w sumie żadnego istotnego podmiotu zainteresowanego faktyczną promocją tego tekstu. „Lumen fidei” jest częścią Magisterium, ale relatywnie zapomnianą. Może kiedyś to się zmieni, dziś jednak rzeczy wyglądają właśnie w ten sposób.

Przyszłość „Dilexi te”

Taki sam los może – ale nie musi – czekać najnowszą adhortację Leona XIV. „Dilexi te” to dokument poświęcony przede wszystkim miłości wobec ubogich. W tym sensie odpowiada doskonale głównemu kierunkowi pontyfikatu papieża Franciszka. Nawet w tytule stanowi zresztą kontynuację względem jego encykliki „Dilexit nos” z października 2024 roku, która mówiła o kulcie Najświętszego Serca Pana Jezusa. To zresztą jeden z najlepszych, najbardziej uduchowionych dokumentów pontyfikatu Franciszka. Dziś już nie sposób pisać i mówić o tym kulcie bez odwołania do „Dilexit nos”, nawet jeżeli tekst ten nie wniósł wiele nowego – powtarzał to, czego uczył na temat Serca Jezusowego Kościół, ale to powtórzenia zdrowe, bogate i potrzebne.

Czy adhortacja „Dilexi te” o miłości wobec ubogich będzie „żyć” w Kościele, zależy tak naprawdę od samego Leona XIV. To papież może polecić Kurii Rzymskiej traktowanie tego tekstu jako istotnego, który powinien być wdrażany w życie, przywoływany i upamiętniany rocznicowymi konferencjami czy innymi wydarzeniami tego rodzaju. Papież Leon tłumaczył krótko po wyborze, że przybrał takie właśnie imię, chcąc zmierzyć się z największymi wyzwaniami współczesności tak, jak zrobił to Leon XIII w encyklice „Rerum novarum”. Tam Ojciec Święty zmagał się z rewolucją przemysłową; dziś Wikariusz Chrystusa chciałby dać katolicką odpowiedź na wyzwania stawiane przez rewolucję cyfrową. To potrzebne i potencjalnie bardzo inspirujące. Mówi się, że Leon XIV rzeczywiście skrupulatnie przygotowuje taki tekst. Włoska prasa podała nawet prawdopodobny tytuł, „Magnifica humanitas”, „Wspaniała ludzkość”. Czy taki będzie rzeczywiście, zobaczymy, ale wszystko wskazuje na to, że dopiero w tej planowanej encyklice Leon zaprezentuje swój właściwy program.

Niemniej jednak „Dilexi te” staje się bardzo ciekawym łącznikiem między dwoma pontyfikatami. Wybór tematu nie jest przypadkowy. Pontyfikat Franciszka był czasem trudnym i pełnym wstrząsów; nie ma sensu opisywać tu dobrze znanych wydarzeń. Jeżeli wskazać jednak na coś, co było w minionych dwunastu latach prawdziwie podnoszące na duchu, a dla chrześcijan z relatywnie bogatego Zachodu często wręcz ożywcze – to właśnie skupienie Jorge Mario Bergoglia na ubogich. Dobrze, że ta kwestia zostaje podniesiona jeszcze raz, formalnie przez Leona XIV. Ojciec Święty – o czym zaraz więcej – nadał zresztą tekstowi swój własny, charakterystyczny rys.

Kardynałowie Czerny i Krajewski o „Dilexi te”

Adhortację zaprezentowali kardynałowie Michael Czerny, prefekt Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka i Konrad Krajewski, prefekt Dykasterii ds. Posługi Miłosierdzia. O nowym dokumencie papieża mówili też o. Frédéric-Marie Le Méhauté, prowincjał franciszkanów w Belgii i Francji oraz s. Clémence ze zgromadzenia Małych Sióstr Jezusa z San Paolo alle Tre Fontane w Rzymie.

Kardynał Czerny podkreślił, że ubóstwo jest zarówno wielkim problemem społecznym, jak i ważnym tematem teologicznym dla Kościoła. Przez ubogich do Kościoła mówi sam Bóg. Podkreślał wyzwania strukturalne, związane z ubogimi, takie jak kwestie ekonomiczne czy zasady rządzące życiem społecznym.

Kardynał zwrócił też uwagę, że Leon XIV zgadza się w „Dilexi te” z Franciszkiem, że nie będzie pokoju, jeżeli nie ułożymy we właściwy sposób spraw dotyczących ubogich oraz środowiska.

Kardynał Krajewski stwierdził, że Leon XIV polecił mu kontynuować zaangażowanie na rzecz ubogich, które ten realizował w czasie pontyfikatu papieża Franciszka. Prefekt Dykasterii. ds. Posługi Miłosierdzia mówił o wychodzeniu na przeciw ludzi ubogich czy zmarginalizowanych. Nie należy czekać, aż sami przyjdą do Kościoła, ale konieczne jest wychodzenie do nich, podkreślił. Jak mówił, Franciszek powiedział mu kiedyś, że „nie chce go widzieć w Watykanie” – jako papieski jałmużnik miał cały czas wychodzić do bliźnich w potrzebie. Kardynał wskazywał też na konstytutywność ubogich dla Kościoła, to znaczy, że nie może być Kościoła bez troski o nich.

Zwrócił też uwagę na imigrantów, przypominając, że na początku pontyfikatu Franciszka na stacji Tiburtina w Rzymie było dziennie 1000 migrantów – głodnych i bez dokumentów, przybywających z Lampeduzy. To także oni są jednymi ze współczesnych ewangelicznych ubogich. Na końcu dokumentu Leon XIV pisze o jałmużnie. Kardynał Krajewski zwrócił uwagę na wagę tej kwestii, podkreślając, że jałmużna gładzi grzechy.

Co znajduje się w tekście?

Tekst adhortacji apostolskiej jest już po polsku dostępny na stronie Watykanu. Dokument składa się z pięciu rozdziałów. Leon XIV otwarcie przyznaje, że kontynuuje dzieło swojego poprzednika. „Otrzymawszy jakby w spadku ten projekt, cieszę się, że mogę go uczynić swoim – dodając kilka refleksji – i zaproponować go jeszcze na początku mojego pontyfikatu, podzielając pragnienie umiłowanego Poprzednika, aby wszyscy chrześcijanie mogli dostrzec silny związek między miłością Chrystusa a Jego wezwaniem, abyśmy stawali się bliźnimi ubogich” – napisał. Wydaje się jednak, że Leon XIV dodał wcale nie tak mało własnych refleksji.

Owszem, „Dilexi te” jest w dużej mierze oparte na dokumentach pontyfikatu Franciszka. Cytuje się „Dilexit nos”, „Gaudete et exsultate”, „Fratelli tutti”, „Evangelii gaudium” czy różne wypowiedzi zmarłego papieża. Niemniej jednak bogactwo autorów przywoływanych w tekście jest naprawdę ogromne. Spotykamy tu św. Franciszka i św. Dominika, Ambrożego z Mediolanu i Ignacego z Antiochii, Polikarpa, Justyna i św. Jana Chryzostoma, Cypriana, Augustyna i św. Teresę z Kalkuty – a to tylko część wielkich z historii Kościoła. Dokument obficie przywołuje też nauczanie innych papież, niż Franciszek, zwłaszcza św. Jana Pawła II, dla którego temat ubogich był przecież niezwykle istotny. Niektórym ze świętych tekst poświęca po kilka akapitów. Zwraca uwagę jego dobre osadzenie adhortacji w historii Kościoła, na przykład szerokiemu opisaniu znaczenia ubóstwa w życiu monastycznym, pracy Kościoła na rzecz edukacji ubogich, roli ubóstwa w katolickiej nauce społecznej.

Kilka paragrafów poświęcone jest migrantom, osadzając troskę Kościoła o nich w kontekście historycznym i współczesnym. „Tam gdzie świat widzi zagrożenia, on widzi dzieci; tam gdzie buduje się mury, on buduje mosty. Wie, że jego głoszenie Ewangelii jest wiarygodne tylko wtedy, gdy przekłada się na gesty bliskości i przyjęcia; i wie, że w każdym odrzuconym migrancie jest sam Chrystus, który kołacze do drzwi wspólnoty” – czytamy w adhortacji.

Wszystko wskazuje na to, że Kościół czeka lektura ciekawego i bogatego tekstu. Czy znajdują się w nim również jakiejś miejsca wątpliwe, do czego przyzwyczailiśmy się ze smutkiem w ostatnich latach? Odpowiedzialnie można będzie to wyjaśnić dopiero po bardzo wnikliwej lekturze, ale wstępna ocena wydaje się sugerować, że mamy do czynienia z rzetelnym tekstem, który pod wieloma względami przypomina raczej wspomnianą wcześniej encyklikę „Dilexit nos” niż niektóre z bardziej wątpliwych dokumentów poprzedniego pontyfikatu, jak choćby głośna „Amoris laetitia”.

„Niech będzie możliwe, zarówno poprzez waszą pracę, jak i wasze zaangażowanie na rzecz przemiany niesprawiedliwych struktur społecznych, jak też poprzez prosty, bardzo osobisty i bliski gest pomocy, aby ubogi poczuł, że następujące słowa Jezusa są skierowane do niego: «Ja cię umiłowałem» (Ap 3, 9)” – to ostatnie słowa adhortacji, podpisanej przez Leona XIV dokładnie 4 października, czyli we wspomnienie Biedaczyny z Asyżu. Czytajmy zatem „Dilexi nos” – a my już wkrótce przedstawimy Państwu szerszą analizę dokumentu Leona XIV – i Franciszka.

Paweł Chmielewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(27)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie