„Ukrywać się będę przed wzrokiem ludzkim cokolwiek czynić będę dobrego, aby przez to Bóg sam był zapłatą moją, a jako mały fiołek ukryty w trawie nie rani stopy ludzkiej, która go depcze, ale wydaje woń zapominając zupełnie o sobie, stara się uprzyjemnić osobie przez którą jest zdeptany. Chociaż dla natury jest to bardzo ciężkie, ale łaska Boża przychodzi z pomocą”.
Aż trudno pomyśleć, że tego typu słowa Apostołki Bożego Miłosierdzia mogłyby nigdy nie ujrzeć światła dziennego. A wszystko za sprawą „anioła”, który kazał wrzucić jej do pieca drogocenne zapiski. Dlaczego święta Siostra Faustyna posłuchała diabła?
„W miłosierdziu Boga świat znajdzie pokój, a człowiek szczęście” – mówił w 2002 r. Ojciec Święty Jan Paweł II podczas konsekracji bazyliki w krakowskim Sanktuarium Miłosierdzia Bożego. W czasach, kiedy oddalona od Źródła ludzkość zmierza ku samozagładzie, jedynym ratunkiem jest zwrócenie się do Bożego Miłosierdzia.
Wesprzyj nas już teraz!
Głosicielką tej prawdy była skromna zakonnica z Polski, św. Siostra Faustyna. Rodaczka Karola Wojtyły całym swoim życiem świadczyła o Bożym Miłosierdziu, a dokumentujące ten aspekt jej życia dzieło pozostaje dla współczesnego Kościoła ożywczym tchnieniem. Wpisane w ludzką duszę najgłębsze tęsknoty i pragnienia człowieka za Bogiem kochającym i troszczącym się o każde istnienie osobliwie ukazuje „Dzienniczek” polskiej Mistyczki.
Jej twórczość mogła jednak nigdy nie wejść w kanon największych arcydzieł z dziedziny duchowości chrześcijańskiej za sprawą skrywających się pod postacią anioła mocy zła. Ale stało się inaczej, Bóg bowiem jest Panem historii.
Grzegorz Górny w książce pt. „Ufam. Śladami Siostry Faustyny”, opisując wileński rytm życia zakonnego bohaterki, przywołuje jej słowa z tego okresu.
„O życie szare i monotonne – pisała – ile w Tobie skarbów. Żadna godzina nie jest podobna do siebie, a więc szarzyzna i monotonia znikają, kiedy patrzę na wszystko okiem wiary. Łaska, która jest dla mnie w tej godzinie, nie powtórzy się w godzinie drugiej. Będzie mi dana w godzinie drugiej, ale już nie ta sama. Czas przechodzi, a nigdy nie wraca. Co w sobie zawiera, nie zmieni się nigdy; pieczętuje pieczęcią na wieki”.
Łaski wyznaczające bieg czasu w Wilnie uczyniły skromną ogrodniczkę, na co dzień krzątającą się wokół warzywnych grządek i klombów z kwietniami, jedną z największych mistyczek w dziejach Kościoła. Pokora tej nikomu wówczas nieznanej dziewczyny pomagała jej wewnętrznie wzrastać.
„Pod tą powłoką szarej codzienności kryło się niezwykle bogate, barwne życie duchowe, sięgające szczytów mistyki. Siostra Faustyna, pouczana przez Jezusa, szybko odkryła, że istotą życia człowieka na ziemi jest zjednoczenie z Bogiem, że wielkość człowieka nie zależy od rzeczy zewnętrznych; pozycji społecznej, wykształcenia, stanowiska czy nawet wielkich dzieł, ale do stopnia zjednoczenia z Bogiem było zasadniczym celem jej życia, któremu umiała konsekwentnie podporządkować wszystkie sprawy i wydarzenia każdego dnia” – pisała autorka licznych prac o Świętej, siostra Elżbieta Siepak.
Świadectwem tego bogatego życia duchowego jest prowadzony przez siostrę Faustynę Kowalską „Dzienniczek”. Sześć zapisanych ręcznie zeszytów ujrzało światło dzienne dzięki decyzji ks. Michała Sopoćki. To z polecenia tego spowiednika możemy dzisiaj czytać: „Mam spisać zetknięcia się duszy mojej z Tobą, Boże, w chwilach szczególnych nawiedzeń Twoich (…). O Boże, czyż może napisać pióro to, w czym nieraz słów nie ma? Ale każesz pisać, o Boże, to mi wystarcza”.
Przynaglona posłuszeństwem wobec objawionej przez kierownika duchowego woli Bożej potajemnie spisywała, bez kreśleń i poprawek, wszystko, o czym chciała mówić na spowiedzi. Jednakże latem 1934 r., gdy ks. Sopoćko wyjechał na pielgrzymkę do Ziemi Świętej, jego podopiecznej objawił się „anioł”, który polecił jej zniszczyć owoc wielogodzinnej pracy.
Tak o tym pisał później wspomniany kierownik duszy: „przez kilka tygodni byłem nieobecny, a Siostra Faustyna nie zwierzała się innym spowiednikom ze swoich przeżyć. Po powrocie dowiedziałem się, że ona spaliła swój dzienniczek w następujących okolicznościach. Ponoć zjawił się jej Anioł i kazał wrzucić go do pieca, mówiąc: Głupstwo piszesz i narażasz tylko siebie i innych na wielkie przykrości. Cóż ty masz z tego miłosierdzia? Po co czas tracisz na pisanie jakiś urojeń? Spal to wszystko, a będziesz spokojniejsza i szczęśliwsza! Itp. Siostra Faustyna nie miała kogo się poradzić i gdy widzenie się powtórzyło, spełniła polecenie rzekomego anioła. Potem zorientowała się, że postąpiła źle, opowiedziała mi wszystko i spełniła polecenie opisania wszystkiego na nowo”. Treść zniszczonego rękopisu autorka odtworzyła, ale bez chronologicznego porządku, bieżące przeżycia przeplatane są bowiem z rekonstruowanymi zapiskami.
Trudno sobie wyobrazić, jak mógłby wyglądać dzisiejszy świat, bez objawionego polskiej zakonnicy orędzia Bożego Miłosierdzia. Nie powinno wprawdzie dziwić nikogo, że wydarzenia potoczyły się zgodnie z wolą Najwyższego. Choć nasze drogi nie są Jego drogami, to doświadczenie pokazuje, że Bóg jest Panem historii. W tym kontekście warto więc zapytać, dlaczego siostra Faustyna poszła za radą rzekomego anioła? Częściowo na tę wątpliwość odpowiedział nam już jej spowiednik, wskazując na przyczynę błędnej decyzji. Duchowa córka ks. Sopoćki miała spalić swoje zapiski bez konsultacji z przełożonymi, co odnosi nas do zagadnienia, jakim jest kierownictwo duchowe.
Ks. Jan Machniak w artykule pt. „Kierownictwo duchowe w życiu św. Faustyny Kowalskiej na podstawie Dzienniczka”, nawiązując do duchowego prowadzenia Apostołki Bożego Miłosierdzia, wyjaśnia, iż pełni ono „istotną funkcję na drodze postępu duchowego. Daje możliwość obiektywizowania wewnętrznego doświadczenia Boga. Zapewnia światło w rozpoznawaniu działania Bożego i nadaje osobistemu przeżyciu charakter eklezjalności, który wyraża się w zgodności z Objawieniem Bożym zawartym w Piśmie świętym i w nauczaniu Kościoła”. Ten wątek z życiorysu siostry Faustyny, nie odbiegający przecież od doświadczenia innych, równie wielkich, mistyków, pokazuje ponadto wartość posłuszeństwa. O tym, jak przeciwne naturze upadłego anioła jest to narzędzie, wzmiankuje w „Dzienniczku” jego autorka: „Szatan może się okrywać nawet płaszczem pokory, ale płaszcza posłuszeństwa nie umie na siebie naciągnąć”.
Konieczność poddania się woli prowadzącego duszę kierownika wyrażają skierowane do Świętej z Łagiewnik słowa Pana Jezusa: „Idź do tego kapłana i powiedz mu wszystko, a on ci powie, co masz dalej czynić”. Potwierdzenie znaczenie realizowanego przez zakonnicę nakazu pisania odnajdujemy w odnotowanym przez nią przekazie Zbawiciela. Gdy pewnego razu zobaczyła Go przy sobie w trakcie zapisywania kolejnych kartek, Chrystus zapytał: „Córko moja, co Ty piszesz? – Odpowiedziałam: Piszę o Tobie Jezu, o Twoim utajeniu w Najświętszym Sakramencie, o Twojej niepojętej miłości i miłosierdziu ku ludziom. – I powiedział mi Jezus: Sekretarko najgłębszej tajemnicy mojej, wiedz o tym, że jesteś [w] wyłącznej poufałości ze mną; twoim zadaniem jest napisać wszystko, co ci daję poznać o moim miłosierdziu dla pożytku dusz, które czytając te pisma, doznają w duszy pocieszenia i nabiorą odwagi zbliżyć się do mnie. A więc życzę sobie, abyś wszystkie chwile wolne poświęciła pisaniu”.
Historia pierwszej wersji spalonego z woli rzekomego anioła „Dzienniczka” pokazuje, że świętość jest drogą wzrastania w posłusznym poddaniu się z miłości woli Bożej objawionej w duchowym prowadzeniu kierownika duszy. Ten aspekt życia polskiej mistyczki akcentuje jej spowiednik, ks. Michał Sopoćko, w swojej opinii. „Pod względem moralnym była zupełnie szczera, bez najmniejszej przesady i cienia kłamstwa. Zawsze mówiła prawdę, chociaż czasami to sprawiało jej przykrość. (…) Pod względem cnót nadprzyrodzonych czyniła wyraźny postęp. Wprawdzie od początku widziałem w niej ugruntowaną i wypróbowaną cnotę czystości, pokory, gorliwości, posłuszeństwa, ubóstwa oraz miłości Boga i bliźniego, ale można było łatwo skonstatować stałe, stopniowe ich wzrastanie, szczególnie pod koniec życia potęgowanie się miłości Boga, którą ujawnia w swych wierszach”.
Anna Nowogrodzka-Patryarcha
Zobacz CAŁY FILM – „Miłosierdzie. O Łasce i potępieniu”: