Po medialnej burzy wokół wywiadu, jakiego udzielił znanemu „jutuberowi” jeszcze bardziej znany zakonnik, warto odpowiedzieć na niezadane w kluczowym momencie pytanie o sens powrotu w tym czasie katolików do kościołów.
Głośnym echem odbiło się spotkanie przedstawicieli – wydawałoby się – dwóch odległych światów. Dominikanina o. Adama Szustaka i twórcę internetowego Karola Paciorka różni wprawdzie powołanie i obowiązki stanu, lecz trudno uciec od wrażenia, iż – poza tym – niewiele ich dzieli. Z rozmowy nie wynika bowiem przekonanie, że wprawdzie Kościół istnieje w świecie, to NIE JEST Z TEGO ŚWIATA. Jak się zdaje, zapomniał o tym nie tylko popularny „jutuber”, ale też sam duchowny. W efekcie, zamiast głoszenia Słowa, przez które spodobało się Bogu zbawić wierzących, jesteśmy świadkami m.in. okraszonej wulgaryzmami połajanki ludzi Kościoła za planowe działanie na rzecz powrotu katolików do świątyń po okresie utrudnień w dostępie do życiodajnych Sakramentów.
Doprawdy trudno zrozumieć frustrację zakonnika po apelu abp. Gądeckiego: „Musimy zrobić wszystko, by wierni z powrotem mogli realnie uczestniczyć w liturgii i sakramentach, bo od tego zależy zbawienie, a nie od oglądania telewizji”. Nie chodziło więc o samo „chodzenie” do kościoła – jak twierdził o. Szustak – ale o naturalną troskę duszpasterza o życie wieczne powierzonych mu owiec. Pośmiertne przeznaczenie każdego z nas nie zależy bowiem od przekonań, jakie publicznie głosi znany Dominikanin, zbawienie, od początku istnienia Kościoła, związane jest z Synem Bożym, Jezusem Chrystusem, i wspólnotą, której pośrednictwo zbawcze polecił szerzyć. Te dwie Rzeczywistości z pewnością odnajdziemy, „chodząc” do Domu Modlitwy.
Wesprzyj nas już teraz!
Pozostaje zatem w sferze domysłów, czy krytyczne odniesienie się o. Adama Szustaka do słów Przewodniczącego KEP, które nota bene nigdy nie padły, było wyrazem sprzeciwu duchownego do rytualnego, pozbawionego głębszego namysłu, „nawiedzania” świątyń przez kulturowych chrześcijan w dni nakazane. Nie dowiemy się tego z internetowej rozmowy, ponieważ prowadzący wywiad nie dopytał o powód tak silnego wzburzenia u zakonnika. Szkoda, że Karol Paciorek nie dociekał też w sprawie „katolickiej frakcji”, która – zgodnie z przewidywaniem o. Adama – „powie, że jemu nie zależy na Eucharystii, żeby ludzie nie chodzili do Komunii, nie byli zbawieni”. Do rozwinięcia tych wątków rozmowy potrzebny był – jak się zdaje – zmysł wiary.
Nie bardzo wiadomo więc, co tak mocno zgorszyło o. Szustaka, w końcu samo „chodzenie” do kościoła nie jest w zasadzie niczym złym, „nie chodzenie” jest raczej problemem. Należy pamiętać, że świątynia jest miejscem spotkania z żywym Bogiem, przestrzenią, w której działa Boża łaska. Przekonał się o tym 8 czerwca 1935 r. jeden z najsłynniejszych dziennikarzy XX-wiecznej Francji Andre Frossard.
Znużony oczekiwaniem na przyjaciela w umówionym miejscu, spostrzegł otwarte drzwi kaplicy, z ciekawości postanowił przekroczyć ich próg, ponieważ nigdy wcześniej nie był w kościele. „Wszedłem do tej kaplicy przypadkowo – wspominał później – bez metafizycznych niepokojów, zmartwień problemów osobistych, miłosnych przykrości: byłem tylko spokojnym ateuszem, marksistą, beztroskim młodzieńcem, trochę powierzchownym, który miał na ten wieczór w programie randkę. Wyszedłem stamtąd po dziesięciu minutach, tak bardzo zaskoczony tym, iż stałem się niespodziewanie katolikiem, jak byłbym zdumiony, odkrywając, iż jestem żyrafą lub zebrą po wyjściu z ogrodu zoologicznego”. Swoje nawrócenie opisał po latach w książce pt. „Bóg istnieje, spotkałem Go”.
Niecałe sto lat wcześniej w podobnych okolicznościach doszło do przemiany wybitnego pianisty Hermana Cohena, syna żydowskiego bankiera z Hamburga, który w maju 1847 r. jako dyrygent uczestniczył w koncercie uświetniającym piątkowe nabożeństwo ku czci Matki Bożej w paryskim kościele św. Walerii.
Do momentu błogosławieństwa zebranych Najświętszym Sakramentem muzyk nie zwracał uwagi ani na kazanie księdza, ani modlitwy wiernych. O doświadczeniu, które stało się początkiem nowej drogi, Cohen wspomni po czasie: „Nie miałem ochoty zginać kolan tak jak uczyniła to cała rzesza, nie mniej czułem dziwny, wewnętrzny niepokój, moja dusza przyzwyczajona do uciech tego świata, jakby nagle się odnalazła, mając wrażenie, że doświadczyła czegoś zupełnie do tej pory nieznanego. Bez zastanowienia osunąłem się na kolana. W momencie błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem po raz pierwszy odczułem niewytłumaczalnie słodkie poruszenie wewnętrzne”. Muzyk przyznał w swoim świadectwie, iż w wbrew jego woli skłonił się do przytłaczającej myśli: „Musisz przyjąć wiarę katolicką!”.
Po tym wydarzeniu Cohen powracał wielokrotnie do tej samej świątyni, ponieważ ciągnęła go tam jakaś niewidzialna siła. „Gdy tylko ujrzałem wystawiony Najświętszy Sakrament, nie mogłem oprzeć się sile ciągnącej mnie do balustrady ołtarza, gdzie padłem na kolana. (…) Nie mogłem doczekać się ranka, i odtąd uczestniczyłem w kilku Mszach Świętych dziennie w kościele św. Walerii, odczuwając wewnętrzną radość przepełniającą mnie całego”. W wyniku tych doświadczeń przyjął chrzest, przybierając imiona: Maria Augustyn Henryk. Owocem nawrócenia znanego pianisty było również założone przez niego Męskie Bractwo Adoracji Najświętszego Sakramentu, w którym z miłością oddawał cześć Jezusowi ukrytemu w Tajemnicy Eucharystii. Do końca pozostał wierny swemu powołaniu w zakonie karmelitów. Zmarł w 1871 podczas wojny francusko- pruskiej, gdy opiekował się jako kapelan wziętymi do niewoli jeńcami.
Adre Frossarda i Hemana Cohena łączą przeżycia związane z kanałem łaski, jakim jest niewątpliwie Eucharystia. Dlatego odpowiadając na pomysł o. Adama Szustaka, przedstawiony w prywatnej rozmowie abp. Gądeckiemu, by powołać zróżnicowane grono zaangażowanych w życie Kościoła ludzi, którzy pochylą się nad potrzebami wiernych, pisząca te słowa ośmiela się jako pierwsza zgłosić w formie postulatu wytyczne zaczerpnięte z homilii abp. Edwarda Ozorowskiego, metropolity białostockiego, wygłoszonej 2 października 2011 r. w Sokółce: „Trzeba wzmocnić wiarę w Eucharystię i według niej prowadzić życie. Trzeba otoczyć szczególną troską odprawianie Mszy św., przyjmowanie Ciała Pańskiego o adorowanie Go w Najświętszym Sakramencie. Jest to jedyna rzeczywistość”.
Dominikanin zachęcił również Przewodniczącego KEP do włączenia w działania tego gremium ludzi spoza Kościoła. Warto więc w tym miejscu oddać ponownie głos Hermanowi Cohenowi: „Przebiegłem ten świat, zobaczyłem świat, widziałem świat. I tylko jedno nauczyłem się w świecie: nie można w nim znaleźć szczęścia. Szczęście. Aby je znaleźć, przebyłem miasta i królestwa (…). Szukałem w bogactwie, w podnieceniu grą, w pomysłach literatury romantycznej, w przygodach życia, w zaspokajaniu nieumiarkowanej ambicji. Szukałam szczęścia w sławie artysty, w towarzystwie znanych ludzi, we wszelkich przyjemnościach zmysłów i ducha. Wreszcie szukałem w wierności przyjaciół – mój Boże, gdzie ja nie szukałem!(…) Posłuchajcie! Znalazłem to szczęście. Posiadłem je. Z mojego serca przelewa się radość. Na czym polega szczęście? Tylko sam Bóg może ukoić tęsknotę ludzkiego serca. Maryja ofiarowała mi tajemnicę Eucharystii. I poznałam Eucharystia jest życiem, jest szczęściem”.
Anna Nowogrodzka – Patryarcha