„Słowa pokoju w świecie pełnym wojny” – taki jest motyw przewodni tegorocznej Drogi Krzyżowej w rzymskim Koloseum. Rozważania do niej przygotowały osoby z obszarów konfliktów w różnych częściach świata. Nie zabrakło odniesienia do wojny na Ukrainie i do losu migrantów. Nabożeństwo rozpocznie się o godzinie 21.15.
Wstępna modlitwa wyjaśnia, że przemierzamy drogę krzyżową Jezusa wsłuchując się w Jego cierpienie, „odbijające się w cierpieniu tych braci i sióstr na świecie, którzy cierpieli i cierpią z powodu braku pokoju, dając się porwać świadectwom i oddźwiękom, które dotarły do ucha i serca papieża także podczas jego podróży”. „Są to echa pokoju, które odżywają w tej «trzeciej wojnie światowej w kawałkach», krzyki, które dochodzą z krajów i obszarów rozdartych dziś przez przemoc, niesprawiedliwość i ubóstwo. Wszystkie miejsca, gdzie cierpi się z powodu konfliktów, nienawiści i prześladowań, są obecne w modlitwie tego Wielkiego Piątku” – podkreślono.
Przy kolejnych stacjach Drogi Krzyżowej wybrzmiały „słowa pokoju” kolejno z: Ziemi Świętej, od migranta z Afryki Zachodniej, od młodych z Ameryki Środkowej, od matki z Ameryki Południowej, od trzech migrantów pochodzących z Afryki, Azji Południowej i Bliskiego Wschodu, od kapłana zakonnika z Półwyspu Bałkańskiego, od dwóch nastolatków z Afryki Północnej, z Azji Południowo-Wschodniej, od osoby konsekrowanej z Afryki Środkowej, od młodych z Ukrainy i z Rosji, od młodego człowieka z Bliskiego Wschodu, od matki z Azji Zachodniej, od siostry zakonnej z Afryki Wschodniej i od młodych dziewcząt z Afryki Południowej.
Wesprzyj nas już teraz!
Dramat migrantów przywołano przy stacji drugiej: „Moja droga krzyżowa rozpoczęła się sześć lat temu, kiedy opuściłem swoje miasto. Po trzynastu dniach podróży dotarliśmy na pustynię i przemierzaliśmy ją przez osiem dni, napotykając spalone samochody, puste kanistry na wodę, martwe ciała ludzi, aż dotarliśmy do Libii. Ci, którzy musieli jeszcze zapłacić przemytnikom za przeprawę, byli zamykani i torturowani, dopóki nie zapłacili. Niektórzy stracili życie, inni głowy. Obiecali, że wsadzą mnie na statek do Europy, ale rejsy zostały odwołane i nie odzyskaliśmy naszych pieniędzy. Tam była wojna, a my doszliśmy do tego, że nie zwracaliśmy już uwagi na przemoc i przelatujące kule. Znalazłem pracę jako tynkarz, aby opłacić kolejną przeprawę. W końcu wsiadłem do pontonu z ponad stu osobami. Płynęliśmy przez wiele godzin, zanim uratował nas włoski statek. Byłem pełen radości, uklękliśmy, by podziękować Bogu; potem odkryliśmy, że statek wraca do Libii. Tam zostaliśmy zamknięci w ośrodku odosobnienia, najgorszym miejscu na świecie. Dziesięć miesięcy później byłem z powrotem na łodzi. Pierwszej nocy były wysokie fale, cztery osoby wypadły za burtę, udało nam się uratować dwie. Zasnąłem z nadzieją, że umrę. Kiedy się obudziłem, zobaczyłem obok siebie uśmiechniętych ludzi. Tunezyjscy rybacy wezwali pomoc, statek zacumował przy brzegu, a organizacje pozarządowe dały nam jedzenie, ubrania i schronienie. Pracowałem, żeby zapłacić za kolejną przeprawę. To był szósty raz; po trzech dniach na morzu dotarłem na Maltę. Przez sześć miesięcy przebywałam w ośrodku i tam straciłem głowę; każdej nocy pytałem Boga, dlaczego: dlaczego ludzie tacy jak my mają być uważani za wrogów? Tak wielu ludzi uciekających przed wojną nosi krzyże podobne do mojego”.
Rozważania do dziesiątej stacji napisali młodzi ludzie z Ukrainy i Rosji. „W zeszłym roku tata i mama zabrali mnie i mojego młodszego brata do Włoch, gdzie od ponad 20 lat pracuje nasza babcia. Wyjechaliśmy z Mariupola w nocy. Na granicy żołnierze zatrzymali mojego ojca i powiedzieli mu, że musi zostać na Ukrainie, żeby walczyć. Dalej jechaliśmy autobusem jeszcze przez dwa dni. Po przybyciu do Włoch, byłem smutny. Czułem się odarty ze wszystkiego: zupełnie nagi. Nie znałam języka i nie miałam przyjaciół. Babcia bardzo się starała, żebym poczuł się szczęśliwy, ale ja tylko mówiłem, że chcę wrócić do domu. W końcu moja rodzina postanowiła wrócić na Ukrainę. Tutaj sytuacja nadal jest trudna, ze wszystkich stron toczy się wojna, miasto jest zniszczone. Ale w sercu wciąż mam tę pewność, o której mówiła mi babcia, gdy płakałem: «Zobaczysz, że wszystko minie. I z pomocą dobrego Boga wróci pokój»” – napisał Ukrainiec.
„Ja natomiast jestem rosyjskim chłopcem… Podczas gdy to mówię, to prawie czuję się winny, ale jednocześnie nie rozumiem dlaczego i czuję się podwójnie źle. Obdarty ze szczęścia i marzeń na przyszłość. Od dwóch lat widzę płaczącą babcię i mamę. List doniósł nam o śmierci mojego starszego brata, do dziś pamiętam go w dniu jego 18. urodzin, uśmiechniętego i jaśniejącego jak słońce, a wszystko to zaledwie kilka tygodni przed naszym wyjazdem w daleką podróż. Wszyscy mówili nam, że musimy być dumni, ale w domu było tylko wiele cierpienia i smutku. To samo stało się z tatą i dziadkiem, oni też wyjechali i nic więcej o nich nie wiemy. Ktoś z moich szkolnych kolegów, z wielkim strachem, szepnął mi do ucha, że jest wojna. Wracając do domu napisałam modlitwę: Jezu, proszę, niech na całym świecie zapanuje pokój i abyśmy wszyscy byli braćmi” – modlił się Rosjanin.
Na zakończenie odmówiono modlitwę nazwaną „14 podziękowaniami”: „Dzięki, Panie Jezu, za łagodność, która pokonuje arogancję. Dzięki za odwagę, z jaką objąłeś krzyż. Dzięki za pokój, który wypływa z Twoich ran. Dzięki, że dałeś nam Twoją świętą Matkę jako naszą Matkę. Dzięki za miłość, którą okazałeś w obliczu zdrady. Dzięki za to, że łzy zamieniłeś w uśmiech. Dzięki za to, że ukochałeś wszystkich, nie wykluczając nikogo. Dzięki za nadzieję, którą wlewasz w godzinie próby. Dzięki za miłosierdzie, które leczy biedy. Dzięki, że ogołociłeś się ze wszystkiego, aby nas ubogacić. Dzięki, że przemieniłeś krzyż w drzewo życia. Dzięki za przebaczenie, które okazałeś swoim zabójcom. Dzięki, że pokonałeś śmierć. Dzięki, Panie Jezu, za światło, które zapaliłeś w naszych mrokach i godząc wszelkie podziały uczyniłeś nas wszystkich braćmi, dziećmi tego samego Ojca, który jest w niebie”.
Papież Franciszek będzie uczestniczył w Drodze Krzyżowej za pośrednictwem transmisji w Domu św. Marty w Watykanie, łącząc się w modlitwie z wiernymi zgromadzonymi przy Koloseum.
***
DROGA KRZYŻOWA 2023 ROKU
„Słowa pokoju w świecie pełnym wojny”
Modlitwa wstępna
Panie Jezu, Ty jesteś „naszym pokojem” (Ef 2, 14)!
Przed Męką powiedziałeś: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję” (J 14, 27). Panie, potrzebujemy Twojego pokoju, tego pokoju, którego nie możemy zbudować tylko o własnych siłach. Potrzebujemy usłyszeć, jak powtarzasz nam te słowa, którymi po zmartwychwstaniu trzykrotnie pocieszałeś serca uczniów: „Pokój wam!” (J 20, 19.21.26). Jezu, który bierzesz za nas krzyż, spójrz na naszą ziemię spragnioną pokoju, podczas gdy krew Twoich braci i sióstr nadal jest przelewana, a łzy tak wielu matek, które na wojnie tracą swoich synów, mieszają się ze łzami Twojej świętej Matki. Ty także, Panie, zapłakałeś nad Jerozolimą, ponieważ nie rozpoznała drogi pokoju (por. Łk 19, 42).
To właśnie z Ziemi Świętej dzisiaj wieczorem podąża za Tobą droga Krzyża. Będziemy ją przemierzać wsłuchując się w Twoje cierpienie, odbijające się w cierpieniu tych braci i sióstr na świecie, którzy cierpieli i cierpią z powodu braku pokoju, dając się porwać świadectwom i oddźwiękom, które dotarły do ucha i serca Papieża także podczas jego podróży. Są to echa pokoju, które odżywają w tej „trzeciej wojnie światowej w kawałkach”, krzyki, które dochodzą z krajów i obszarów rozdartych dziś przez przemoc, niesprawiedliwość i ubóstwo. Wszystkie miejsca, gdzie cierpi się z powodu konfliktów, nienawiści i prześladowań, są obecne w modlitwie tego Wielkiego Piątku.
Panie Jezu, przy Twoim narodzeniu aniołowie w niebie ogłosili: „Na ziemi pokój ludziom” (Łk 2, 14). Teraz nasze modlitwy wznoszą się do nieba, aby ściągnąć „pokój na ziemię, najgłębsze pragnienie istot ludzkich wszystkich czasów” (Pacem in Terris, 1). Modlimy się, błagając o ten pokój, który nam powierzyłeś, a którego nie jesteśmy w stanie ustrzec. Jezu, z krzyża obejmij cały świat: przebacz nam nasze błędy, uzdrów nasze serca, daj nam swój pokój.
1. Jezus na śmierć skazany
(słowa pokoju z Ziemi Świętej)
Wówczas [Piłat] uwolnił im Barabasza, a Jezusa kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie (Mt 27, 26).
Barabasz czy Jezus? Muszą wybrać. To nie jest byle jaki wybór: chodzi o rozstrzygnięcie, gdzie stanąć, jakie zająć stanowisko w złożonych wydarzeniach życia. Pokój, którego wszyscy pragniemy, nie rodzi się sam z siebie, ale czeka na naszą decyzję. Tak wtedy, jak i teraz, jesteśmy nieustannie wzywani do wyboru między Barabaszem a Jezusem: między buntem a łagodnością, bronią a świadectwem, siłą ludzką a cichą siłą małego ziarna, siłą świata a siłą Ducha. W Ziemi Świętej nasz wybór zawsze zdaje się padać na Barabasza. Przemoc wydaje się być naszym jedynym językiem. Mechanizm wzajemnego odwetu jest nieustannie podsycany przez własny ból, który często staje się jedynym kryterium osądu. Sprawiedliwość i przebaczenie nie potrafią ze sobą rozmawiać. Żyjemy razem, nie uznając się nawzajem, odrzucając swoje istnienie, potępiając się wzajemnie, w niekończącym się i coraz bardziej brutalnym błędnym kole. I w tym klimacie obciążonym nienawiścią i urazami, jesteśmy również wezwani do wydania wyroku i podjęcia własnej decyzji. I nie możemy tego zrobić bez spojrzenia na tego milczącego potępieńca, przegranego, ale na którego spadł nasz wybór, Jezusa. Chrystus zaprasza nas, abyśmy nie posługiwali się miarą Piłata i tłumu, ale abyśmy uznali cierpienie drugiego, abyśmy wprowadzili do dialogu sprawiedliwość i przebaczenie, abyśmy pragnęli zbawienia dla wszystkich, nawet dla łotrów, nawet dla Barabasza.
Módlmy się, mówiąc: oświeć nas, Panie Jezu!
Kiedy wierzymy, że zawsze mamy rację, oświeć nas, Panie Jezu!
Kiedy bezapelacyjnie potępiamy naszych braci, oświeć nas, Panie Jezu!
Kiedy zamykamy oczy na niesprawiedliwość, oświeć nas, Panie Jezu!
Kiedy tłumimy dobro wokół nas, oświeć nas, Panie Jezu!
2. Jezus bierze krzyż na swe ramiona
(słowa pokoju migranta z Afryki Zachodniej)
On sam, w swoim ciele poniósł nasze grzechy na drzewo, abyśmy przestali być uczestnikami grzechów, a żyli dla sprawiedliwości – [krwią] Jego ran zostaliście uzdrowieni (1 P 2, 24).
Moja droga krzyżowa rozpoczęła się sześć lat temu, kiedy opuściłem swoje miasto. Po trzynastu dniach podróży dotarliśmy na pustynię i przemierzaliśmy ją przez osiem dni, napotykając spalone samochody, puste kanistry na wodę, martwe ciała ludzi, aż dotarliśmy do Libii. Ci, którzy musieli jeszcze zapłacić przemytnikom za przeprawę, byli zamykani i torturowani, dopóki nie zapłacili. Niektórzy stracili życie, inni głowy. Obiecali, że wsadzą mnie na statek do Europy, ale rejsy zostały odwołane i nie odzyskaliśmy naszych pieniędzy. Tam była wojna, a my doszliśmy do tego, że nie zwracaliśmy już uwagi na przemoc i przelatujące kule. Znalazłem pracę jako tynkarz, aby opłacić kolejną przeprawę. W końcu wsiadłem do pontonu z ponad stu osobami. Płynęliśmy przez wiele godzin, zanim uratował nas włoski statek. Byłem pełen radości, uklękliśmy, by podziękować Bogu; potem odkryliśmy, że statek wraca do Libii. Tam zostaliśmy zamknięci w ośrodku odosobnienia, najgorszym miejscu na świecie. Dziesięć miesięcy później byłem z powrotem na łodzi. Pierwszej nocy były wysokie fale, cztery osoby wypadły za burtę, udało nam się uratować dwie. Zasnąłem z nadzieją, że umrę. Kiedy się obudziłem, zobaczyłem obok siebie uśmiechniętych ludzi. Tunezyjscy rybacy wezwali pomoc, statek zacumował przy brzegu, a organizacje pozarządowe dały nam jedzenie, ubrania i schronienie. Pracowałem, żeby zapłacić za kolejną przeprawę. To był szósty raz; po trzech dniach na morzu dotarłem na Maltę. Przez sześć miesięcy przebywałam w ośrodku i tam straciłem głowę; każdej nocy pytałem Boga, dlaczego: dlaczego ludzie tacy jak my mają być uważani za wrogów? Tak wielu ludzi uciekających przed wojną nosi krzyże podobne do mojego.
Módlmy się, mówiąc: Wybaw nas, Panie Jezu!
Od łatwego potępiania innych, wybaw nas, Panie Jezu!
Od pochopnych osądów, wybaw nas, Panie Jezu!
Od krytyki i próżnego gadania, wybaw nas, Panie Jezu!
Od niszczycielskiego gadulstwa, wybaw nas, Panie Jezu!
3. Jezus upada po raz pierwszy
(słowa pokoju od młodych z Ameryki Środkowej)
Lecz on się obarczył naszym cierpieniem, on dźwigał nasze boleści, a my uznaliśmy go za skazańca, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz on był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy (Iz 53, 4-5).
My, młodzi ludzie, chcemy pokoju. Ale często upadamy, a upadek ten ma wiele imion: jesteśmy rzucani na ziemię przez lenistwo, strach, zniechęcenie, a także przez puste obietnice łatwego, ale brudnego życia w chciwości i korupcji. To właśnie one potęgują spiralę handlu narkotykami, przemocy, uzależnienia i wyzysku ludzi, podczas gdy zbyt wiele rodzin nadal opłakuje utratę swoich dzieci; a bezkarność tych, którzy oszukują, porywają i zabijają, nie ma końca. Jak można osiągnąć pokój? Jezu, upadłeś pod krzyżem, ale potem wstałeś, wziąłeś ponownie krzyż i dzięki niemu dałeś nam pokój. Skłaniasz nas do wzięcia życia w swoje ręce, skłaniasz nas do odwagi zaangażowania, które w naszym języku nazywa się compromiso. A to oznacza powiedzenie „nie” tak wielu compromisos, fałszywym kompromisom, które zabijają pokój. Jesteśmy pełni tych kompromisów: nie chcemy przemocy, ale atakujemy w mediach społecznościowych tych, którzy nie myślą tak jak my; chcemy jednolitego społeczeństwa, ale nie podejmujemy wysiłku, aby zrozumieć tych, którzy nas otaczają, gorzej, zaniedbujemy tych, którzy nas potrzebują. Panie, włóż w nasze serca pragnienie podniesienia kogoś, kto leży na dnie. Tak jak Ty to robisz z nami.
Módlmy się, mówiąc: podnieś nas, Panie Jezu!
Z naszego lenistwa, podnieś nas, Panie Jezu!
Z naszych upadków, podnieś nas, Panie Jezu!
Z naszych smutków, podnieś nas, Panie Jezu!
Od myślenia, że pomoc innym nas nie dotyczy, podnieś nas, Panie Jezu!
4. Jezus spotyka Matkę
(słowa pokoju od matki z Ameryki Południowej)
Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: «Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą – a Twoją duszę miecz przeniknie – aby na jaw wyszły zamysły serc wielu» (Łk 2, 34-35).
W 2012 roku wybuch ładunku podłożonego przez partyzantów uszkodził mi nogę. Odłamki spowodowały dziesiątki ran na moim ciele. Z tego momentu pamiętam krzyki ludzi i wszędzie krew. Ale najbardziej przeraził mnie widok mojej 7-miesięcznej córki, pokrytej krwią, z wieloma kawałkami szkła wbitymi w jej twarzyczkę. Czym musiało być dla Maryi zobaczenie spuchniętej i zakrwawionej twarzy Jezusa! Ja, ofiara tej bezsensownej przemocy, na początku czułam złość i urazę, ale potem odkryłam, że jeśli szerzyłam nienawiść, to tworzyłam jeszcze więcej przemocy. Zrozumiałam, że wewnątrz mnie i wokół mnie są głębsze rany niż te w moim ciele. Zrozumiałam, że wiele ofiar musi odkryć, tak jak ja i przeze mnie, że dla nich to też nie koniec, i że nie można żyć z poczuciem krzywdy. Zaczęłam więc im pomagać: uczyłam się, jak zapobiegać wypadkom spowodowanym przez miliony min rozsianych po naszym obszarze. Dziękuję Jezusowi i Jego Matce za odkrycie, że ocieranie łez innym nie jest stratą czasu, ale najlepszym lekarstwem na uzdrowienie samych siebie.
Módlmy się, mówiąc: daj nam rozpoznać Ciebie, Panie Jezu!
W oszpeconej twarzy tych, którzy cierpią, daj nam rozpoznać Ciebie, Panie Jezu!
W maluczkich i ubogich, daj nam rozpoznać Ciebie, Panie Jezu!
W tych, którzy wołają o gest miłości, daj nam rozpoznać Ciebie, Panie Jezu!
W prześladowanych dla sprawiedliwości, daj nam rozpoznać Ciebie, Panie Jezu!
5. Jezus wspomagany przez Cyrenejczyka
(słowa pokoju trzech migrantów pochodzących z Afryki, Azji Południowej i Bliskiego Wschodu)
Gdy Go wyprowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola. Włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem (Łk 23, 26).
[1] Jestem osobą zranioną przez nienawiść. Nienawiści, raz doświadczonej, nie zapomina się, ona cię zmienia. Nienawiść przybiera straszne formy. Prowadzi człowieka do użycia broni nie tylko po to, by zastrzelić innego, ale także by połamać mu kości, podczas gdy inni na to patrzą. Mam w sobie pustkę miłości, która sprawia, że czuję się bezużytecznym ciężarem. Czy znajdzie się dla mnie jakiś Cyrenejczyk? [2] Moje życie toczy się nieustannie. Uciekałem przed bombami, nożami, głodem i bólem. Zostałem wepchnięty na ciężarówkę, ukryty w kufrach, wrzucony na łodzie, które mogą zatonąć. A jednak moja podróż trwała, aby dotrzeć do bezpiecznego miejsca, które daje wolność i możliwości, gdzie mogę dawać i otrzymywać miłość, wyznawać wiarę, gdzie nadzieja jest rzeczywista. Czy znajdzie się dla mnie Cyrenejczyk? [3] Często jestem pytany: Kim jesteś? Dlaczego jesteś tutaj? Jaki jest twój stan? Czy spodziewasz się, że zostaniesz? Gdzie się udasz? To nie są pytania, które mają ranić, ale ranią. Redukują to, czym mam nadzieję być, do znaku na rubrykach formularza; muszę wybrać: cudzoziemiec, ofiara, azylant, uchodźca, migrant, inny, ale to, co chciałbym napisać, to osoba, brat, przyjaciel, wierzący, bliźni… Czy znajdzie się dla mnie Cyrenejczyk?
Módlmy się, mówiąc: przebacz nam, Panie Jezu!
Wzgardziliśmy Tobą w nieszczęśliwych: przebacz nam, Panie Jezu!
Zlekceważyliśmy Cię w potrzebujących pomocy: przebacz nam, Panie Jezu!
Opuściliśmy Ciebie w bezbronnych: przebacz nam, Panie Jezu!
Nie służyliśmy Tobie w cierpiących: przebacz nam, Panie Jezu!
6. Weronika ociera twarz Jezusowi
(słowa pokoju od kapłana zakonnika z Półwyspu Bałkańskiego)
«Pójdźcie, błogosławieni u Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane dla was od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie» (Mt 25, 34-36).
Byłem od czterdziestu lat proboszczem, gdy przyszła wojna. Uzbrojeni ludzie weszli do domu parafialnego i zabrali mnie do obozu, w którym spędziłem cztery miesiące. Były one straszne. Pozbawieni minimalnych warunków higienicznych, byliśmy głodni i spragnieni, nie mogliśmy się umyć i ogolić; znęcano się nad nami fizycznie, bito nas i torturowano różnymi narzędziami. Mnie wyprowadzali, nawet pięć razy dziennie, zwłaszcza w nocy, nazywając mnie proboszczem i bijąc. Połamali mi między innymi trzy żebra i grozili, że wyrwą mi paznokcie, posypią rany solą, obedrą żywcem ze skóry. Raz tak trudno było mi przetrwać, że błagałem strażnika, aby mnie zabił, będąc przekonanym, że i tak to zrobią. Strażnik odpowiedział: „Nie umrzesz tak łatwo, za ciebie dostaniemy w zamian stu pięćdziesięciu naszych”. Te słowa obudziły we mnie nadzieję na przeżycie. Ale nie wytrzymałbym tego zła sam, bez Boga. Modlitwa, powtarzana w sercu, czyniła cuda. I nadeszła Opatrzność, w postaci pomocy i jedzenia, poprzez muzułmańską kobietę, Fatimę, która zdołała dotrzeć do mnie, torując sobie drogę pośród nienawiści. Była dla mnie jak Weronika dla Jezusa. Teraz, do końca moich dni, świadczę o okropności wojny i wołam: Nigdy więcej wojny!
Módlmy się, mówiąc: daj nam Twoje spojrzenie, Panie Jezu!
Aby kochać tego, kto nie jest kochany, daj nam Twoje spojrzenie, Panie Jezu!
Aby pomagać temu, który zbłądził w drodze, daj nam Twoje spojrzenie, Panie Jezu!
Aby troszczyć się o tego, który cierpi przemoc, daj nam Twoje spojrzenie, Panie Jezu!
Aby przyjmować tego, który żałuje za zło, daj nam Twoje spojrzenie, Panie Jezu!
7. Jezus upada po raz drugi
(słowa pokoju dwóch nastolatków z Afryki Północnej)
«Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? Albo spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię, lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?» A Król im odpowie: «Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili» (Mt 25, 37-40).
[1] Mam na imię Józef, mam 16 lat. Do obozu dla uchodźców przybyłem z rodzicami w 2015 roku i mieszkam tam od ponad ośmiu lat. Gdyby był pokój, zostałbym w moim domu, gdzie się urodziłem, i cieszyłbym się dzieciństwem. Życie tutaj nie jest przyjemne. Boję się o przyszłość, dla mnie i dla innych chłopców. Dlaczego cierpimy w obozie dla uchodźców? Z powodu trwających konfliktów w moim kraju, który jest nękany wojną od tak dawna, jak istnieje. Bez pokoju nie będziemy mogli się podnieść. Za każdym razem obiecuje nam się pokój, ale my nadal upadamy pod ciężarem wojny, naszego krzyża. Dziękuję Bogu, który jak ojciec nas podnosi, i tylu wspaniałomyślnym ludziom, których być może nigdy nie poznam, a którzy pomagając nam pozwalają nam przetrwać. [2] Jestem Johnson i od 2014 roku mieszkam w innym obozie dla uchodźców, Blok B, Sektor 2. Mam 14 lat i jestem uczniem trzeciej klasy szkoły podstawowej. Życie nie jest tu miłe, wiele dzieci nie chodzi do szkoły, ponieważ nie ma nauczycieli i nie ma szkół dla wszystkich, miejsce jest zbyt małe i zatłoczone, nie ma nawet miejsca na grę w piłkę. Chcemy pokoju, aby wrócić do domu. Pokój jest dobry, wojna jest zła. Chciałbym to powiedzieć przywódcom świata. I proszę wszystkich przyjaciół o modlitwę o pokój.
Módlmy się, mówiąc: uczyń nas silnymi, Panie Jezu!
W godzinie próby: uczyń nas silnymi, Panie Jezu!
W wysiłku budowania mostów braterstwa: uczyń nas silnymi, Panie Jezu!
W niesieniu naszego krzyża: uczyń nas silnymi, Panie Jezu!
W dawaniu świadectwa Ewangelii: uczyń nas silnymi, Panie Jezu!
8. Jezus spotyka niewiasty jerozolimskie
(słowa pokoju z Azji Południowo-Wschodniej)
A szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim (Łk 23, 27).
Jezu, niesiesz swój krzyż. I myślę, że mój kraj również niesie swój krzyż. Jesteśmy narodem miłującym pokój, ale przegnieceni krzyżem konfliktu: przemocą, przesiedleniami wewnątrz kraju, atakami na miejsca kultu… Jest to ciężkie brzemię, Jezu, które wleczemy na drodze krzyżowej, która wydaje się nie mieć końca. Łzy naszych matek opłakują głód swoich dzieci. I tak jak one, ja również nie mam wielu słów, aby się modlić, za to wiele łez, które mogę ofiarować. Panie, orszak, który prowadził Cię na Kalwarię, był ogromny, ale wśród tłumu osaczonego przez zło były płaczące kobiety. To one dawały Ci siłę, matki, które widziały w Tobie nie skazańca, ale syna. Z tłumu wyszła też kobieta, która stała się duchową matką dla tak wielu, która w obronie swego ludu uklękła przed potęgą broni i gotowa oddać życie, z łagodnością wzywała do pokoju i pojednania. Jezu, teraz jak i wtedy, w makabrycznym zgiełku nienawiści, rodzi się korowód pokoju. A my, chrześcijanie, chcemy być narzędziami pokoju. Nawróć nas do Ciebie, Jezu, i daj nam siłę, bo tylko Ty jesteś naszą mocą.
Módlmy się, mówiąc: nawróć nas, Panie Jezu!
Od handlowania bronią bez skrupułów sumienia: nawróć nas, Panie Jezu!
Od przeznaczania pieniędzy na zbrojenia zamiast na żywność: nawróć nas, Panie Jezu!
Od niewoli pieniądza, która prowokuje wojny i niesprawiedliwości: nawróć nas, Panie Jezu!
Aby włócznie zamieniono na sierpy: nawróć nas, Panie Jezu!
9. Jezus upada po raz trzeci
(słowa pokoju od osoby konsekrowanej z Afryki Środkowej)
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie tylko samo; ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne (J 12, 24-25).
W dniu 5 grudnia 2013 roku o 5 rano obudziły mnie wystrzały z broni. Rebelianci wdzierali się do stolicy. Wielu uciekało i próbowało się ukryć, ale wystarczyło napotkać zabłąkaną kulę, by zginąć. To był początek nieopisanego cierpienia: zabójstw, utraty rodziny, przyjaciół i kolegów. Moja siostra zniknęła i nigdy nie wróciła, co wywołało wielki szok u taty, który opuścił nas kilka lat później po krótkiej chorobie. Ja ciągle płakałam. W tej dolinie łez i pytając „dlaczego”… pomyślałam o Jezusie. On też upadł pod ciężarem przemocy, do tego stopnia, że na krzyżu powiedział: „Boże mój, czemuś mnie opuścił?”. Dołączyłam moje „dlaczego” do Jego i pojawiła się we mnie odpowiedź: kochaj tak, jak kocha cię Jezus. To było światło pośród ciemności. Zrozumiałam, że muszę czerpać siłę z kochania. Od tamtej pory, gdy tylko jest choć trochę spokoju, idę na Mszę świętą. Aby dotrzeć do parafii, muszę przejść długą drogę i przekroczyć co najmniej trzy niewygodne bariery. Jednak z każdą Mszą św. narastała we mnie pewność, że choć straciłam praktycznie wszystko, łącznie z domem, w którym się wychowałam, wszystko przemija oprócz Boga. To mnie podniosło na duchu i z kilkoma przyjaciółmi zaczęliśmy zbierać dzieci, które bawiły się w żołnierzy, aby spróbować przekazać im, stanowiącym przyszłość, ewangeliczne wartości wzajemnej pomocy, przebaczenia, uczciwości, aby marzenie o pokoju stało się rzeczywistością.
Módlmy się, mówiąc: uzdrów nas, Panie Jezu!
Z lęku, że nie jesteśmy kochani: uzdrów nas, Panie Jezu!
Z lęku przed byciem niezrozumianym: uzdrów nas, Panie Jezu!
Z lęku przed byciem zapomnianym: uzdrów nas, Panie Jezu!
Z lęku, że się nie uda: uzdrów nas, Panie Jezu!
10. Jezus z szat obnażony
(słowa pokoju od młodych z Ukrainy i z Rosji)
[Żołnierze] ukrzyżowali Go i rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy, co każdy miał zabrać. Tak miały się wypełnić słowa Pisma: «Podzielili między siebie szaty moje, a o moją suknię rzucili losy» (Mk 15, 24; J 19, 24).
[1] W zeszłym roku tata i mama zabrali mnie i mojego młodszego brata do Włoch, gdzie od ponad 20 lat pracuje nasza babcia. Wyjechaliśmy z Mariupola w nocy. Na granicy żołnierze zatrzymali mojego ojca i powiedzieli mu, że musi zostać na Ukrainie, żeby walczyć. Dalej jechaliśmy autobusem jeszcze przez dwa dni. Po przybyciu do Włoch, byłem smutny. Czułem się odarty ze wszystkiego: zupełnie nagi. Nie znałam języka i nie miałam przyjaciół. Babcia bardzo się starała, żebym poczuł się szczęśliwy, ale ja tylko mówiłem, że chcę wrócić do domu. W końcu moja rodzina postanowiła wrócić na Ukrainę. Tutaj sytuacja nadal jest trudna, ze wszystkich stron toczy się wojna, miasto jest zniszczone. Ale w sercu wciąż mam tę pewność, o której mówiła mi babcia, gdy płakałem: „Zobaczysz, że wszystko minie. I z pomocą dobrego Boga wróci pokój”. [2] Ja natomiast jestem rosyjskim chłopcem… podczas gdy to mówię, to prawie czuję się winny, ale jednocześnie nie rozumiem dlaczego i czuję się podwójnie źle. Obdarty ze szczęścia i marzeń na przyszłość. Od dwóch lat widzę płaczącą babcię i mamę. List doniósł nam o śmierci mojego starszego brata, do dziś pamiętam go w dniu jego 18. urodzin, uśmiechniętego i jaśniejącego jak słońce, a wszystko to zaledwie kilka tygodni przed naszym wyjazdem w daleką podróż. Wszyscy mówili nam, że musimy być dumni, ale w domu było tylko wiele cierpienia i smutku. To samo stało się z tatą i dziadkiem, oni też wyjechali i nic więcej o nich nie wiemy. Ktoś z moich szkolnych kolegów, z wielkim strachem, szepnął mi do ucha, że jest wojna. Wracając do domu napisałam modlitwę: Jezu, proszę, niech na całym świecie zapanuje pokój i abyśmy wszyscy byli braćmi.
Módlmy się, mówiąc: oczyść nas, Panie Jezu!
Od rozżalenia i urazów: oczyść nas, Panie Jezu!
Od gwałtownych słów i reakcji: oczyść nas, Panie Jezu!
Od postaw powodujących podziały: oczyść nas, Panie Jezu!
Od szukania pozorów przez poniżanie innych: oczyść nas, Panie Jezu!
11. Jezus do krzyża przybity
(słowa pokoju od młodego człowieka z Bliskiego Wschodu)
Razem z Nim ukrzyżowali dwóch złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go, potrząsali głowami, mówiąc: «Ejże, ty, który burzysz przybytek i w trzy dni go odbudowujesz, zejdź z krzyża i wybaw samego siebie!» (Mk 15, 27.29-30).
W 2012 roku grupy uzbrojonych ekstremistów napadły na naszą okolicę, zabijając ogniem z karabinów maszynowych osoby znajdujące się na balkonach i w blokach mieszkalnych. Miałem dziewięć lat. Pamiętam udrękę mojej matki i ojca; wieczorem, znajdowaliśmy się przytuleni i na modlitwie, świadomi nowej trudnej rzeczywistości, która była przed nami. Wojna z dnia na dzień stawała się coraz bardziej przerażająca. Przez długi czas brakowało światła i wody, wszędzie kopano studnie. Żywność była codziennym problemem. W 2014 roku, gdy byliśmy na balkonie, przed domem wybuchła bomba, wrzucając nas do środka i zasypując szkłem i odłamkami. Kilka miesięcy później kolejna bomba trafiła w sypialnię moich rodziców, którzy cudem się uratowali i niechętnie zdecydowali się opuścić kraj. Zaczęła się kolejna męka, ponieważ po dwóch próbach uzyskania wizy, nie mieliśmy wyboru i musieliśmy wyruszyć w podróż. Narażaliśmy swoje życie, pozostawaliśmy na skale, by czekać na świt i statek straży przybrzeżnej. Ocalonych, miejscowi przyjęli nas z otwartymi ramionami, rozumiejąc nasze trudności. Wojna była krzyżem naszego życia. Wojna zabija nadzieję. W naszym kraju, jeszcze bardziej po strasznych klęskach żywiołowych, tak wiele rodzin, dzieci i osób starszych jest bez nadziei. W imię Jezusa, który otworzył swoje ramiona na krzyżu, wyciągnijcie rękę do mojego ludu!
Módlmy się, mówiąc: uzdrów nas, Panie Jezu!
Z niezdolności do dialogu: uzdrów nas, Panie Jezu!
Z nieufności i podejrzliwości: uzdrów nas, Panie Jezu!
Z niecierpliwości i pośpiechu: uzdrów nas, Panie Jezu!
Z zamknięcia i wyobcowania: uzdrów nas, Panie Jezu!
12. Jezus umiera, wybaczając swoim oprawcom
(słowa pokoju od matki z Azji Zachodniej)
Jezus zaś mówił: «Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią». Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek. Jezus zawołał donośnym głosem: «Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego». Po tych słowach wyzionął ducha (Łk 23, 34.44-46).
W dniu 6 sierpnia 2014 roku miasto obudziły bomby. Terroryści stali u bram. Trzy tygodnie wcześniej najechali sąsiednie miasta i wioski, obchodząc się z nimi okrutnie. Uciekliśmy więc, ale po kilku dniach wróciliśmy do domu. Pewnego ranka, podczas gdy byliśmy zajęci, a dzieci bawiły się przed domami, rozległ się w powietrzu strzał z moździerza. Wybiegłam na zewnątrz. Nie było już słychać głosów dzieci, ale krzyki dorosłych nasiliły się. Mój syn, jego kuzyn i młoda sąsiadka, która przygotowywała się do ślubu, zostali trafieni: martwi. Zabicie tych trzech aniołów skłoniło nas do ucieczki; gdyby nie oni, pozostając w mieście, niechybnie wpadlibyśmy w ręce terrorystów. Nie jest łatwo pogodzić się z tą rzeczywistością. Jednak wiara pomaga mi mieć nadzieję, bo przypomina mi, że zmarli są w objęciach Jezusa. A my, którzy przeżyliśmy, staramy się przebaczyć napastnikom, bo Jezus przebaczył swoim oprawcom. W naszej śmierci wierzymy w Ciebie, Panie życia. Chcemy iść za Tobą i świadczyć, że Twoja miłość jest silniejsza niż wszystko.
Módlmy się, mówiąc: naucz nas, Panie Jezu!
Kochać, jak Ty nas ukochałeś: naucz nas, Panie Jezu!
Przebaczać, jak Ty nam przebaczyłeś: naucz nas, Panie Jezu!
Zrobić pierwszy krok w kierunku pojednania: naucz nas, Panie Jezu!
Czynić dobro bez żądania wzajemności: naucz nas, Panie Jezu!
13. Jezus zdjęty z krzyża
(słowa pokoju od siostry zakonnej z Afryki Wschodniej)
Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? … Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował (Rz 8, 35.37).
Był 7 września 2022 roku, dzień, w którym w naszym kraju upamiętniamy porozumienie, na mocy którego ostatecznie uznano prawo naszego narodu do pełnej niepodległości, gdy nagle stało się coś, co zburzyło naszą radość: została zabita współsiostra, która od zawsze była misjonarką na naszej ziemi. Terroryści weszli do domu i bezlitośnie odebrali jej życie. Dzień zwycięstwa zmienił się w porażkę; strach i niepewność zalały nasze serca. Doświadczenie setek rodzin, które były świadkami tragicznej śmierci swoich bliskich, stało się rzeczywistością: w naszych ramionach leżało pozbawione życia ciało naszej siostry. Nie jest łatwo być świadkiem gwałtownej śmierci członka rodziny, przyjaciela, sąsiada, tak samo jak nie jest łatwo widzieć, jak dom i dobytek rozsypują się w proch, a przyszłość rysuje się w ciemnych barwach. Ale to jest życie mojego ludu, to jest moje życie. Jednakże, jak zostało nam przekazane i jak uczymy się w szkole Dziewicy z Nazaretu, która wzięła w ramiona pozbawionego życia Jezusa i kontemplowała Go z miłością oświeconą przez wiarę, nigdy nie wolno zaniechać poszukiwania odwagi, by marzyć o przyszłości pełnej nadziei, pokoju i ponownego pojednania. Bo miłość Chrystusa Zmartwychwstałego została rozlana w naszych sercach, bo On jest naszym pokojem, On jest naszym prawdziwym zwycięstwem. I nic nigdy nie oddzieli nas od Jego miłości.
Módlmy się, mówiąc: zmiłuj się nad nami, Panie Jezu!
Dobry Pasterzu, który oddajesz życie za swoją trzodę, zmiłuj się nad nami, Panie Jezu!
Ty, który umierając zniszczyłeś śmierć, zmiłuj się nad nami, Panie Jezu!
Ty, któremu przebito serce, sprawiasz, że z niego wypływa Życie, zmiłuj się nad nami, Panie Jezu!
Ty, który wychodząc z grobu oświecasz dzieje ludzkości, zmiłuj się nad nami, Panie Jezu!
14. Jezus w grobie złożony
(słowa pokoju od młodych dziewcząt z Afryki Południowej)
Po tych wydarzeniach, Józef z Arymatei … poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. A Piłat zezwolił. Poszedł więc i zabrał Jego ciało. Przybył również i Nikodem … i przyniósł około stu funtów mieszaniny mirry i aloesu. Zabrali więc ciało Jezusa i owinęli je w płótna razem z wonnościami (J 19, 38-40).
To był piątkowy wieczór, kiedy rebelianci napadli na naszą wioskę, wzięli wszystkich, których mogli wziąć jako zakładników, deportowali kogo się dało i obładowali nas tym, co zrabowali. Podczas drogi zabili wielu mężczyzn kulami lub nożami. Kobiety zabrali do parku. Codziennie znęcano się nad nami na ciele i duszy. Odarte z ubrań i godności, byłyśmy nagie, aby nie uciec. Z pomocą łaski pewnego dnia, gdy wysłano nas po wodę nad rzekę, udało mi się uciec. Nasza prowincja do dziś jest miejscem łez i bólu. Kiedy Papież przybył na nasz kontynent, złożyliśmy pod krzyżem Jezusa ubrania uzbrojonych mężczyzn, którzy nadal nas straszą. W imię Jezusa przebaczamy im wszystko, co nam uczynili. Prosimy Pana o łaskę pokojowego i humanitarnego współżycia. Wiemy i wierzymy, że grób nie jest miejscem ostatecznego spoczynku, ale że wszyscy jesteśmy powołani do nowego życia w niebieskim Jeruzalem.
Módlmy się, mówiąc: zachowaj nas, Panie Jezu!
W nadziei, która nie zawodzi: zachowaj nas, Panie Jezu!
W świetle, które nie gaśnie: zachowaj nas, Panie Jezu!
W przebaczeniu, które odnawia serc: zachowaj nas, Panie Jezu!
W pokoju, który czyni nas błogosławionymi: zachowaj nas, Panie Jezu!
Modlitwa końcowa („14 podziękowań”)
Panie Jezu, Odwieczne Słowo Ojca, dla nas stałeś się ciszą. A w ciszy, która prowadzi nas do Twojego grobu, jest jeszcze jedno słowo, które chcemy Ci powiedzieć, myśląc o przebytej z Tobą Drodze Krzyżowej: dzięki!
Dzięki, Panie Jezu, za łagodność, która pokonuje arogancję.
Dzięki za odwagę, z jaką objąłeś krzyż.
Dzięki za pokój, który wypływa z Twoich ran.
Dzięki, że dałeś nam Twoją świętą Matkę jako naszą Matkę.
Dzięki za miłość, którą okazałeś w obliczu zdrady.
Dzięki za to, że łzy zamieniłeś w uśmiech.
Dzięki za to, że ukochałeś wszystkich, nie wykluczając nikogo.
Dzięki za nadzieję, którą wlewasz w godzinie próby.
Dzięki za miłosierdzie, które leczy biedy.
Dzięki, że ogołociłeś się ze wszystkiego, aby nas ubogacić.
Dzięki, że przemieniłeś krzyż w drzewo życia.
Dzięki za przebaczenie, które okazałeś swoim zabójcom.
Dzięki, że pokonałeś śmierć.
Dzięki, Panie Jezu, za światło, które zapaliłeś w naszych mrokach i godząc wszelkie podziały uczyniłeś nas wszystkich braćmi, dziećmi tego samego Ojca, który jest w niebie:
Ojcze nasz
KAI