Dwoje chorych na ebolę Amerykanów poddawanych kwarantannie w Emory University Hospital, Nancy Writebol i doktor Kent Brantly, zostało całkowicie wyleczonych. Podwójne testy krwi dały rezultat negatywny. Brantly, który jako wolontariusz leczył zakażonych w Liberii, nie ukrywał zadowolenia. Wyleczenie dwójki pacjentów może być efektem działania eksperymentalnego leku.
– Dzisiejszy dzień jest cudowny – powiedział jeden z ocalałych dr Ken Brantly na konferencji prasowej w Emory University Hospital. – Cieszę się, że żyję i mam się dobrze oraz, że mogłem wrócić do rodziny – dodał.
Wesprzyj nas już teraz!
Zadowolenie wyraził też dr Bruce Ribner dyrektor Jednostki Zakaźnej Emory University. – Choć to może potrwać, to widzimy, że pacjenci bez uszkodzenia organów mogą zostać całkowicie wyleczeni – powiedział.
Jak przypominają Ben Brumfield and Jacque Wilson na cnn.com obydwoje pacjentów zostało przetransportowanych z Liberii i do tej pory przebywało w ścisłej izolacji. Brantly pracował tam jako lekarz w motywowanej chrześcijańskimi ideami organizacji dobroczynnej Samaritan’s Purse.
Do skutecznego wyleczenia przyczynił się ZMapp, niedawno stworzony przez prywatną firmę amerykańską lek na ebolę. Nadal istnieje jednak niewielkie ryzyko, że po 3 miesiącach wirus może się uaktywnić u osoby, która przeszła chorobę. Mimo to eksperci zapewniają, że nie stanowią oni zagrożenia epidemiologicznego.
Jak informuje Światowa Organizacja Zdrowia, wirus gorączki krwotocznej ebola jest śmiertelny nawet w 90 proc. przypadków. Pierwotnie pojawił się on we wsiach Centralnej i Zachodniej Afryki w pobliżu lasów tropikalnych. Prawdopodobnym źródłem jego pochodzenia były nietoperze owocożerne i/lub dzikie zwierzęta. Do zakażenia może dojść przez kontakt z krwią i płynami ustrojowymi zakażonej osoby i w przebywaniu w środowisku, w którym znajdują się te substancje – czytamy na who.int.
Źródła: cnn.com / who.int
Mjend