Na łamach amerykańskiego pisma katolickiego „Crux Now” odbyła się debata dotycząca przyjmowania Komunii Świętej przez rozwodników. Udzielanie Komunii Świętej osobom żyjącym z związkach niesakramentalnych poparł ks. Paul Keller, zaś jego twierdzenia obalił dr Edward Peters, specjalista ds. prawa kanonicznego. Czytając postępowe argumenty można odnieść wrażenie, że księża-moderniści stawiają na sentymentalizm, zamiast na rozwiązania oparte na słowach Chrystusa. I to nawet wtedy, gdy wykazują się tak zwanymi „dobrymi chęciami”, którymi – wedle polskiego przysłowia – wybrukowane jest piekło.
Frakcję uznającą prawo niektórych rozwiedzionych katolików, żyjących w nowych związkach, do przyjmowania Komunii Świętej, reprezentuje na łamach „Crux Now” ks. Paul Keller. Opisuje on hipotetyczną sytuację: „kiedy siedzimy w konfesjonale, Irma, rozwiedziona katoliczka w ponownym związku cywilnym, patrzy na mnie błagającym wzrokiem. Zadaje mi bezpośrednie pytanie: ale, proszę księdza, czy nie mogłabym przystępować do Komunii?”.
Wesprzyj nas już teraz!
„Kiedy odpowiadam, muszę podążać za wskazówkami, jakie papież Franciszek zamieścił w Amoris Laetitia, a które światło dzienne ujrzały po dyskusjach i rozeznaniu podczas dwóch Synodów Biskupów o rodzinie. Jestem wezwany do towarzyszenia Irmie. Powinienem wykazać się rozwagą podczas tego długiego, jak może się okazać, stopniowego procesu pomocy Irmie w zrozumieniu, docenieniu i wprowadzeniu w życie tego, czego Bóg od niej oczekuje. Podczas tej drogi muszę unikać osądu, który nie bierze pod uwagę złożoności sytuacji Irmy. Pastoralne rozeznanie nie będzie potrzebne, jeżeli wszystko co miałbym zrobić, to powiedzieć Irmie, że są pewne zasady, a potem rozkazać jej, że ma ich przestrzegać. Nie mam pozwolenia na to, żeby przykazania moralne Kościoła traktować jak kamienie, którymi miałbym ciskać w życie Irmy” – czytamy w artykule kapłana, wielokrotnie cytującego fragmenty papieskiej adhortacji.
Ksiądz opisuje dokładnie sytuację życiową kobiety: „Irma jest z Salwadoru, gdzie poślubiła swoją szkolną miłość, Francisco, kiedy obydwoje mieli po 21 lat. Opowiadała mi jak cudowną osobą był Francisco: pełen szacunku, hojny i wspaniałomyślny, z poczuciem humoru. Zostali poślubieni sobie w Kościele Katolickim, chociaż dziś Irma opisuje siebie z tamtych lat jako zaledwie kulturową katoliczkę. Ani ona, ani jej chłopak nigdy poważnie nie myśleli o wierze. Pochodzili z rodzin katolickich. Wszyscy, których znali, byli katolikami. Wszyscy więc z góry zakładali, że kiedy bierzesz ślub – będzie on w Kościele Katolickim. Pierwszy rok ich małżeństwa był, wedle Irmy, cudowny. Chociaż trudno było związać koniec z końcem, dawali radę. A potem Francisco został zmuszony do tego, czego szczęśliwie udało mu się uniknąć w czasie lat szkolnych: przyłączył się do lokalnego gangu kontrolującego okolicę. Od tego czasu Francisco zaczął późno wracać do domu. Zaczął nadużywać alkoholu i – jak uważa Irma – zażywać narkotyki. Stał się zupełnie inną osobą – powiedziała Irma. Koniec końców kiedy Francisco był pijany stawał się werbalnie i fizycznie agresywny. Zawsze potem przepraszał następnego dnia i obiecywał, że to się nigdy nie powtórzy. Ale to się zawsze powtarzało. Z czasem Francisco zacząłpod wpływem alkoholu regularnie przechwalać się swoimi miłosnymi podbojami. Jacyś sąsiedzi powiedzieli Irmie, że jedna ciężarna kobieta utrzymywała, że ojcem jej dziecka jest Francisco. Mężczyzna znikał z domu na dłużej nie mówiąc Irmie gdzie idzie, ani kiedy wróci. W końcu wyszedł i wcale nie wrócił. Tydzień… dwa tygodnie… miesiąc… sześć miesięcy. Po tych sześciu miesiącach Irma nie miała pojęcia co robić. Francisco już dawno temu stracił swoją pracę, a Irma nie mogła jej znaleźć. Cała jej rodzina przeprowadziła się do USA. Irma w desperacji wystąpiła o rozwód z Francisco i (nielegalnie) emigrowała do USA, gdzie mogła zamieszkać z kimś z rodziny i znaleźć pracę”.
Historia, jakich we współczesnym świecie, niestety, zdarza się coraz więcej. Właśnie w związku z tymi narastającymi kłopotami niedojrzałych małżonków, niektórzy biskupi zaczęli masowo unieważniać małżeństwa – inni zaś, usprawiedliwiać małżonków porzuconych i zachęcać kolejnych papieży, by zgodzili się na przystępowanie takich osób do Komunii Świętej, jeśli znajdą „nową miłość”. Tak też postąpił ksiądz Keller. Przytoczył bowiem ckliwą opowieść o nowym mężczyźnie, który pojawił się w życiu Irmy.
„Po roku w USA Irma poznała Tony’ego. Zaczęli się spotykać i zakochali się. Irma opisywała Tony’ego jako miłego, spokojnego i ciężko pracującego mężczyznę: Jest taki taktowny, zawsze zaskakuje mnie małymi prezentami, często gdzieś wychodzimy. W końcu Irma i Tony wzięli ślub cywilny i na tej podstawie Irma mogła wystąpić o prawo pobytu. Irma zaszła w ciążę. Mniej więcej rok po ślubie cywilnym Irma i Tony zostali rodzicami Araceli. Irma chciała ochrzcić Araceli w Kościele Katolickim. Tony nie jest katolikiem i nigdy naprawdę nie chodził do kościoła, ale wspierał Irmę w jej decyzji wychowania Araceli jako katoliczki. Po chrzcie Irma i Tony zaczęli uczęszczać na Mszę. Nastąpiło ożywienie wiary Irmy. Chciała być dobrą katoliczką i wzrastać w swojej relacji do Boga. A szczególnie chciała móc przystępować do Komunii Świętej. Irma nie miała pojęcia gdzie może być Francisco. Nawet nie wiedziała, czy on wciąż żyje. Nie miała żadnej rodziny w Salwadorze. Kiedy przybyła do USA nie przywiozła ze sobą żadnych dokumentów – ani kościelnych, ani innych. Chciała uzyskać stwierdzenie nieważności małżeństwa, chociaż było prawie zupełnie niemożliwe uzyskać informację lub pomoc z jej parafii w Salwadorze. Chociaż Irma jest przekonana, że ona i Francisco byli po prostu zbyt młodzi na małżeństwo, wydaje się, że nie miałaby ona żadnych podstaw do wystąpienia o stwierdzenie nieważności małżeństwa, jako że problemy Francisco związane z uzależnieniem od alkoholu (i prawdopodobnie narkotyków), nie rozwinęły się przed czasem zawarcia małżeństwa. Ale, proszę księdza, czy nie mogłabym przystępować do Komunii? Rozmawialiśmy o tym czego naucza Kościół w odniesieniu do rozwodników w nowych związkach cywilnych. Wyjaśniłem jej, że jeśli ona i Tony będą żyli jak „brat z siostrą” wtedy mogłaby przystępować do Komunii. Odpowiedziała mi, że Tony uważa to za szaleństwo. Mają tylko po 26 lat, a Irma obawia się co mogłoby stać się z ich związkiem jeżeli nie mogliby więcej wzrastać w miłości przez fizyczną bliskość. Nie sądziła, że Tony mógłby poradzić sobie z perspektywą zobowiązania do kompletnego celibatu przez następne 70 lat. Poza tym, obydwoje chcieliby mieć przynajmniej dwoje lub troje dzieci” – pisze kapłan.
Czy ksiądz stwierdził, że Irma i Tony żyją w grzechu? Tak, ale uznał, że z pomocą jakiegoś niewiadomego prawa, może ów grzech anulować bez spełnienia któregokolwiek z warunków sakramentu pokuty. W zamian otrzymaliśmy od niego sentymentalną opowiastkę: „Irma powiedziała, że każdej niedzieli, kiedy wraca do domu po Mszy z Tonym i Araceli, płacze potem do wieczora. Tak jest zrozpaczona tym, że nie może przystępować do Komunii Świętej i otrzymywać Jego łaski przez Sakrament Eucharystii. Jej rozpacz jest tak wielka, że jako ksiądz, który również ma dyplom terapeuty, obawiam się, że jej duchowe i psychologiczne zdrowie ucierpi na tym, że uczęszcza na Mszę Świętą nie mając możliwości przyjęcia Komunii Świętej. Chociaż nie powiedziałem tego Irmie, zastanawiam się czy nie byłoby dla niej lepiej, gdyby zaczęła uczęszczać do nie-katolickiego kościoła. Powiedziała mi, że Tony zaczął odmawiać chodzenia na Mszę ponieważ nie mógł znieść tego, że jest częścią tego, co jest przyczyną jej tak wielkiego bólu. Nawet mała Araceli chce wiedzieć dlaczego mama zawsze płacze, kiedy wychodzi z Mszy”.
Autor tekstu, katolicki kapłan, stwierdził, że w myśl Amoris Laetitia może pozwolić Irmie na przystępowanie do Komunii Świętej. Po pierwsze, nie widzi bowiem po stronie Irmy żadnej winy jeśli chodzi o porażkę jej małżeństwa. Pomimo tego, że nie zawarła z Tonym sakramentalnego małżeństwa, ich relacja w każdym aspekcie wydaje się być duchowo, psychologicznie i emocjonalnie zdrową relacją. Mają silne więzi i piękne dziecko. Są sumienni, wspaniałomyślni i ofiarni. Przywiązanie Irmy do chrześcijaństwa jest ewidentne. „Podzielam obawy Irmy, że próba celibatu na całe życie mogłaby zagrozić wierności i trwałości ich relacji, co z pewnością nie wyszłoby na dobre ich dziecku. Wierzę, że zakończenie ich relacji byłoby ze szkodą dla ich całej trójki” – pisze autor. W oparciu o wszystko co wiem jako ksiądz o grzechu, sumieniu, nadziei, Jezusie, nauczaniu Kościoła, a w szczególności o instrukcji jaką otrzymał Kościół od papieża Franciszka w Amoris Laetitia mówię Irmie: „Jeżeli w sposób pewny wierzysz w swoim sumieniu, że to jest sposób w jaki Chrystus pomoże wzrastać ci w świętości, to – tak. Możesz iść do Komunii” – oznajmia.
Sentymentalne argumenty księdza Kellera odparł, także na łamach „Crux Now”, dr Edward Peters, specjalista ds. prawa kanonicznego. Oto najważniejsze fragment jego polemicznej wypowiedzi:
„Błąd pierwszy: Ks. Keller twierdzi, że przy udzielaniu Komunii Świętej, księdza rzymskokatolickiego obowiązują wskazówki zaczerpnięte z pojedynczego, niejednoznacznego i wysoce kontrowersyjnego dokumentu papieskiego, a nie pewny i jednoznaczny tekst innego dokumentu papieskiego, który zwiemy Kodeksem Prawa Kanonicznego oraz powszechna i stała interpretacja, od stuleci zgodna z tymi normami (…).
Błąd drugi: Keller akceptuje, najwyraźniej bez żadnego sprzeciwu, opis obiektywnie cudzołożnej relacji seksualnej Irmy, jako sposobu na wzrastanie w miłości. Tym samym popełnia radykalny błąd nie mówiąc z miłością prawdy dziecku Bożemu, które prosi o radę jego, jako księdza i szafarza Sakramentów Chrystusa. Każdy ksiądz w ten sposób postępujący, a tym bardziej ksiądz udzielający nauki w czasie sakramentu pokuty i pojednania, będzie musiał rozliczyć się z tego błędu w czasie Sądu Ostatecznego. Co więcej, jeśli ks. Keller, jako spowiednik, zaaprobował decyzję Irmy dotyczącą angażowania się w relację seksualną z Tonym, popełnił grzech nakłaniania do grzechu podczas spowiedzi.
Błąd trzeci: Odkładając na bok niedojrzałe szacunki 26-letniej Irmy co do długości życia ludzkiego i okresu seksualnej aktywności, trzeba powiedzieć, że Tony nie jest wcale zobowiązany do zachowania celibatu. Nic, w całym artykule ks. Kellera, nie sugeruje, że Tony nie może się natychmiast ożenić. Zakładamy, że nie może on poślubić Irmy ponieważ, jak Keller przyznaje, Irma już jest poślubiona innemu mężczyźnie, ale punkt widzenia Kellera postrzegającego Tonego jako osobę, która nie może zawrzeć związku małżeńskiego jest po prostu błędny. Przyjmujemy, że Tony jako człowiek wolny jest moralnie zobowiązany do zachowania wstrzemięźliwości, a ks. Keller powinien wyjaśniać to wszystkim, którzy zwyczajowo mylą celibat ze wstrzemięźliwością (czystością) (chociaż Keller, jak się wydaje, sam nie zauważa tu różnicy), ale trzeba tu jasno powiedzieć: Tony nie jest zobowiązany do celibatu w związku z sytuacją, w której znalazła się Irma.
Błąd czwarty: Keller pisze: Chociaż nie powiedziałem tego Irmie, zastanawiam się czy nie byłoby dla niej lepiej, gdyby zaczęła uczęszczać do nie-katolickiego kościoła. Bogu dzięki, że ksiądz Kościoła Katolickiego nie poczynił takiej nagannej sugestii w stosunku do osoby świeckiej, która przychodzi do niego z naglącymi wątpliwościami moralnymi. Ale, ponieważ Keller wspomina o tym dwukrotnie, powinien on bezzwłocznie przestać myśleć o jakimkolwiek pomyśle doradzania penitentowi popełnienia obiektywnie ciężkiego grzechu (tj. opuszczenia Mszy niedzielnej, czy nawet przejścia na inne wyznanie), po to aby złagodzić uczucie winy doświadczane w wyniku popełnienia wcześniejszego ciężkiego grzechu.
Dobry Boże, czy naprawdę trzeba o tym przypominać?
Błąd piąty. Najważniejszy: Zaczynamy dostrzegać tu fundamentalny problem jakim jest podejście do udzielania Komunii Świętej rozwodnikom w ponownych związkach cywilnych, tak jak postrzega to Keller i tak jak zdaje się podchodzić do tego Amoris Laetitia, tj. podejście bez żadnego odniesienia do Prawa Kanonicznego, a zwłaszcza do Kanonu 915, który – jak była już o tym wielokrotnie mowa – wymaga od szafarzy Komunii Świętej odmowy udzielenia tego sakramentu tym, którzy trwają z uporem w jawnym grzechu ciężkim.
Nie ma najmniejszej wątpliwości, że przypadek Irmy doskonale pasuje do klasycznej sytuacji publicznego i trwałego cudzołóstwa z prawa kanonicznego. Szafarz, który ma do czynienia z takimi jawnymi faktami powinien odmówić udzielenia sakramentu Komunii pod groźbą sprzeniewierzenia się swoim obowiązkom określonym przez Kanon 915.
Ale, drogi czytelniku, czy widzisz jak ksiądz, polegając tylko na wskazówkach Amoris laetitia, może łatwo podążyć błędną ścieżką Kellera?
AL przyjmuje, chociaż nigdzie nie jest to wprost wyartykułowane, że indywidualne sumienia (które mogą być bardzo skomplikowane, często mają do czynienia z trudnymi przypadkami, mogą być tylko częściowo poinformowane, a ich osąd nigdy nie jest w pełni dostępny dla innych, itd.) są ostatecznymi arbitrami w kwestii tego, czy osoba chcąca przystąpić do Komunii Świętej powinna być do Sakramentu dopuszczona.
Amoris laetitia, nie wspominając ani razu o istnieniu Kanonu 915 czy 916, zdaje się wskazywać, że pewien proces duszpasterskiego rozeznania czy towarzyszenia może doprowadzić rozwodników-katolików w ponownych związkach cywilnych, nawet tych, którzy nie przyjęli na siebie zobowiązania do wstrzemięźliwości seksualnej (czyli do życia w tzw. białym związku), do punktu, w którym po błędnym upewnieniu się, że przecież nie grzeszą, będą mogli przystąpić do Komunii Świętej, a szafarz sakramentu, pomimo obiektywnego publicznego statusu przystępujących do Sakramentu, będzie musiał im Go udzielić.
Innymi słowy, Kanon 915 – kluczowa, historycznie niekwestionowana i kanonicznie jednoznaczna norma regulująca decyzje szafarza dotyczące udzielania Komunii Świętej w takich przypadkach – jest po prostu ignorowany.
To właśnie wszechobecna i trwała odmowa prawie wszystkich zwolenników Amoris (nie lubię tego określenia, ale pozwala ono zaoszczędzić czas), żeby uczciwie uznać starą tradycję, która stoi za Kanonem 915 oraz jednoznaczną interpretację tego kanonu, z góry przesądza o tym, że jak dotąd każda obrona Amoris w najlepszym wypadku może być uznana za niestosowną, a w najgorszym – za duszpasterską i doktrynalną katastrofę. Nie można sensownie dyskutować o przyjmowaniu Komunii Świętej przez katolickich rozwodników w ponownych związkach cywilnych, kiedy ignoruje się jasny tekst kanonu 915.
Błąd szósty: Ks. Keller powtarza swoją tezę, że jest konstruktywnie nieświadomy (ang. constructictively ignorant – termin autora) sytuacji, w której znalazła się Irma (ponieważ rzekomo wie o jej sytuacji tylko z sakramentu pokuty i pojednania, więc kanonicznie nic o tym nie wie), aby móc stwierdzić, że byłoby niewłaściwe z jego strony, gdyby odmówił udzielenia Irmie Komunii Świętej. Lecz chciałbym zasugerować tu coś wręcz przeciwnego: Ks. Keller (nie wspominając o lokalnej społeczności, zarówno dziś, jak i w miarę upływu czasu) może mieć konstruktywną wiedzę o obiektywnie nieregularnym statusie Irmy na podstawie faktu, że Irma przystąpiła do dwóch publicznych ceremonii, z których każda – jak się wydaje – była ślubem.
Błąd siódmy: W oparciu o wszystko co wiem jako ksiądz o grzechu, sumieniu, nadziei, Jezusie, nauczaniu Kościoła, a w szczególności instrukcji jaką otrzymał Kościół od papieża Franciszka w Amoris Laetitia, mówię Irmie: <<Jeżeli w sposób pewny wierzysz w swoim sumieniu że to jest sposób w jaki Chrystus pomoże wzrastać ci w świętości, to – tak. Możesz iść do Komunii>>.
Ta wskazówka jest błędna (nawet w świetle kanonu 916 dotyczącego rachunku sumienia osoby komunikującej), ale proszę zauważyć w jaki sposób ks. Keller czyni swoją decyzję o udzieleniu Komunii Świętej (co reguluje kanon 915, ale czego Keller, jak się wydaje, nie wie) zależną od oceny przez Irmę własnego sumienia, a nie od swoich obowiązków jako szafarza sakramentów, który staje w obliczu kanonicznie publicznej postawy.
Zakładam, że to być może w oparciu o rzeczy, których – co jasno wynika z tekstu – Keller NIE wie o grzechu, sumieniu, nadziei, Jezusie, nauczaniu Kościoła, a w szczególności instrukcji jaką otrzymał Kościół od papieża Franciszka w Amoris Laetitia, mógł on prostodusznie dojść do swojego wniosku i przedstawić swoje rady, ale jego wnioski i porady mimo to są błędne.
Co więcej, ktoś na miejscu Kellera zaniepokojony możliwością tak wielu błędów w swoim myśleniu i to tak poważnych błędów, jest, jak sugeruję, wezwany do pogłębienia swojej wiedzy w tej dziedzinie w celu dostosowania swoich poglądów do nauczania Kościoła”.
tłum. Teofila Bepko
oprac. malk