Świetna koordynacja organizatorów i ogromna determinacja rodziców, nauczycieli oraz wszystkich ludzi dobrej woli – to dwa czynniki, które miały ogromny wpływ na frekwencyjny sukces krakowskiego protestu „TAK dla edukacji, NIE dla deprawacji”. Tłumy, które w niedzielę pojawiły się przed pomnikiem Adama Mickiewicza na krakowskim rynku jednoznacznie dały do zrozumienia polskim władzom, że w obronie dzieci przed lewacką indoktrynacją i deprawacją są w stanie poświęcić więcej niż wszystko.
Około godziny 10:00 spojrzałem na rozkład pociągów – okazało się, że mają one około 40 minut opóźnienia. Po 11:00 wsiadłem więc w samochód i pojechałem do Krakowa, mimo że warunki atmosferyczne absolutnie do tego nie zachęcały.
Wesprzyj nas już teraz!
Kiedy kilka minut po południu pojawiłem się przed pomnikiem Adama Mickiewicza na Rynku Głównym, oprócz osób odpowiedzialnych za rozstawienie sceny i kilkunastu policjantów zabezpieczających protest nie zauważyłem nikogo, kto byłby zainteresowany manifestowaniem sprzeciwu wobec seks-rewolucji minister Nowackiej w polskich szkołach. Szybko jednak się to zmieniło. Najpierw na miejsce przybyli przedstawiciele „Solidarności” , następnie kilkadziesiąt osób z Limanowej – każda z nich z biało-czerwoną flagą…
Potem sprawy potoczyły się bardzo szybko i w kilkanaście minut znajdowałem się już w tłumie nauczycieli, rodziców, dziadków oraz nastolatków zatroskanych o przyszłość polskiej szkoły i głośno mówiących „NIE” deprawacyjnym pomysłom minister Nowackiej i koalicji 13 grudnia.
Rozmawiałem z dziesiątkami protestujących w każdym wieku. Wszyscy podkreślali, że pojawili się pod pomnikiem Adama Mickiewicza, aby zatrzymać szaleństwo, jakie chce siłowo wdrożyć Barbara Nowacka. Każdy, absolutnie każdy podkreślał, że to, co planuje MEN stanowi zamach na niewinność dzieci, na ich bezpieczeństwo i tożsamość, zamach na prawa rodziców, zamach na Konstytucję.
Najbardziej uderzyły mnie słowa ojca, który trzymał na rękach kilkuletniego syna. Powiedział on, że mamy do czynienia z kolejną odsłoną rewolucji francuskiej i musimy stanąć do walki tak jak w XVIII wieku zrobili to Wandejczycy. Rewolucja Nowackiej to bowiem nie tylko edukacja seksualna dla niepoznaki nazywana zdrowotną, lecz zamach na polskość, na naszą tożsamość, na nasze chrześcijańskie korzenie, a celem tego przewrotu jest próba wyhodowania nowego człowieka, który będzie własnością państwa i tylko państwa. Rodzice będą mieli mu zapewnić jedynie „ciepły kąt”, wyżywienie, ubranie i stały dostęp do Internetu. Za kształtowanie jego świadomości, tożsamości, mentalności będzie odpowiadać państwo, a co oferuje ono chociażby w osobie minister Nowackiej, każdy widzi.
Równie mocne słowa padły ze sceny. Sławomir Skiba, wiceprezes Stowarzyszenia im. Księdza Piotra Skargi podkreślił, że rządzący przekroczyli bardzo cienką czerwoną linię. – Idąc za swoimi ideologicznymi pomysłami postanowili sięgnąć po nasze dzieci! Przyszliśmy tutaj, aby odpowiedzieć na ten bezprecedensowy atak na rodzinę! Aby przypomnieć pani minister i całemu rządowi, że dzieci nie są własnością państwa – zaznaczył na wstępie, a zebrani odpowiedzieli gromkimi brawami.
– Dzieci należą do Pana Boga i zostały dane nam – rodzicom, abyśmy wychowywali je według naszego przekonania, według naszego właściwie ukształtowanego sumienia. Nie zgodzimy się na żadną ingerencję państwa w wychowanie naszych dzieci, zwłaszcza na taką ingerencję, która nastawia dzieci przeciwko rodzinie i próbuje je demoralizować przez tzw. edukację zdrowotną, która w istocie jest edukacją seksualną, czyli deprawacją! – mówił dalej współorganizator protestu.
– Pieniądze, które co miesiąc tak ochoczo pobiera minister Nowacka to pieniądze z naszych podatków! To my utrzymujemy ten rząd, to my utrzymujemy tych ministrów, dlatego mówimy im: „Ręce precz od naszych dzieci” – powiedział Sławomir Skiba i natychmiast tłum protestujących zaczął skandować: „Ręce precz od naszych dzieci”.
– Jeśli teraz, drodzy rodzice, nie burzy się w was krew na taką arogancję i agresję władzy, to kiedy będzie się burzyła? Czy pozwolicie, żeby wasze dzieci trafiły w ręce urzędników, którzy chcą je indoktrynować i demoralizować? – zapytał, a demonstranci odpowiedzieli głośnym „NIE”, po czym wznosili okrzyk „TAK dla edukacji, NIE dla deprawacji”.
Na koniec Sławomir Skiba przypomniał słowa Chrystusa Pana: „Ktokolwiek byłby powodem zgorszenia dla jednego z tych najmniejszych, temu lepiej byłoby kamień młyński u szyi uwiązać i rzucić go w morze” (Mt 18, 6). – Dla nas nie ma możliwości, abyśmy zgodzili się na deprawację naszych dzieci. Te dzieci zostały nam powierzone i my odpowiemy za to, czy uratowaliśmy je przed zgorszeniem i deprawacją, czy zostawiliśmy je na pastwę ideologii, gorszycieli i ideologów. RĘCE PRECZ OD NASZYCH DZIECI! – podsumował Sławomir Skiba.
Słuchając wystąpień kolejnych mówców, m. in. Witolda Gadowskiego, Magdaleny Czarnik i wielu innych przedstawicieli organizacji sprzeciwiających się seks-rewolucji Nowackiej, z jednej strony obserwowałem ludzi, którzy z zaciekawieniem zatrzymywali się na moment, aby posłuchać prelegentów i wyrazić mniej lub bardziej dobitnie solidarność z protestującymi. Słyszałem jak spacerujący po krakowskim rynku rodzice z dziećmi tłumaczą swoim pociechom, co to za protest i że „jak będzie lepsza pogoda”, również wezmą w takiej demonstracji udział. Dziesiątki osób robiły zdjęcia, kolejni nagrywali filmiki i z uznaniem kiwali głowami. Oczywiście byli i obojętni, a nawet tacy, którzy patrzyli na to wszystko ze zdziwieniem – ci na szczęście byli w mniejszości.
Najciekawszym jednak doświadczeniem była dla mnie rozmowa z kilkoma młodymi cudzoziemcami, którzy zapytali, o co tutaj chodzi, skąd te flagi, co to za wydarzenie. Kiedy odpowiedziałem im, że protestujemy przeciwko seks-edukacji wówczas zaśmiali się i machnęli ręką. Być może nie rozumieli skali problemu… Być może sami oni byli wychowankami edukacji seksualnej według standardów WHO… Tego się nie dowiedziałem…
Co ciekawe, przez cały czas trwania protestu warunki atmosferyczne nie poprawiły się ani trochę. Śnieg sypał coraz mocniej, wiatr wiał coraz silniej, a mimo to protestujący trwali mocno na posterunkach i z hasłem „Nie oddamy naszych dzieci” na ustach.
Teraz piłka jest po stronie minister Nowackiej. Niech ma ona jednak świadomość, że protestujący w Krakowie, Warszawie, Szczecinie i dziesiątkach innych polskich miast są zdeterminowani i nie wykonają ani pół kroku wstecz.
Tomasz D. Kolanek
Wesprzyj manifestację w Krakowie!
„Tak dla edukacji! Nie dla deprawacji!”