Od czwartku do niedzieli na ulice polskich miast wychodziły dziesiątki tysięcy ludzi. Manifestowali swe oburzenie na pseudodemokratyczną farsę urządzoną przez Państwową Komisję Wyborczą. O tych protestach nie informowały największe media!
Każdy odbiorca polskojęzycznych stacji telewizyjnych słyszał o jednym proteście przeciwko fałszerstwom – zorganizowanym pod siedzibą skompromitowanej PKW w Warszawie. Z części uczestników tego protestu, którzy weszli później do siedziby PKW zrobiono w mediach szaleńców, prowokatorów, ruskich agentów i bandytów. Media milczą natomiast o pikietach w innych miastach – ludzie wyszli na ulice, żądając unieważnienia wyborów i wyrażając sprzeciw wobec karygodnym działaniom najważniejszych instytucji państwa, które najwyraźniej postanowiły zakpić sobie z Polaków.
Wesprzyj nas już teraz!
– Wybory sfałszowane! Precz z komuną! – krzyczano na krakowskim Rynku Głównym. Na dostępnym w sieci filmie widać, że w manifestacji wzięło udział co najmniej kilka tysięcy ludzi. – Nie dajcie się sprowokować, nie możemy sobie na to pozwolić. Ale nie możemy też pozwolić sobie gardzić nami rządzącej Polską bandzie! – wołał lider krakowskiej manifestacji Grzegorz Piątkowski z Polski Razem. – Sfałszowali, sfałszowali – odpowiadał mu tłum protestujących! Dostało się też bezpośrednio członkom PKW. – Leśnym dziadkom dziękujemy! Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę – krzyczeli manifestujący.
– To państwo sprzedało nas Unii Europejskiej zabierając nam wolność. To państwo zabiera nam własność, przejmując 80 proc. naszych zarobków i marnotrawiąc je. Jedyną szansą dla nas są wybory – musimy walczyć sami o wolność, własność i sprawiedliwość – mówił kolejny z przemawiających na manifestacji, Konrad Berkowicz z KNP. – Bóg, honor i Ojczyzna – krzyczeli uczestnicy.
Protest połączył różne środowiska pozaparlamentarne – w manifestacji udział wzięły następujące organizacje: Nowa Prawica, Studenci dla Rzeczypospolitej, Polska Razem, Małopolscy Patrioci, Młodzież Wszechpolska, ONR Brygada Małopolska, Ruch Narodowy, Krakowski Klub „GP” im. Janusza Kurtyki, oraz członkowie i sympatycy NSZZ Solidarność.
Tego typu protesty odbyły się w sobotę i niedzielę w niemal całej Polsce. Za powtórzeniem wyborów manifestowano m.in. w Opolu, wskazując że w 1922 r., kiedy odbywały się wybory analfabetyzm wśród Polaków wynosił 33 proc., ale głosów nieważnych oddano wówczas 1 proc. W tym roku, gdy analfabetyzmu już nie ma, niemal co piąty głos jest nieważny. Przypadek?
Kilka tysięcy osób stawiło się również we Wrocławiu. – To, co robi PKW, to, co robią komisje – to co najmniej skandal! Jako Polacy nie możemy zgodzić się na takie postawienie sprawy – mówili uczestnicy. Organizatorzy podkreślali, że manifestacja była wydarzeniem ponadpartyjnym, nie mającym na celu agitacji za kimś lub przeciw komuś, ale za powtórzeniem wyborów, które zostały sfałszowane.
Protestowano również w Lublinie, gdzie uczestnicy przynieśli ze sobą transparenty o następującej treści: Nieważne kto głosuje, ważne kto liczy głosy, Poland – where the unbelievable happens (Polska – tu, gdzie wydarza się niemożliwe). Na jednym z transparentów cytowano również byłego ministra spraw wewnętrznych, Bartłomieja Sienkiewicza, który kilka miesięcy temu w restauracji Sowa i Przyjaciele określił stan państwa niecenzuralną rymowanką, z której tylko słowa „kamieni kupa” nadają się do zacytowania.
– Raz sierpem, raz młotem zieloną hołotę, Leśne dziadki do odsiadki skandowali w sobotę demonstranci w Kielcach, domagając powtórzenia wyborów samorządowych do sejmików wojewódzkich i wprowadzenia nowej ordynacji wyborczej. – Mamy do czynienia z ogromnym bałaganem. O tym, czy wybory są ważne powinien decydować sąd, a nie grupa przez nikogo niekontrolowanych sędziów. Nie mogą tego robić ludzie, którzy kompletnie utracili społeczne zaufanie – mówił Jerzy Kenig z Ruchu Narodowego. – Tych ludzi trzeba powsadzać do więzienia. Wybory są nieważne i muszą być powtórzone. Albo coś z tym zrobimy, albo będziemy dalej frajerami – stwierdził.
– Te wybory trzeba jak najszybciej obalić. Jak się nie da demokratycznie to trzeba zastosować inne środki. Kto jak nie my, te zielone ludki z urzędu marszałkowskiego? – pytał Andrzej Wilkosz kandydat do kieleckiej rady miasta z listy Prawa i Sprawiedliwości. Polityk pojawił się na manifestacji, mimo iż od aresztowanych demonstrantów z Warszawy odcięło się kierownictwo reprezentowanej przezeń partii.
Podobne protesty odbyły się w wielu innych miastach polski. Dla ogólnopolskich mediów jednak większym wydarzeniem okazały się problemy z głosem premier Ewy Kopacz. Gdyby nie Internet, prawdopodobnie nie dowiedzielibyśmy się o tych wydarzeniach. A wybory nadal można by bez przeszkód fałszować…
malk