Biegły rzeczoznawca sądowy określił jako „bardzo dziwną sytuację” pęknięcie i zniszczenie opony w limuzynie, która prezydent Andrzej Duda jechał na zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich.
Pancerne BMW 750I wiozące głowę państwa na autostradzie A4, w pobliżu Lewina Brzeskiego zjechało do rowu po tym jak w tylnym kole pękła i całkowicie rozpadła się opona. Ponieważ prezydencka kolumna jechała z dużą prędkością, tylko dzięki przytomności umysłu i umiejętnościom kierowcy nie doszło do zderzenia z innymi autami i wypadku mogącego mieć tragiczne skutki.
Wesprzyj nas już teraz!
– To dziwne, że tego typu opona całkowicie się rozleciała. Oczywiście nie należy wyciągać zbyt pochopnych wniosków, ale najbardziej prawdopodobną przyczyną zdarzenia są, moim zdaniem, rażące niedopatrzenia ludzi odpowiedzialnych za utrzymanie lub serwisowanie prezydenckiego auta albo poważna wada fabryczna – powiedział w rozmowie z portalem niezalezna.pl Piotr Trzaska, biegły rzeczoznawca sądowy.
Auto wiozące prezydenta wyposażone było w opony typu flat run, dodatkowo zabezpieczone ze względu na wysoki standard limuzyny. Teoretycznie więc, nawet w przypadku uszkodzenia „gumy” samochód powinien bez problemów być zdolny do dalszej jazdy.
– Najbardziej prawdopodobną przyczyną zdarzenia to, moim zdaniem, rażące niedopatrzenie ludzi odpowiedzialnych za utrzymanie lub serwisowanie prezydenckiego auta. Mogło np. chodzić o źle dobrane felgi. Podkreślam jednak: nie znamy szczegółów. Z drugiej strony może chodzić o poważną wadę fabryczną, ale to naprawdę bardzo rzadkie przypadki. Jedno jest pewne: takie zdarzenie w przypadku samochodu głowy państwa nie powinno mieć miejsca – stwierdził Trzaska.
niezalezna.pl
RoM