Burmistrz włoskiej Lampedusy zaapelował do władz centralnych, by położyły kres działalności ulokowanego na tej wyspie ośrodka przyjmującego imigrantów, masowo napływających do Europy z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu.
– Wyspa jest w kryzysie, zostaliśmy pozostawieni sami sobie – alarmował burmistrz Salvatore Martello. – Proszę o zamknięcie tego hotspotu, niepotrzebnej struktury, która niczemu nie służy.
Wesprzyj nas już teraz!
Włodarz Lampedusy wywodzi się z lewicy, jednak pejzaż, jaki towarzyszy mieszkańcom w związku z falowym napływem przybyszów z południa opisał językiem dalekim od politycznej poprawności. – Groźby, molestowanie, kradzieże. Lampedusa jest na skraju zapaści. W ośrodku jest 180 Tunezyjczyków, z których wielu udaje się spokojnie unikać kontroli; biwakują i żyją na ulicach. Bary są pełne Tunezyjczyków, którzy upijają się i molestują kobiety. Dostaję dziesiątki wiadomości od przestraszonych turystów, hotelarzy, sklepikarzy, restauratorów, którzy codziennie zmagają się z problemami i już nie wytrzymują – mówił.
Salvatore Martello podkreślał, że spokoju na wyspie nie mają ani stali mieszkańcy, ani turyści. W sklepach dochodzi do licznych kradzieży, przebywający na Lampedusie na wakacjach nękani są przez natrętnych imigrantów.
– Choć ośrodek jest pilnowany przez policję, karabinierów i Gwardię Finansową, Tunezyjczycy wchodzą i wychodzą z niego, kiedy chcą. Nie ma współpracy między instytucjami. Jest za to poważny problem porządku publicznego. Proszę o bezpośrednią interwencję ministra spraw wewnętrznych – oświadczył burmistrz.
Źródło: tvp.info
RoM