Kościół katolicki naucza o pryncypialnej roli rodziców w wychowaniu dzieci. Stąd jest oczywiste, że staje w obronie edukacji domowej, która gwarantuje rodzinie możliwie największy wpływ na kształcenie dzieci, uwalniając rodziny spod ewentualnej presji ideologicznej, które mogą się kiedyś w szkołach pojawić. Jest dlatego niezrozumiałe, że gdy pojawił się projekt mający ograniczyć możliwość korzystania z edukacji domowej, biskupi w ogóle nie zabierają w debacie głosu. Mówił o tym w programie „Na Straży” red. Paweł Chmielewski.
Red. Chmielewski zwrócił uwagę na próbę wprowadzenia dużych zmian do systemu edukacji domowej. Wyszedł od artykułu opublikowanego na łamach „Naszego Dziennika”, który relacjonował posiedzenie komisji sejmowej zajmującej się stosownym projektem. Prowadzący program „Na Straży” wskazał, że zgodnie z oceną ekspertów zajmujących się edukacją domową, pierwotny projekt wiązałby się z praktyczną likwidacją tej edukacji, piętrząc przed rodzicami i szkołami kolosalne trudności. „Nasz Dziennik” opisał zmiany, które zostały teraz wprowadzone w projekcie; problem jednak w tym, że wiele z nich środowiska związane z edukacją domową nadal oceniają negatywnie. „Nasz Dziennik” cytował ministra Przemysława Czarnka, według którego wypracowane teraz porozumienie gwarantuje, iż zmiany nie będą w żaden sposób przeszkadzały tym, którzy prowadzą edukację domową. „Nasz Dziennik” wskazał jednak na szereg bardzo poważnych trudności, które znacząco utrudnią rodzicom zapisywanie dzieci na edukację domową, a szkołom jej organizowanie i prowadzenie.
– Wielkim milczącym w debacie o edukacji domowej jest Kościół katolicki – podkreślił red. Chmielewski. Przypomniał, że w naszej cywilizacji przez wieki to Kościół odpowiadał za edukację; nauczanie Kościoła wskazuje też jednoznacznie na pryncypialną rolę rodziny w wychowaniu dzieci (por. encyklika „Divini illius Magistri”). Trudno zatem uzasadnić sytuację, w której pojawiają się propozycje negatywnych zmian w edukacji domowej, a biskupi zupełnie milczą. Prowadzący program zaznaczył, że o edukację domową trzeba szczególnie dbać, bo jest to absolutnie konieczny wentyl bezpieczeństwa – nawet jeżeli się z niej nie korzysta, w sytuacji dojścia do władzy przez ugrupowania rewolucyjne i antychrześcijańskie, trzeba mieć taką możliwość. Dlatego Kościół według red. Chmielewskiego powinien zdecydowanie bronić jak najszerszego dostępu do edukacji domowej.
Wesprzyj nas już teraz!
Paweł Chmielewski zwrócił też uwagę na artykuł opublikowany na łamach „Tygodnika Powszechnego” na temat eutanazji. Krótki felieton Tomasza Stawiszyńskiego wyrażał zdziwienie praktyką eutanazyjną w Kanadzie, gdzie zabijane są nie tylko osoby nieuleczalnie chore i skrajnie cierpiące, ale również ci, którzy czują się samotni czy porzuceni. Red. Chmielewski wskazał, że taki stan rzeczy nie jest bynajmniej patologią, ale zupełnie oczywistą konsekwencją myślenia eutanazyjnego. – Eutanazja jest oparta na koncepcji, która kojarzy nam się dzisiaj zwykle z myślą nazistowską, ale jest w istocie znacznie wcześniejsza: życia niewartego życia. Na gruncie tej koncepcji życie ma wartość albo jej nie ma, w zależności od tego, ile przynosi smutku, a ile przynosi radości oraz ile przynosi pożytku, a ile szkody społeczeństwu. Każdy powinien przeprowadzić taką kalkulację […]. Jeżeli jej wynik będzie dodatni, to żyjemy dalej, jeżeli będzie ujemny, należałoby popełnić samobójstwo, bo nasze życie jest niewarte życia – powiedział. Jak dodał, w Kanadzie, Belgii czy Holandii ludzie przeprowadzają właśnie taką kalkulację.
Następnie prowadzący program „Na Straży” nawiązał do artykułu Franciszka Kucharczaka z Gościa Niedzielnego, który przypomina o istnieniu piekła. Red. Chmielewski wskazał, że bardzo popularne są współcześnie – również w Polsce – twierdzenia negujące piekło lub dowodzące, jakoby było puste. Jest to w dużej mierze próba zastosowania koncepcji starożytnych filozofów oraz heterodoksyjnych teologów, a w części wynik zaczytywania się w myśli szwajcarskiego teologa Hansa Ursa von Balthasara. Takie koncepcje bazują na fałszowaniu słów Pana Jezusa, który wyraźnie mówi o rzeczywistej możliwości wiecznego potępienia. Zakłada się tutaj, że Pan Jezus miałby stosować swoistą cwaniacką pedagogikę: straszyć piekłem, którego tak naprawdę nie ma, aby w ten sposób nakłonić ludzi do bardziej moralnego życia. Jest to oczywisty absurd i nauka Kościoła, bazująca na słowach Chrystusa, mówi o istnieniu piekła zupełnie jasno.
Źródło: PCh24 TV