Wraz z początkiem tego roku polskie gminy zobowiązane zostały do realizacji rządowego programu „Za życiem”, mającego na celu pomoc kobietom w tzw. „zagrożonych ciążach” i rodzinom wychowującym niepełnosprawne lub nieuleczalnie chore dzieci. Do końca maja przyznano 1612 świadczeń.
Do zadań gmin należą m.in. rozdysponowywanie świadczeń oraz przydzielenia pomocy asystenta. Sytuacja jednak jest o tyle zaskakujące, że mimo wzrostu liczby wypłacanych świadczeń, do gmin nie wpływają zgłoszenia dotyczące pomocników – rodziny nie decydują się na ich pomoc.
Wesprzyj nas już teraz!
Wysokość jednorazowego świadczenia wynosi 4 tys. zł i przysługuje rodzicom dzieci urodzonym od 2016 r., pod warunkiem, że od momentu narodzin do czasu złożenia wniosku nie minęło 12 miesięcy. Od początku 2017 r. do końca maja wypłacono 1612 tego rodzaju świadczeń, choć w pierwszym kwartale liczba ta była o połowę mniejsza. Samych wniosków o przyznanie wsparcia – zdaniem urzędników – nie jest dużo, ponieważ ustawa precyzyjnie określa komu świadczenie się należy – rodzicom, których dzieci urodziły się z poważnymi i nieodwracalnymi wadami lub chorobami.
Aby otrzymać wsparcie gminy należy przedłożyć zaświadczenie lekarskie potwierdzające, że stan zdrowia spełnia warunki wymienione w ustawie „Za życiem”. Ważne, by zaświadczenie to pochodziło od lekarza przynajmniej II stopnia lub zajmującego się specjalizacją położniczą, ginekologiczną, neonatologiczną lub perinatologii.
Urzędnicy przyznają, że większość wniosków rozpatrywana jest na korzyść wnioskodawców. – Odmowy zdarzają się rzadko. Do tej pory mieliśmy tylko dwie – twierdzi Damian Napierała, zastępca dyrektora Poznańskiego Centrum Świadczeń.
Mimo zainteresowania uzyskaniem świadczeń, rodziny nie decydują się na wnioskowanie o przyznanie asystenta, którego zadaniem – w założeniach projektu „Za życiem” – ma być pomoc i wsparcie merytoryczne rodziców. – Ma on pełnić głównie funkcję koordynacyjno-informacyjną, a większość rodziców jest w stanie sama się zorientować, w jakich instytucjach może uzyskać pomoc, zwłaszcza że nie ma ich dużo – mówi dr Paweł Kubicki ze Szkoły Głównej Handlowej.
Specjaliści nie przewidują wzrostu liczby rodzin zamierzających korzystać ze wsparcia asystentów.
Źródło: gazetaprawna.pl
om