6 lipca 2019

Ekumeniści z KUL przeciwko księdzu prof. Guzowi. „Sprostowanie” bez sprostowania

(Ks. prof. Tadeusz Guz (PCh24TV - Polonia Christiana/YouTube).)

Katolicka Agencja Informacyjna opublikowała w środę komunikat, w którym dwaj pracownicy naukowi Instytutu Ekumenicznego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego dosadnie krytykują księdza profesora Tadeusza Guza za wystąpienie w audycji Radia Maryja o kryzysie w niemieckim Kościele. Chociaż nazywają swe oświadczenie – zresztą utrzymane w lekceważącym tonie – sprostowaniem, kilkugodzinny teologiczny wykład kwitują zaledwie paroma niedługimi akapitami. O co naprawdę chodzi w ich wystąpieniu?

„Naukowcy z KUL o ks. prof. Guzie: jego wiedza o Lutrze jest powierzchowna i fragmentaryczna” – głosi tytuł artykułu zamieszczonego przez Katolicką Agencję Informacyjną. „Naukowcy krytykują opinie kontrowersyjnego księdza” – dokłada jezuicki Deon. Mocno. Jakże wielu katolików życzyłoby sobie tak zdecydowanych reakcji w innych sytuacjach. Chociażby kiedy błędy teologiczne głoszone są bezkarnie pod szyldem Kościoła przez charyzmatycznych celebrytów; albo też gdy w naszych świątyniach i poza nimi dokonywane są notoryczne nadużycia liturgiczne. Nota bene, są one niczym innym jak przejawem braku czci dla Najświętszego Sakramentu bądź (trudno nawet stwierdzić, co gorsze) znakiem słabnącej wiary w realną obecność Pana Jezusa pod postacią konsekrowanej Hostii. A to właśnie jaskrawy dowód protestantyzowania Kościoła, któremu to zjawisku poświęcona była audycja.

Oskarżenia księdza profesora Przemysława Kantyki i dr. hab. Piotra Kopca dotyczą jednak uczonego, który wiele lat swej pracy naukowej spędził na studiowaniu prac niemieckich myślicieli, w języku oryginałów, wychował za Odrą wiele roczników studentów, poznał osobiście rzeszę protestantów. Ponadto, wbrew zarzutom o powierzchowność, nie sposób wskazać innego myśliciela niż ksiądz profesor Tadeusz Guz, który tak mocno myśl Lutra i założenia protestantyzmu bada w kontekście rozwoju całej niemieckiej filozofii, dostrzegając ich wyraźny kontrast wobec, opartej na filozofii realistycznej, teologii katolickiej.

Wesprzyj nas już teraz!

Naukowcy-ekumeniści zarzucający księdzu prof. Guzowi nierzetelność, rozpoczynają swój komunikat od pomyłki w dacie audycji, do której się odnoszą. To, oczywiście drobiazg. Gorzej, iż imputując tezom krytykowanego teologa i filozofa powierzchowność, udowadniają, że nie wysłuchali w całości bądź uważnie tych jego wykładów, które spowodowały tak radykalną reakcję.

Dla laików wchodzenie pomiędzy uczonych w trakcie „wymiany ognia” jest ryzykowne, jednak zestawienie zarzutów stawianych przez reprezentantów Instytutu Ekumenicznego KUL z adekwatnymi fragmentami wypowiedzi księdza profesora Guza to już nie tak bardzo niebezpieczny czy skomplikowany zabieg.

Słowa, które stały się pretekstem do bezpardonowego w retoryce i tak szeroko kolportowanego oświadczenia, padły w trakcie trzech części „Rozmów Niedokończonych” 29 i 30 czerwca br. Wykłady wraz z odpowiedziami na pytania słuchaczy trwały łącznie niemal 5 godzin. Próba ich zdezawuowania zajęła jednak zaledwie kilka niezbyt długich akapitów, wypełnionych uogólnieniami oraz kategorycznymi sądami na temat dorobku adwersarza. Najdłuższy z wątków komentarza, odnoszący się do „grzeszności Boga” w teologii luterańskiej, akcentuje to, co dla katolika w tej odmianie protestantyzmu stosunkowo niekontrowersyjne, pomija natomiast najbardziej drastyczne przejawy herezji.

Rozmowy Niedokończone: Podstawy kryzysu Kościoła Katolickiego w Niemczech, cz. I

Rozmowy Niedokończone: Podstawy kryzysu Kościoła Katolickiego w Niemczech, cz. II
Rozmowy Niedokończone: Podstawy kryzysu Kościoła Katolickiego w Niemczech, cz.III

W innym fragmencie ks. prof. dr hab. Przemysław Kantyka i dr hab. prof. KUL Piotr Kopiec zarzucają księdzu prof. Guzowi coś, co używając języka modnej dziś politycznej poprawności, należałoby nazwać germanofobią:

„Ponadto, trudno przyjąć założenie o jakiejś kolektywnej skazie narodu niemieckiego dziedzictwem protestantyzmu. Czy taki społeczno-historyczny determinizm jest zgodny z teologią katolicką? W audycji wymienieni są Marks czy Engels jako postaci, które, rodząc się w protestantyzmie, mają dowodzić jakiejś inherentnej demoniczności teologii protestanckiej. (…) Co powiedzieć o tysiącach luterańskich misjonarzy, którzy w ewangelicznej gorliwości udawali się do Afryki i Oceanii pomimo śmiertelnych zagrożeń? Co powiedzieć o takich osobach jak Martin Niemoller czy Dietrich Bonhoeffer, dla których Luter był nauczycielem wiary, a którzy poświęcili swe życie i wolność za wierność Ewangelii?” – czytamy w oświadczeniu ekumenistów.

Co zaś mówił o Niemcach gość Radia Maryja? Oprócz wielu dowodów na psucie teologii chrześcijańskiej (odejściem od realistycznego tomizmu) przez wybitnych myślicieli wywodzących się z tego narodu (Hegel, Heidegger, Kant, Rahner), podał również cały szereg przykładów prawowierności katolickiej niektórych Niemców. Wyjaśniał, jak władcy tego kraju ocalili cywilizację chrześcijańską po rozpadzie Cesarstwa Rzymskiego. Opowiadał jak na kolońskim uniwersytecie Niemiec święty Albert Wielki ukształtował świętego Tomasza z Akwinu, nazwanego przez księdza profesora dotychczas najwybitniejszym uczonym katolickim wszechczasów. Z dekad nam współczesnych wspomniał zaś między innymi Marienlexikon [„Leksykon Maryjny”] opracowany pod kierunkiem kardynała Leo Scheffczyka i prof. Remigiusa Bäumera oraz znane sobie przykłady gorliwych niemieckich katolików.

Wymieniał też godne pochwały postawy niemieckich protestantów, którzy, na przykład występują w obronie życia od poczęcia bądź przeciwko ideologii gender. Nazwisko Dietricha Bonhoeffera też w omawianych „Rozmowach Niedokończonych” padło, w jak najbardziej pozytywnym kontekście. Zresztą, omawiając dokonane przez myślicieli znad Renu radykalne zerwanie z tomistycznym systemem filozoficznym, ksiądz prof. Guz powoływał się na słowa samych Hegla czy Nietzschego.

Nie jest to moja interpretacja tego rozwoju ideowego w Niemczech, tylko jest to samoświadomość niemieckich uczonych. Na przykład, sam Hegel pisze, że to [zerwanie nastąpiło] dzięki Marcinowi Lutrowi, poprzez Jakuba Böhme, który był pierwszym Philosophus teutonicus [„filozofem teutońskim”] – to znaczy: prawdziwym niemieckim uczonym – zastrzegał gość Radia Maryja.

Nie był dla Hegla prawdziwym niemieckim uczonym Albert Wielki, dominikanin, ponieważ jego myślenie było uzależnione od dwóch źródeł: od rzeczywistości otaczającej nas – i to czyni prawdziwy filozof czy też prawidłowo myślący teolog – kontynuował.

Albert Wielki czerpał jeszcze z drugiego źródła poznania, którym jest wiara święta katolicka i apostolska. Ale to było dla Niemców coś niedopuszczalnego. Dlatego Fryderyk Nietzsche nazywa Marcina Lutra pierwszym, który nauczył Niemcy innego myślenia niż metafizyczne (czyli realistyczne, czyli wedle realnego świata otaczającego nas jako poznające podmioty) i wedle pryncypiów nauki katolickiej (…) tzn. wedle obiektywnej, niezależnej od nas jako ludzi postaci łaski wiary katolickiej i apostolskiej. Nietzsche pisze że pierwszym, który zniszczył to myślenie, katolickie, czyli rzymskie, był Marcin Luter, a po nim Jakub Böhme i cała gama myślicieli niemieckich, jeśli chodzi o ich religijne rodowody to byli myśliciele protestanccy – powiedział ks. profesor Guz, wspominając in gremio o wszystkich idealistach, a z nazwisk wymieniając Karola Marksa, Fryderyka Engelsa, Martina Heideggera (przechodzącego od katolicyzmu do protestantyzmu). – To jest ten zwrot. Dopiero wtedy kiedy zrozumiemy istotę tego myślenia, dopiero pojmiemy położenie kultury niemieckiej, religii w Niemczech i pozycję Kościoła rzymskokatolickiego w Niemczech dzisiaj – podkreślił.

Protest mógł się zrodzić właściwie tylko w Niemczech. Ta społeczność dysponowała najbogatszym dziedzictwem kultury, czyli nauki, sztuki, gospodarki, państwowości. Kwestie najpoważniejsze ówczesnego świata, a przede wszystkim Europy, w dużej mierze rozstrzygały się na obszarze germańskim, niemieckim. Dlatego też tutaj mogła się zrodzić – według mojej interpretacji – najbardziej systematyczna negacja prawdy, rzeczywistości – kontynuował filozof.

Czy stwierdzenie faktu, że wiele dziejowych przewrotów i wojen – ideologicznych, filozoficznych, teologicznych, społecznych, wreszcie zbrojnych – brało swój początek z kraju, który od setek lat dąży do europejskiej dominacji, jest jakimś „antygermańskim rasizmem”?

W oświadczeniu przedstawicieli Instytutu Ekumenicznego KUL uderza też kolejny fragment, zwłaszcza w zestawieniu z wykładem, w którym ksiądz profesor Guz wyjaśnia doktrynalną przepaść dzielącą Kościół i luteranizm. Piszą ekumeniści: „Między katolikami i luteranami, a i również między Polakami i Niemcami są naturalnie różnice. Wierny słowom Chrystusa Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój Kościół musi być rzecznikiem pokoju i pojednania. Przede wszystkim jednak, Kościół jest przestrzenią modlitwy, a każdy, kto poznał rzeczywistość relacji ekumenicznych doświadcza, że różnice te bledną i maleją podczas wspólnej modlitwy, wspólnego wyznania wiary i wspólnej adoracji Krzyża” – piszą ks. prof. dr hab. Przemysław Kantyka oraz dr hab. Piotr Kopiec.

Czy zatem tak diametralnie odmienne postrzeganie kwestii Boga (na przykład Jego doskonałości i niezmienności w katolicyzmie oraz luterańskiego „stawania się”), a także zbawienia, grzechu, usprawiedliwienia, sakramentów, Matki Bożej, mogą „zblednąć i maleć” pod wpływem wspólnej modlitwy? Tak, ale tylko jeśli przyjąć, że dzieje Kościoła rozpoczęły się zaledwie przed półwieczem, wraz z deklaracją Nostra Aetate. Wcześniej papieże i inni wierni ludzie Kościoła tak zabiegali o zbawienie dusz, w tym ustrzeżenie ich od fałszu: „Ten, kto odrzuca Tron Piotrowy, jest błędnie przekonany o swoim udziale w Kościele Chrystusowym” – pisał Pius IX w encyklice Quartus supra (1873). Znacznie wcześniej, w VII stuleciu święty papież Agaton przestrzegał: „Kto modli się z heretykami, jest heretykiem”. Czy takie słowa nie są dla nas dostatecznie mocnym upomnieniem?

Czekając na sprostowanie
„Jest rzeczą oczywistą, że katolicy nie przyjmują poglądów Lutra. Jednak przekręcanie sensu jego wypowiedzi, aby wysnuć na tej podstawie bardzo daleko idące wnioski, mające zdezawuować już nie tylko wiarę dziś żyjących luteranów, ale także katolicki episkopat niemiecki, jest po prostu nieuczciwe” – niejeden słuchacz wieczorno-nocnej audycji w Radiu Maryja będzie zdumiony czytając te słowa, zawarte pod koniec listu ekumenistów. Nikt, a już na pewno nie ksiądz profesor Guz, nie dezawuował tam szczerości wiary luteranów. Padło natomiast wiele słów współczucia nad meandrami, po jakich wiodą Niemców – tak protestantów, jak i katolików – ich duchowi przywódcy. W odniesieniu do tamtejszych biskupów, wciąż nazywających się katolickimi, choć od dawna gremialnie (poza niezbyt licznymi wyjątkami) kontestujących nauczanie Kościoła w wielu kluczowych kwestiach – bodaj najwięcej gorzkich słów padło ze strony prowadzącego audycję ojca redemptorysty oraz słuchaczy dzwoniących do studia. To oni w wielu przypadkach skłonili księdza profesora do klarownych, wyczerpujących omówień kwestii, z którymi się zwracali. Potwierdzali przy tym niepokój o kierunek, w jakim zdąża katolicyzm niemiecki. Nie formułowali skomplikowanych teologicznych rozważań. Kierowali się własną obserwacją rzeczywistości i sensus fidei właściwym każdemu katolikowi, kto odebrał niegdyś rzetelny katechizmowy wykład i nie zamierza dopasowywać swojej wiary do „ducha czasów”. Skąd więc taka obrona Episkopatu znad Renu, w swej zdecydowanej większości dążącego do stopniowego zlania się w jedną hybrydę formalnego katolicyzmu oraz luterańskiej herezji? Co takiego przeszkadza uczonym teologom dostrzec olbrzymie zagrożenie w forsowaniu interkomunii z protestantami, nie wierzącymi w rzeczy tak fundamentalne jak sakramentalna spowiedź czy trwała, realna obecność Chrystusa w konsekrowanej Hostii?

Lekceważący ton, w jakim utrzymane jest oświadczenie, nie po raz pierwszy został użyty w odniesieniu do księdza profesora Tadeusza Guza. W listopadzie ubiegłego roku podobnym posłużyli się współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów Stanisław Krajewski oraz Zbigniew Nosowski, którzy oskarżali go o antysemityzm i domagali się od KUL oraz archidiecezji lubelskiej reakcji na jego wystąpienia. Niestety, skutecznie.

Czyżby to najnowsze wystąpienie miało w jakiś sposób usprawiedliwić przed wiernymi sposób, w jaki traktowany jest jeden z najwybitniejszych polskich filozofów i teologów? Czy to wyłącznie zbieg okoliczności, że tak dużych problemów nastręczają sobie ci nieliczni polscy duchowni, którzy otwarcie wygłaszają tezy niezgodne z nowo-kościelną poprawnością, w tym z „dogmatem” zreformowanego ekumenizmu? Nasuwa się spostrzeżenie, iż obrona tradycyjnej myśli Kościoła przed relatywizmem i indyferentyzmem staje się coraz trudniejsza w nim samym. Jak nie mówić o głębokim kryzysie, gdy istotni przedstawiciele Kościoła – zamiast głosić nieskażoną naukę Chrystusa i wzywać głosicieli herezji do nawrócenia, szukają z nimi na siłę podobieństw i wspólnoty?

„Z przykrością po raz kolejny musimy prostować tezy ks. prof. Guza, które głosi od kilku już lat, nie zważając na wielostronną krytykę i sprostowania, a także na prośby swoich zwierzchników kościelnych. Wygłaszając swoje tezy ks. prof. Guz udowadnia, że jego znajomość teologii Lutra jest – najdelikatniej mówiąc – bardzo powierzchowna i fragmentaryczna. Interpretując każdą wypowiedź teologiczną, należy sięgnąć do kontekstu bliższego i dalszego oraz dokonać porównania danej tezy z innymi wypowiedziami omawianego autora (w tym wypadku Lutra) na ten sam temat. W przeciwnym razie dochodzi do błędnej interpretacji, świadczącej o nierzetelności naukowej badacza” – napisali autorzy komentarza zamieszczonego przez KAI.

To kategoryczne i mocne słowa. Ich katolicki odbiorca ma prawo liczyć, że w ślad za nimi pójdzie zapowiedziane (bo przecież jeszcze nie wyartykułowane) rzetelne sprostowanie tak wielu starannie wyłożonych tez księdza profesora Guza. Inaczej bowiem, niestety oskarżenia wobec niego obrócą się przeciwko samym ich autorom oraz tym mediom, które je powielają.

 

Roman Motoła

 

******

 

 

Pełna treść komunikatu Katolickiej Agencji Informacyjnej z 3 lipca 2019:

 

Naukowcy z KUL o ks. prof. Guzie: jego wiedza o Lutrze jest powierzchowna i fragmentaryczna

„Po raz kolejny musimy prostować tezy ks. prof. Guza, które głosi od kilku już lat, nie zważając na wielostronną krytykę i sprostowania, a także na prośby swoich zwierzchników kościelnych. Wygłaszając swoje tezy ks. prof. Guz udowadnia, że jego znajomość teologii Lutra jest – najdelikatniej mówiąc – bardzo powierzchowna i fragmentaryczna” – napisali w przesłanym KAI komentarzu ks. prof. dr hab. Przemysław Kantyka i dr hab. prof. KUL Piotr Kopiec z Instytutu Ekumenicznego KUL. Podczas audycji „Rozmowy niedokończone” w Radiu Maryja i TV Trwam ks. prof. Tadeusz Guz stwierdził m.in., że „w świetle doktryny protestantyzmu Pan Bóg jest jedynym grzesznikiem”.

Publikujemy pełny komentarz ks. prof. dr hab. Przemysława Kantyki, kierownika Katedry Teologii Protestanckiej oraz specjalizującego się w teologii luterańskiej dr. hab. prof. KUL Piotra Kopca:

Odnosząc się do tez wypowiedzianych przez ks. prof. Tadeusza Guza podczas audycji „Rozmowy niedokończone” 1 lipca br. chcielibyśmy dokonać komentarza przedstawionej przez niego teologicznej historiozofii.

Przede wszystkim, teologia Marcina Lutra jest przez większość jej znawców ujmowana soteriologicznie; jest nauką o tym, jak Bóg zbawia człowieka. Kluczowym pojęciem tej teologii jest usprawiedliwienie, które jest człowiekowi dane darmo dzięki zbawczemu działaniu Chrystusa i które człowiek rozpoznaje w wierze. Luter w całej swej teologii pragnie podkreślać wspaniałość Bożej obietnicy zbawienia – najbardziej jest to wyrażone w słynnym traktacie „O wolności chrześcijanina” – zestawiając tę obietnicę z grzesznością i niedoskonałością człowieka. Teologia luterańska zaznacza, że człowiek po grzechu pierworodnym nie jest w stanie wydobyć się poza swój egoizm, poza skłonność nakierowania na samego siebie (cor curvum in se), możliwość taką daje dopiero właśnie usprawiedliwienie Chrystusa. W konsekwencji działanie ku dobru jest możliwe tylko dzięki Bogu i Jego mocą. Jak więc pogodzić naukę o usprawiedliwieniu, będącą hermeneutycznym centrum teologii z Lutra z twierdzeniem o grzeszności Boga?

Ponadto, trudno przyjąć założenie o jakiejś kolektywnej skazie narodu niemieckiego dziedzictwem protestantyzmu. Czy taki społeczno-historyczny determinizm jest zgodny z teologią katolicką? W audycji wymienieni są Marks czy Engels jako postaci, które, rodząc się w protestantyzmie, mają dowodzić jakiejś inherentnej demoniczności teologii protestanckiej.

Jednak, abstrahując już od „protestanckości” Marksa, o którego ateizmie nie trzeba przecież nikogo przekonywać, czy nie czujemy jako katolicy bezsilności, kiedy ktoś rzuca w twarz, że np. „Hitler był katolikiem”, albo, że „hiszpańscy konkwistadorzy byli katolikami” itd.? Jak odpowiadać na takie krzywdzące nieprawdy, półprawdy i uogólnienia? Co powiedzieć o tysiącach luterańskich misjonarzy, którzy w ewangelicznej gorliwości udawali się do Afryki i Oceanii pomimo śmiertelnych zagrożeń? Co powiedzieć o takich osobach jak Martin Niemoller czy Dietrich Bonhoeffer, dla których Luter był nauczycielem wiary, a którzy poświęcili swe życie i wolność za wierność Ewangelii?

W świetle powyższych argumentów z całą pewnością nie można dokonywać tak dalekiego uproszczenia poglądów Lutra, które miałoby się zawierać w całkowicie nieprawdziwym zdaniu: „…w świetle doktryny protestantyzmu Pan Bóg jest jedynym grzesznikiem”. Dokonywanie takich imputacji nie świadczy ani o wiedzy, ani o rzetelności naukowej.

Między katolikami i luteranami, a i również między Polakami i Niemcami są naturalnie różnice. Wierny słowom Chrystusa „Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój” Kościół musi być rzecznikiem pokoju i pojednania. Przede wszystkim jednak, Kościół jest przestrzenią modlitwy, a każdy, kto poznał rzeczywistość relacji ekumenicznych doświadcza, że różnice te bledną i maleją podczas wspólnej modlitwy, wspólnego wyznania wiary i wspólnej adoracji Krzyża.

Z przykrością po raz kolejny musimy prostować tezy ks. prof. Guza, które głosi od kilku już lat, nie zważając na wielostronną krytykę i sprostowania, a także na prośby swoich zwierzchników kościelnych. Wygłaszając swoje tezy ks. prof. Guz udowadnia, że jego znajomość teologii Lutra jest – najdelikatniej mówiąc – bardzo powierzchowna i fragmentaryczna. Interpretując każdą wypowiedź teologiczną, należy sięgnąć do kontekstu bliższego i dalszego oraz dokonać porównania danej tezy z innymi wypowiedziami omawianego autora (w tym wypadku Lutra) na ten sam temat. W przeciwnym razie dochodzi do błędnej interpretacji, świadczącej o nierzetelności naukowej badacza.

Jest rzeczą oczywistą, że katolicy nie przyjmują poglądów Lutra. Jednak przekręcanie sensu jego wypowiedzi, aby wysnuć na tej podstawie bardzo daleko idące wnioski, mające zdezawuować już nie tylko wiarę dziś żyjących luteranów, ale także katolicki episkopat niemiecki, jest po prostu nieuczciwe.

Ks. prof. dr hab. Przemysław Kantyka
Dr hab. Piotr Kopiec, prof. KUL
Instytut Ekumeniczny KUL

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij