Najwyraźniej upchnięcie aborcji do konstytucji kraju, ośmieliło pewne francuskie środowiska inspirowane pomysłami masonerii i polityków lewicy. Prezydent Macron, ogłosił niemal nazajutrz po „konstytucjonalizacji aborcji”, rozpoczęcie od kwietnia prac legislacyjnych nad tzw. „wspomaganym samobójstwem”. Sam termin „eutanazja” nie pada, wyłącza się z tego „zabiegi” na nieletnich, osobach chorych psychicznie, z chorobą Alzheimera, ale jest to niewątpliwie prolegomena do dalej idących rozwiązań, które wprowadzono już np. w Holandii.
Udawanie debaty
W maju projektem ustawy ma się już zajmować parlament. Przypomnijmy, że to jedna z obietnic wyborczych Macrona, ale i „humanistyczny” postulat np. Wielkiego Wschodu. Realizację planu eutanazyjnego Emmanuel Macron ujawnił w wywiadzie na łamach „Libération” i „La Croix”. Wybór dzienników lewicowego i rzekomo „katolickiego” nie był tu zapewne przypadkowy. Ma pokazywać „pluralizm” działań prezydenta. W rzeczywistości, ten założony w XIX wieku dziennik, podczas Soboru Watykańskiego II stał się organem „postępu”, krytycznym nawet wobec Watykanu, ogłaszając, że działa „bez klerykalizmu, z całkowitym szacunkiem dla przekonań i wątpliwości każdego człowieka”. W 2017 r. i w 2022 r. „La Croix” nawoływał do głosowania na Emmanuela Macrona w drugiej turze wyborów prezydenckich. Teraz na jego łamach prezydent ogłosił forsowanie wspomaganego samobójstwa z elementami eutanazji, która jest zawsze nadużywana w krajach, które takie rozwiązanie wprowadziły.
Wesprzyj nas już teraz!
Biskupi komentują pomysł Macrona
Arcybiskup Tours, Vincent Jordy, odpowiedzialny w episkopacie za monitorowanie problemów końca życia uważa, że projekt ustawy Emmanuela Macrona świadomie unika terminów takich jak „eutanazja”, bo ma to być łatwiejsze do przełknięcia przez parlament. Abp Jordy wskazuje, że legalizacja eutanazji zaszkodzi społeczeństwu, a zwłaszcza relacjom międzypokoleniowym we Francji. Abp Vincent Jordy, skrytykował też użycie w tym kontekście przez Macrona terminu „braterstwa”, które ma uzasadniać zmiany prawne. Tutaj „jesteśmy tysiące mil od braterstwa” – dodaje duchowny. Jego zdaniem „niejednoznaczność semantyczna jest osnową tej ustawy”. Zauważa, że „Braterstwo oznacza troskę o innych, to wspieranie ich do końca, zwłaszcza gdy są już słabi i niedołężni. W tej ustawie, pomimo unikania terminów eutanazja i wspomagane samobójstwo, w rzeczywistości to właśnie proponujemy”.
Także Przewodniczący Konferencji Episkopatu zdecydowanie potępia „oszustwo” zawarte w ustawie „o końcu życia” i mówienie przy tej okazji o „prawie braterstwa”. W opinii ks. abpa Erica de Moulins-Beauforta, wspierający eutanazję Francuzi nie postrzegaliby tematu w taki sposób, gdyby w kraju była rozwinięta odpowiednio opieka paliatywna i realizowano, by zasady prawne opieki wprowadzone prawnie jeszcze w 1999 r. O ile „wspomagane umieranie” zostało dokładnie opracowane, to już np. alternatywna opieka paliatywna nie znajduje takich konkretnych obietnic i zapisów (w zamian są „niejasne obietnice i bardzo przybliżone liczby” – dodaje Przewodniczący Episkopatu Francji.
Abp Moulins-Beaufort, wskazał, że takie rozwiązania zawsze idą od banalizacji eutanazji w kierunku upowszechniania takiego typu „rozwiązania dotyczącego pacjentów u schyłku życia”. Zauważył też, że w wywiadzie Macrona „nigdzie nie pojawia się konkretna obietnica dotycząca klauzuli sumienia”. Wezwał deputowanych, by dokładnie przyjrzeli się temu, jak „niejednoznaczny” jest ten projekt ustawy.
Bp Matthieu Rougé, ordynariusz podparyskiego Nanterre, nazwał projekt ustawy prezydenta Macrona „bardzo nieprzyjemną niespodzianką”. I on zauważa, że „jest coś niezrozumiałego w nazywaniu pojęciem braterstwa braku braterstwa”. Dostrzega też wątek dziwnej materialistycznej ekonomiki, w której „ludzie nieproduktywni nie mają już prawa do bycia w społeczeństwie”. Opinie hierarchii Kościoła są tu jednoznaczne. W tej sprawie będzie się jednak liczyła mobilizacja społeczna, bo o ile udało się zbanalizować aborcję i doprowadzić do sytuacji, w której większość Francuzów uznała zabijanie dzieci poczętych za „prawo kobiet” i rzecz „normalną”, to w przypadku eutanazji „pedagogika cywilizacji śmierci” ciągle trwa, a wiele osób może się czuć tym projektem bezpośrednio zagrożonych. W rzeczywistości pod hasłami „braterstwa” i „humanizmu” toczy się wojna ideologiczna.
Konsternacja opiekunów
Zaskoczenia decyzją Macrona nie kryją też środowiska medyczne. Media piszą o „konsternacji” i „złości” organizacji opiekuńczych. Kilka związków zawodowych medyków już skrytykowało projekt ustawy o kresie życia. Twierdzą, że rolą opiekunów i medyków „nie jest pomaganie w wywoływaniu śmierci”. Francuskie Towarzystwo Wsparcia i Opieki Paliatywnej (SFAP) oraz 15 innych stowarzyszeń podpisało wspólny komunikat, w którym wyraziło swoje „konsternację” i „gniew”. Uważają, że projekt ustawy jest „bardzo odległy od potrzeb pacjentów i codziennej rzeczywistości ich opiekunów”. SFAP krytykuje też brak konsultacji ze środowiskiem osób pracujących z seniorami. Zarzuca, że lekarze i opiekunowie nie byli angażowani w opracowywanie ustawy, która ma ich dotyczyć, także jako potencjalnych „wykonawców” eutanazji.
Brak zgody intelektualistów
Dystans do projektu ustawy, mają też niektóre środowiska intelektualne. Francuski filozof zajmujący się tematyką śmierci, Damien Le Guay, podobnie jak biskupi, wskazuje, że lansowany przez Macrona „nowy model francuski”, oparty o „prawo braterstwa” to „dziwny sposób pojmowania braterstwa”. Dodaje, że padają tu ładne i niejednoznaczne słowa oraz terminy, ale są to tylko „eufemizmy” eutanazji. Fragmenty jego wypowiedzi dla „Atlantico” warto zresztą przytoczyć.
„Prezydent wie, że wszystkie te rozwiązania, zastosowane w Belgii, Holandii, Kanadzie, zakończyły się zdradą pierwotnych intencji i „braterskich” obietnic składanych na początku” – dodaje filozof. „Prezydent chce oczarować pięknymi słowami”, mówi, że dzięki ustawie „patrzymy śmierci w twarz”, ale „w ostatniej chwili wspomaganego samobójstwa, pomiędzy śmiercionośnym eliksirem a osobą, która w ten sposób umrze, pojawia się nowe spojrzenie, jakie należy przyjąć w obliczu śmierci, nie śmierci, która sama nadchodzi, ale śmierci, którą sami dajemy”.
Kolejny cios w naukę Kościoła?
Dalej jest mowa o „klimacie politycznym pozbawionym religii i transcendencji”. Temat eutanazji jest wykorzystywany przeciw chrześcijaństwu. Dzień po ukazaniu się wywiadu Macrona, w artykule opublikowanym w „Le Monde”, napisano w podtytule: „Siły sprzeciwiające się prawu do pomocy medycznej w umieraniu przypominają te, które pięćdziesiąt lat temu sprzeciwiały się aborcji”. Wygląda to na tą samą ideologiczną wojnę toczoną we Francji od kilkudziesięciu lat. Le Guay mówi też o łamaniu „paktu zaufania, który leży u podstaw relacji między opiekunami (i lekarzami) a osobami korzystającymi z opieki”. Także o używaniu argumentów, „wywodzących się ze starożytnej retoryki masońskiej”, używania schematu przeciwstawianiu „świata postępu” – „wstecznej reakcji”, co prowadzi do „instrumentalizacja kwestii społecznych” i wykorzystywaniu ich także do bieżącej polityki. „Uważajmy na bitwy ukryte za szlachetnymi hasłami tego ograniczonego humanizmu, które służą do walki, jak to się określa, z „siłami reakcyjnymi”” – ostrzega filozof i dodaje – „Świat nie jest płaski. A zapotrzebowanie na duchowość jest potężne u kresu życia. Nie jesteśmy robotami, które należy odłączać od prądu, gdy przestaną być używane. Żyjemy dzięki naszym marzeniom i znaczeniu, jakie nadajemy naszemu życiu”.
Jak widać opór wobec eutanazji to dość szeroki front, który wykracza poza ramy Kościoła. Machina jednak ruszyła i trwa typowe dla tego procesu odwracanie znaczenia pojęć. „Trzeba lepiej wspierać tych, którzy cierpią” – komentował zapowiedź prezydenta, jego premier Gabriel Attal. Obiecał prace rządu nad projektem, które „uczynią to prawo wielkim prawem godności”. Parlament na razie jest mocno podzielony…
Bogdan Dobosz