We Francji trwają prace nad tak zwaną ustawą o końcu życia. To eufemistyczne określenie oznacza otwarcie drogi do „eutanazji”. Projekt ustawy nie uzyskał jednomyślnego poparcia w samym rządzie. 28 stycznia premier François Bayrou potwierdził chęć podzielenia go na dwie odrębne ustawy, z których jedna dotyczyłaby „wspomaganego umierania”, a druga „opieki paliatywnej”. Zmiana wstrzymała prace nad nowymi przepisami.
Ustawa już raz była procedowana w komisjach parlamentarnych. Została wycofana w związku z przedterminowymi wyborami i rozwiązaniem Zgromadzenia Narodowego. Dość szybko zgłoszono ją jednak ponownie.
Wesprzyj nas już teraz!
Proponowane prawo budzi ciągle duże kontrowersje społeczne. Tygodnik „Valeurs” przeprowadził nawet sondę w tej sprawie. Na blisko tysiąc respondentów zdecydowana większość była przeciwna obecnemu projektowi ustawy „o końcu życia”. Argumenty „przeciw” opierały się na obawach przed potencjalnymi nadużyciami, w tym nawet naciskami na chorych i bezbronnych pacjentów, choćby ze względów korzyści ekonomicznych państwa. Tego typu skandaliczne przejawy eugenicznej presji dość szybko ujawniono w krajach, które „eutanazję” już dopuściły. Wielu respondentów widzi w takiej ustawie tło utylitarne i chęć zaoszczędzenia wydatków państwa na opiekę względem pacjentów w fazie schyłku ich życia.
Respondenci jednoznacznie wspierali za to rozwój opieki paliatywnej, która wiele pytań o tak zwaną eutanazję czyni bezprzedmiotowymi, bo autentycznie znosi lub ogranicza cierpienia chorych ludzi. „Eutanazja nie przynosi ulgi pacjentowi, ale go po prostu eliminuje” – pisali uczestnicy ankiety tygodnika „Valeurs”. „Społeczeństwo pozbawione wartości, którą stanowi szacunek dla życia od poczęcia do naturalnej śmierci, jest pozbawione duszy” – dodał inny. „To bardzo niebezpieczny projekt. Przykład nadużyć, których jesteśmy świadkami w Belgii, wstrząsa. Sami lekarze i opiekunowie zauważają, że prawdziwym problemem, który należy rozwiązać, jest opieka paliatywna” – konstatuje opinie respondentów tygodnik. Padały też argumenty o niszczeniu powołania lekarzy, na przykład taka: „nie mogą być rzemieślnikami ani nosicielami śmierci, to kwestia etyki zawodowej, a przy okazji utrzymania więzi zaufania z pacjentem”.
Pojawiały się też głosy popierające ustawę, chociaż były w wyraźnej mniejszości. Tu formułowano tezy o „prawie do wyboru godnej śmierci w obliczu nieuleczalnej choroby i cierpienia, którego nie da się znosić”. Niektórzy argumentowali, podobnie jak w temacie tzw. aborcji, że ci najbogatsi i tak wyjadą za granicę żeby osiągnąć swój cel, a biedni będą cierpieć. Osoba podająca się za pielęgniarkę, mówiła: – Widziałam zbyt wielu cierpiących pacjentów i często byłam oburzona takim stanem rzeczy! Musimy mieć możliwość wyboru. Jestem przeciwna uporczywemu podtrzymywaniu przy życiu, bo opieka paliatywna nie jest regułą, chociaż powinna być powszechna.
– Nie ma sensu pozwalać ludziom cierpieć, zwłaszcza gdy sami chorzy proszą o śmierć – dodał inny zwolennik ustawy.
Wiele osób zauważało jednak ryzyko nadużyć. Trudno bowiem uznać za obiektywną ocenę sytuacji zgodę na odejście ze świata gdy wyraża ją osoba starsza, chora, cierpiąca i bezbronna. Liczni komentujący wskazują, że tylko „opieka paliatywna pozwala na zakończenie życia z godnością i szacunkiem dla człowieka”. Właśnie rzekoma „godność” i „wolność” są często pseudo-argumentami „humanizmu euta-nazistów”. Czasami wynika to z przyjęcia materialistycznej antropologii, narzucanej m.in. przez wpływowe środowiska wolnomularskie. Respondenci tygodnika zwracali uwagę na ten aspekt rzekomej „godnej śmierci” i wskazywali, że chodzi tu po prostu o „progresywną koncepcję ludzkości, w której jesteśmy tylko trybikami, a nawet niewolnikami”. Dodatkowo projekt ustawy nie gwarantuje, że pacjent będzie jedyną osobą podejmującą decyzje pod koniec swojego życia, co otwiera drogę wielu możliwościom nadużyć, w tym nacisków – dodawali inni. Osobne krytyczne opinie zawierały też wypowiedzi osób wierzących, podkreślających, iż to Bóg jest dawcą życia, a człowiek nie ma prawa stawiać się na Jego miejscu.
W dziwnym uporze wprowadzania tego typu ustawodawstwa niektórzy widzieli jednak przede wszystkim czynnik ekonomiczny, bo „rząd chce zaoszczędzić pieniądze poprzez eutanazję”. Ma to być ukryty sposób obcięcia nakładów na emerytury i system opieki zdrowotnej. „Dość już tej determinacji polityków, którzy chcą kontrolować wszystko, w tym nawet datę naszej śmierci” – dodał jeden z uczestników ankiety…
BD