Egzekucje, do jakich dochodziło w Libii, mogą zostać powtórzone na ulicach Londynu, Francji i amerykańskich miast. Tymczasem Zachód odmawia chrześcijanom ich dziedzictwa i przyszłości, wiele uwagi poświęcając za to „islamofobii” – pisze Youssef Fakhouri, historyk, potomek wyznawców Chrystusa z Libanu.
„Chrześcijanie byli prześladowani od samego początku i prześladowani będą zawsze. Może to brzmieć paradoksalnie, ale chrześcijaństwo rozszerzało się dzięki świadectwu męczenników. Choć dziś nie są oni rzucani na pożarcie lwom, w Arabii Saudyjskiej są surowo karani za posiadanie Pisma Świętego (a w Korei Północnej zabijani), a w Syrii i w Iraku są oni krzyżowani przez Islamskie Państwo. Ich historia zasługuje na przedstawienie” – tłumaczy Fakhouri.
Wesprzyj nas już teraz!
Prześladowania chrześcijan przez muzułmanów nie są nowym problemem. W 1860 roku, kiedy muzułmanie zaatakowali w Damaszku wyznawców Chrystusa, Zachód zareagował jednak bez zwłoki. Akcja militarna przyniosła skutek: w Imperium Osmańskim prześladowania ustały w ciągu jednego tygodnia. „Kiedy 21 Koptów zostało ściętych na plaży w Libii, reakcja Zachodu była haniebna, nie była jednak zaskoczeniem. Biały Dom i Pałac Elizejski potępiły przemoc i zbrodnie wymierzone w niewinnych. Nie zaznaczono jednak, że mordercami byli islamscy ekstremiści, a ofiarami zwykli robotnicy, zabici wyłącznie za to, że byli chrześcijanami. Islamiści w opublikowanym nagraniu nie mieli za to żadnych kłopotów ze zidentyfikowaniem ich jeńców jako prawosławnych Koptów” – czytamy na łamach serwisu „The Catholic Thing”. Stosownie zareagowały jedynie władze Egiptu.
„Choć 3,5 miliona osób – w tym 50 głów państw – maszerowało we Francji w imię solidarności z ofiarami ataku na redakcję Charlie Hebdo, nie zorganizowano żadnej manifestacji z powodu męczeństwa chrześcijan w Libii, a solidarność z prześladowanymi chrześcijanami wyraziło jedynie kilku przywódców politycznych i religijnych” – zauważa Youssef Fakhouri.
Laicki Zachód odmawia chrześcijanom prawa do ich dziedzictw i przyszłości. Zakazując noszenia krzyży, każąc krytykę islamu bądź postulatów ruchu LGBT przekonuje, że wolność należy rozumieć jako… „wolność” od tego, co chrześcijańskie. Taka polityka nie może być dłużej prowadzona, „chyba – jak zauważa historyk – że Zachód zamierza popełnić samobójstwo”. A taki scenariusz może przynieść przyszłość, biorąc pod uwagę przyjęty scenariusz politykę imigracyjnej i demograficzną kondycję europejskich społeczeństw. Już niedługo większość młodych obywateli europejskich państw stanowić będą… muzułmanie. „Kryzys tożsamości i sekularyzacja dotykające ludność związaną z chrześcijańskim dziedzictwem (głównie protestantów) czyni ten problem jeszcze trudniejszym, a partie polityczne zachowują się w sposób, który ma zwiększyć ich popularność wśród islamskich wyborców” – czytamy.
Równocześnie, islamskie lobby w Europie rośnie w siłę kształtując system edukacyjny, politykę wewnętrzną i zagraniczną zachodnich państw. Powstają kolejne meczety, islamskie sale modlitwy organizowane są w budynkach należących do państwowych instytucji, a „islamofobia” staje się przestępstwem. Lewicowe media przedstawiają muzułmanów jako ofiary krucjat, wojen i kolonizacji, za co odpowiadać mają… chrześcijanie. „Europejscy chrześcijanie nie odpowiadają, nawet jeśli prawda jest po ich stronie” – zauważa Fakhouri.
O historii ekspansji islamu nikt już nie wspomina, ani o zagrożeniu, jakie islam stwarzał przez wiele stuleci dla Europy. Opinię publiczną zmonopolizowały „postępowe” media wraz z przedstawicielami „mniejszości seksualnych”, „odciągając uwagę od ataków na chrześcijan w Pakistanie, Egipcie, Nigerii i w każdym innym kraju”. Nie należy się dziwić radykalizacji młodych muzułmanów żyjących w Europie.
Źródło: thecatholicthing.org
MWł, mat