Ekipa rządowa uważającego się z neutralnego politycznie prezydenta Emmanuela Macrona przybiera coraz bardziej lewackie oblicze. Świadczy o tym powołanie na stanowisko nowego rzecznika prasowego rządu Brunona Rogera-Petita, znanego z antyklerykalnej postawy zwolennika wielokulturowości francuskiego społeczeństwa.
Bruno Roger-Petit nienawiść do prawicy i katolicyzmu wyraża w swoich wypowiedziach i publikacjach prasowcyh. W marcu 2016 r. na łamach tygodnika „Nouvelle Observateur” krytykował nawet ekstremalnie lewicowego filozofa Michela Onfrego, który twierdził, że objęcie władzy przez Front Narodowy będzie realizacją w pratyce poglądów Charlesa Pasqua, byłego ministra spraw wewnętrznych w rządzie centroprawicowego prezydenta Jacquesa Chiraca.
Wesprzyj nas już teraz!
Solą w oku była dla niego, deklarująca przywiązanie do katolicyzmu, Marion Maréchal-Le Pen, siostrzenica przewodniczącej FN, Marine Le Pen.
„Między młotem i kowadłem, Marion Maréchal-Le Pen jest czystą syntezą dzisiejszej prawicy, opanowanej przez rewolucję kulturową jaką była walka przeciw małżeństwom dla wszystkich. Jest ona brakującym ogniwem między dawną ekstremalną prawicą, która zawsze odrzucała Rewolucję Francuską i Prawa Człowieka i przegrała wszystkie bitwy jakie prowadziła (od afery Dreyfusa przez Algerię francuska przechodząc przez Vichy) i wielką cześcią dzisiejszej skrajnej prawicy zradykalizowanej wokół wartości Manify dla wszystkich. Tylko, że to uniemożliwia dzisiaj tej mniejszości społecznej, posiadanie większości politycznej. Francja to nie Manifa dla wszystkich. Marion-Le-Pen kumuluje więc dwie słabe strony. Jedną, którą uosabiał Front Narodowy Jean-Marie Le Pena, niezdolony być większościowym, bo był postrzegany jako niekompetentny i drugą, bycie figurą chrześcijańskiego, reakcyjnego populizmu, który jest mniejszościowy w społeczeństwie. Marion Maréchal-Le Pen jest najlepszym przykładem szklanej ściany, która uniemożliwia Frontowi Narodowemu dojście do władzy we Francji 2016 i 2017” – pisał Roger-Petit w lewicowym tygodniku.
Na łamach miesięcznika „Challanges” oskarżał francuski Kościół o popieranie reżimu Vichy. Krytykował arcybiskupa Fréjus-Toulon, Dominiqua Marie Jean Reya za zaproszenie Marion Marechal-L-Pen do uczestniczenia w Letnim Uniwersytecie organizowanym w Saint-Baume w departamencie Vars przez Obserwatorium Socjopolityczne.
– Gdy czyta się artykuł Rogera-Petit dochodzi się do wniosku, że tak naprawdę zarzuca on arcybiskupowi Toulonu, że zaprosił… przekonaną katoliczkę, a przecież, uważa on, zgodnie z wizją laickości, że ktoś kto praktykuje swoją wiarę jest podejrzanym, dawniej czyniono to w oparciu o prawo, dzisiaj społecznej hańby, jeszcze przed zabraniem przez niego głosu. Ma się wrażenie, że dla autora, bycie katolikiem jest… uleczalne – komentował na łamach „Monde et Vie”, ks.Guillaume de Tanoüarn.
Nowy rzecznik prasowy jest również znany ze swojej miłości do imigrantów i koncepcji wielokulturowości. Popis swojej pasji dał w 2012 roku, dokonując analizy Euro 2012. Mówił wówczas, że Włochy są super faworytami, bo ich ekipa jest otwarta na piłkarzy afrykańskich. Okazało się jednak, że przegrali oni w finale 4:1 z monoetniczną Hiszpanią.
Znowu w „Nouvelle Observateur” Bruno Roger-Petit deklarował: Francja zmieni się tak jak zawsze się zmieniała. Francuzi kultury muzułmańskiej zostaną, nie wyjadą i nigdy nie będą deportowani. Kultury się wymieszają, tak jak zawsze się to działo od starożytności na tym terytorium nazywanym Francją, zresztą, to już się zaczęło. Adepci przeciwnej wizji wyciszą się demograficznie, wiec politycznie, zastąpieni obywatelami francuskimi bardziej otwartymi, w zgodzie z globalizacją i wspaniałymi możliwościami jakie ona oferuje i którzy nie będą się bać. To co mówił François Mitterrand w 1987 [socjalistyczny prezydent Francji w latach 1981-1995 – red.] zrealizuje się: „Francuzi, którzy przyjdą po mnie, dumni mimo wszystko z tych co byli przedtem, stwierdzą, że ci późniejsi, ci w przyszłym wieku będą silniejsi, będą bogatsi kulturowo, będą Francuzami bardziej bliższymi uniwersalizmowi, a więc zrozumieniu spraw świata, jeżeli potrafią uznać i zrozumieć inne kultury, by uczynić z nich swoją własną kulturę”. Przyjdzie dzień, przed końcem tego wieku, prezydent Republiki Francuskiej będzie nosił imię Mohammed lub Ahmed lub Norredine. To wspaniała perspektywa, bo w spojrzeniu historycznym i w przeciwieństwie do tych którzy opowiada bajki, będzie to autentycznie francuskie – przekonywał lewacki rzecznik prasowy rzadu francuskiego.
Franciszek L. Ćwik