Publicystka Lidia Ostałowska skomentowała w „Gazecie Wyborczej” propozycje ruchów pro-life, by zakazać aborcji eugenicznej. Stwierdziła, że członkowie komitetu „Ratujmy Kobiety” również mają swój projekt. Oczywiście jest to projekt liberalny. I, że bez wahania wyjdą kolejny raz na ulice.
Podczas, gdy ruchy pro-life walczą z prawem do zabijania nienarodzonych dzieci ze względu na ich chorobę, „Gazeta Wyborcza” usiłuje straszyć kolejnymi czarnymi protestami. Pamiętamy obrazki z ubiegłego roku, gdy na feministycznych marszach zorganizowanych w kilku miastach Polski, epatowano obscenicznymi hasłami, domagając się „wolności do” zabijania nienarodzonych.
Wesprzyj nas już teraz!
Teraz – jak sugeruje publicystka „Gazety Wyborczej” – ma być podobnie. Ostałowska zapowiada, że feministki z organizacji „Ratujmy kobiety” mają nowy projekt ustawy aborcyjnej, który ma się pojawić na kontrze do proponowanego przez działaczy pro-life. Projekt ten „liberalizuje prawo antyaborcyjne, żąda traktowania kobiet i ich decyzji poważnie i z szacunkiem”.
Co więcej, publicystka oświadczyła, że działania ruchów pro-life to próby „nakłaniania kobiet do rodzenia nieuleczalnie chorych dzieci” (sic!). Liberalizację praw aborcyjnego Ostałowska nazywa zaś „europejskim rozwiązaniem” przeciwstawiając je oczekiwaniom takich osób, jak Kaja Godek, która od wielu lat walczy o pełne prawo do życia dla nienarodzonych dzieci.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”
ged