Francuskich miast i gmin nie stać na renowację kościołów, które są ich własnością. Niektórzy merowie podejmują więc decyzję o ich zburzeniu. W ciągu ostatnich 10 lat zrównano ich z ziemią 18.
W 1905 r. dokonano we Francji ustawowego rozdziału państwa i Kościoła. Wszystkie budynki kościelne (kościoły, klasztory, plebanie, sierocińce itp.), powstałe przed tą datą, są własnością państwa lub gmin. Kościół, który nie ma osobowości prawnej, użytkuje je jedynie jako dzierżawca, za pośrednictwem stowarzyszeń parafialnych.
Wesprzyj nas już teraz!
Francja ma 100 tys. budynków należących dziedzictwa religijnego (średnio 2,5 na gminę). W całym kraju jest 45 tys. kościołów parafialnych, z czego 35 proc. zbudowanych w XIX w., w zdecydowanej większości nieuznawanych za zabytkowe.
Kierująca wydziałem dziedzictwa narodowego w ministerstwie kultury Isabelle Maréchal tłumaczy, że z faktu, iż świątynia nie jest wpisania do rejestru zabytków, merowie wyciągają błędny wniosek, iż w przypadku złego stanu technicznego mogą wydać nakaz ich zburzenia.
Powołują się oni także na dane statystyczne, z których wynika, że zaledwie 4,5 proc. Francuzów chodzi w niedzielę do kościoła. – Prawie wszystkie kościoły o uznanym charakterze historycznym, architektonicznym lub artystycznym zostały uznane za zabytki i są chronione. Inaczej jest z kościołami z XIX i XX w. i to one płacą cenę za obecny spadek praktyk religijnych – tłumaczy historyk Philippe Boutry, prezydent Uniwersytetu Panthéon-Sorbonne w Paryżu. Z kolei Jean-Louis Hannebert z Towarzystwa Ochrony Pejzażu i Estetyki Francji zaznacza, że krajobraz „wioski, w której zniszczono kościół jest zniekształcony”.
Według raportu francuskiego Senatu zagrożonych jest nawet 2800 kościołów, jednak zajmująca się tą problematyką strona internetowa 40000clochers.com szacuje ich liczbę na 400, zaś Obserwatorium Dziedzictwa Religijnego – na 200. Niektóre już udało się uratować, m.in. dzięki lokalnym referendom, zaskarżeniu decyzji o rozbiórce do sądu przez – niekoniecznie wierzących i praktykujących – mieszkańców lub dzięki interwencjom ministerstwa kultury. W Arc-Sur-Tille w Burgundii mer przegrał wybory, gdy przedstawił projekt zburzenia tamtejszej świątyni.
Obserwatorium Dziedzictwa Religijnego, które walczy o renowację i ponowne otwarcie opuszczonych budowli, podaje przykład Paryża, gdzie na restaurację tylko najważniejszych zabytkowych świątyń (m.in. opactwa Saint-Germain-des-Prés i największej we Francji synagogi przy ulicy Victoire) potrzebnych jest kilkaset milionów euro. Wbrew doniesieniom niektórych mediów, nie są one jednak przeznaczone do rozbiórki, gdyż stanowią część chronionego przez państwo dziedzictwa narodowego. Stołeczne merostwo wydało natomiast zgodę na zburzenie gallikańskiego kościoła św. Rity i sprzedaż kaplicy dawnego szpitala Laennec prywatnemu nabywcy. W przypadku wiejskich kościołów do ich renowacji potrzeba zazwyczaj ponad milion euro.
Obserwatorium podkreśla, że oprócz świątyń bezpośrednio zagrożonych rozbiórką ze względu na fatalny stan techniczny, tysiące innych jest niemal zapomnianych, oczekując restauracji, która nie następuje. Ponadto zanik wspólnot zakonnych powoduje, że niszczeją lub są sprzedawane w ręce prywatne dawne klasztory wraz ze znajdującymi się w nich kaplicami.
Według Obserwatorium los wielu kościołów zależeć będzie od natężenia kryzysu finansowego. Niezależnie bowiem od obecnego kontekstu gospodarczego raz lub dwa w ciągu stulecia konieczna jest reperacja ścian i dachów świątyń, a co 20-30 lat – elektryki i ogrzewania, nie mówiąc już o restauracji znajdujących się we wnętrzu dzieł sztuki. Oznacza to, że w ciągu najbliższych 20 lat od 20 do 30 proc. zabytków kościelnych powinno zostać poddanych restauracji. Jeśli się tak nie stanie – przestrzega Obserwatorium – do 2030 r. we Francji może zniknąć 5-10 proc., a więc od 5 tys. do 10 tys. budynków kościelnych.
Dla porównania w Anglii, gdzie jest 48 tys. tego typu obiektów, w kiepskim lub bardzo kiepskim stanie jest 7-8 proc.
Źródło: KAI
luk